Gaś pożary i walcz o ogień
Gwiazda TVP1 radzi, jak dbać o małżeństwo: dużo rozmawiać ze sobą, być szczerym i zawsze znaleźć dla siebie czas.
Odeta Moro-Figurska: - Nie znamy takiej, ale wydaje mi się, że szczęśliwy związek to sztuka kompromisu. Bardzo trudna, niewielu ludziom się ona udaje. To codzienna walka o ogień, ale również codzienne gaszenie pożarów. Jeśli jednak nie ma przy tym miłości, to nie ma o co walczyć.
Czego należy w małżeństwie unikać?
- Nie mam pojęcia. Ale wiem, czego nie unikać: rozmowy kontaktu ze sobą w sytuacjach kryzysowych i szczerości. Pilnujmy też, abyśmy zawsze mieli czas dla siebie. To bardzo ważne, zwłaszcza dziś, gdy o wspólne chwile coraz trudniej.
Wszystkim zdarzają się ciche dni. Jaki macie sposób, by rozładować atmosferę?
- Ciche dni to raczej moja specjalność. Tak samo zresztą, jak głośne dni. Wszystkie emocje w życiu są potrzebne, w żadnym wypadku nie należy ich tłumić w sobie. Trzeba na bieżąco komunikować to, co leży na sercu, potem wlać trochę wina do żołądka i... skończyć razem pod kołdrą.
Macie jedną córkę. Nie dopytuje się, kiedy dostanie rodzeństwo?
- Nie.
Narodziny dziecka wywróciły do góry nogami pani świat?
- Dziecko zawsze wywraca świat do góry nogami, bo od momentu zrobienia testu ciążowego nasze życie staje się inne. Ale świadomość tego, że ktoś kocha nas bezwarunkowo i na zawsze, jest największym skarbem, jaki może się przytrafić.
Jaką jest pani matką - surową czy pobłażliwą?
- Zdecydowanie zabieganą. Jestem też matką wiecznie niewyspaną, która łączy obowiązki domowe, pracę, życie rodzinne. I taką, która za wszelką cenę chce dać z siebie wszystko najbliższym, na końcu stawiając własne priorytety. Często jestem spontaniczna, ale też stąpam twardo po ziemi. Jest szkoła - są obowiązki, jest zabawa - są przyjemności.
Jednym słowem stawia pani na dyscyplinę?
- Mając dziewięć lat, każdy człowiek zaczyna walczyć o swoją indywidualność. Niestety, jest to jeszcze czas, gdy emocje biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Dlatego my, rodzice musimy być drogowskazem, aby nasze dziecko mogło dokonywać właściwych wyborów. Jednocześnie nie zapominajmy jednak, że w dwudziestym pierwszym wieku ważna jest swoboda, niezależność i otwarty umysł.
Wszystko to brzmi bardzo pięknie, ale są kobiety, które macierzyństwo przerasta.
- I dlatego tuż po urodzeniu córki założyłam Fundację Szczęśliwe Macierzyństwo. Chciałam pokazać kobietom, że z macierzyństwa można czerpać pełnymi garściami. Że wychowywanie dziecka może stać się pasją. Nawet wówczas, gdy ciąża nie była planowana.
Jak pani to robi?
- Uświadamiam kobietom, jak dbać o siebie i dziecko, bo to może zagwarantować spokój ducha i chwile szczęścia. A szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko. Co zaś się tyczy konkretnych działań - ruszyliśmy właśnie z projektem, z którego jesteśmy bardzo dumni - Mama w szkolnej ławce. Chodzi o dziewczyny, które zaszły w ciążę przed uzyskaniem pełnoletności i znalazły się w trudnej sytuacji życiowej. Chcemy pomóc zdobyć wykształcenie tym, których na to nie stać. Żeby były w stanie stworzyć swoim dzieciom prawdziwy dom i zadbać o ich lepszą przyszłość.
Elżbieta Turlej