Bałagan damsko- męski: Ale o co ci chodzi? / Domyśl się!

- Ale o co ci chodzi?

- Domyśl się!

Znajomy dialog?

I domyślił się? Nie? Szkoda, twoja przyjaciółka założę się, że w 30sekund by pojęła o co ci chodzi, ale nie on… ciężko myślący pan, spracowany, przed którym wizja meczu i piwa, a potem znów spanie i praca. On ma ciężkie życie! Teraz ty się nie domyśliłaś, jemu jest ciężko i jeszcze ty mu głowę zawracasz jakimiś głupotami, tak, głupotami, bo ileż razy można się pytać o to samo?

- Kotku, dobrze wyglądam?

- Tak.

- Na pewno?

- Tak.

- Ale mówisz tak, bo tak myślisz, czy żeby zrobić mi przyjemność i żebym dała ci spokój?

- Tak.

- Ale jakie tak? Ty w ogóle mnie nie słuchasz!

- Tak.

I furrrioooozo.

- Dlaczego ty ze mną nie rozmawiasz?

- Przecież rozmawiam.

- Tak, półsłówkami, nic cię już nie obchodzę!

- Obchodzisz.

- Nawet nie patrzysz jak do ciebie mówię!

- Patrzę, ładnie wyglądasz.

- To czemu sam mi tego nie mówisz tylko muszę pytać?

- Bo jak ci powiem, że ładnie to pomyślisz, ze mam kochankę, jak nic nie mówię, to myślisz, że nie widzę, że się stroisz.

- No to ładnie wyglądam?

- Tak, tak samo ładnie jak dwie minuty temu, minutę i teraz tez ładnie wyglądasz. A i teraz też. Nic się nie zmieniło.

- No, a kochasz mnie?

Katowania godzina druga.

- A lubisz jak ja ci tak o wszystkim opowiadam, o tych moich książkach, płytach, filmach?

- Tak.

- A nie denerwują cię te moje głupotki, że śpiewać nie umiem i śpiewam, że czasami sobie podskakuje i zamiast poduszki mam kocyk pod głową, a warzywa na rosół musza być pokrojone tak a nie inaczej?

- Jak?

- Marchewka w słupki, pietruszka w talarki, seler w kostkę, a por tak pociachany, nie zauważyłeś?

- Zauważyłem, ale lubię jak tak śmiesznie opowiadasz.

I nagle słyszysz, że ŚMIESZNIE opowiadasz i w zasadzie dalej już go nie masz ochoty słuchać i masz seeer (niczym szczur z brygady RR jesteś owładnięta jedna myślą: zabić i unicestwić go! kill him! kill!)! On coś mamrocze, widzisz, że porusza wargami, ale co mówi i do kogo? W zasadzie po co mówi? I patrzysz na niego z politowaniem, wzrokiem szukasz kubła w wodą, którą najchętniej obserwowałabyś jak spływa po jego głowie, torsie i jak on ma mokrą główkę, a nie lubi tego, bo się zaziębi bidulek jeszcze i będzie kichał swojej mamusi, oj, oj. Ukojenie przynosi też myśl, że bierzesz jakiś kijek, kijaszek, drąg, dorodny badyl i tak lejesz go po plecach, pod kolanami, a kiedy już przypomina bakłażana dochodzisz do wniosku: upsik, a takie tam kochanie śmiesznostki moje! No niepotrzebnie się tak krzywisz, przecież wiesz, że twoja Misia już tak ma, no, nie maż się dziubasku, ty mój misiu pysiu.

Bidulek nawet nie zdaje sobie sprawy, że uruchomił lawinę. Ot, taki tam sobie efekt motylka. Zatrzepotał śmiesznością i zagrożenie lawinowe 4go stopnia. Nie wie, że ty teraz patrząc na niego liczysz mu żeberka, oceniasz łamliwość kości, widzisz halloween’owy make up, a twój uśmiech to nie uśmiech ino uśmieszek. On nie wie, że śmieszność wcale śmieszna nie jest i zostanie pociągnięty do odpowiedzialności i jemu nic a nic śmiesznie nie będzie.

Mężczyzna nie wie, że jeśli powie kobiecie, iż opowiada o czymś śmiesznie i zabawnie, jej synapsy zaczynają się grzać i cały ten proces wygląda następująco:

Śmieszność = śmieszna, JA jestem śmieszna, zabawna, ma mnie za jakąś blondynkę, zabawną, ale nadal blondynkę = w jego odczuciu głupie to to jest, czyli JA jestem głuptaskiem, jego malutkim głuptaskiem, czyli jestem głupia, idiotka, zołza, wariatka, nooo, ale on za to jest mądry, pozjadał wszystkie rozumy, nawet nie wie po której stronie widelec położyć na stole, elegant jebaniutki, naukowiec się znalazł, doktorant od siedmiu bolesci… LAWINA

Uruchamiasz lawinę drogi mociumpanie, być może nawet bezwiednie, ale jednak lawinę, a kula śniegowa pędzi, pędzi i nie daj Boże, żeby trafiła w owego pana, bo nawet świece, chińczyk, bąbelki w kieliszku i skrzypek na dachu (pomyśl, skąd on u licha wytrzasnąłby skrzypka?), tego przewodzenia i powstałego zwarcia w synapsach nie naprawi, a efekt domina okaże się nieunikniony i oberwie ci się kawalerze za inne słodkości, które kobieta składuje, ba! ona je kolekcjonuje jak jakiś bohater z TLC czy Polsat cafe, w tych swoich mózgowych zwojach i niczym szalony sierżant na dyżurze wyskoczy ci zza rogu i pokaże czerwoną kartkę. Nie wierzysz?

- A jak w dziewięćdziesiątym siódmym pytałam czy lepiej mi w czarnym kolorze czy w niebieskim powiedziałeś, że w czarnym, a potem w dwa tysiące pierwszym oświadczyłeś, że wszystko byle nie czarny?

- Bo już się nie odchudzałaś i nie uważałaś, że czarny cię wyszczupli…

- Ty zawsze masz odpowiedź na moje pytanie! W wymówkach to jesteś mistrzem!

Tak, to mistrz wymówek. Tak, nie czepiasz się, nie, absolutnie stoję po twojej stronie!

I co dalej?

Ano wszystko uzależnione jest od rodzaju damy:

Dama histeryczka – Aaaa, już ja mu pokażę, co on sobie myśli, przecież ja to i tamto i jeszcze nie wie on o tym, że ja…., głupiec jeden! Jak on mógł, no jak?!I pewnie jeszcze się mnie wstydzi i odejdzie, tak, na pewno mnie zostawi, bo kto by chciał być z śmiesznością  parze?

Dama nostalgiczna – Eee, wszyscy oni są tacy sami, szkoda czasu, bo i tak ma mnie za cretino tak samo jak tamten i ten z klatki obok spod trójki, ten co miał wąsy i tamten od audi

Dama płynna – Leje na to, mam to w nosie.

Dama – Ot, męzczyzna.

Na którą damę trafił twój partner?

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas