Ideał do korekty
"Matka powinna poświęcić się przede wszystkim dziecku i rodzinie" - to powszechna opinia Polaków, którą potwierdzają ostatnie badania, mówi socjolog dr Małgorzata Sikorska z UW. Niezależna, spełniona mama, skupiona na swoich potrzebach wciąż pozostaje w świecie seriali i deklaracji.
Jaką mamą chce być Polka?
Małgorzata Sikorska: Wzór do naśladowania nie jest jednoznaczny. Model lansowany w mediach takich jak "Twój Styl" czy "Gazeta Wyborcza" to kobieta kochająca dziecko, ale jednocześnie skupiona na sobie. Atrakcyjna, zadbana, zorganizowana, stawia na równouprawnienie w pracy i partnerstwo w związku. I taki model jest możliwy na przykład w Szwecji. Tylko że tam walka o partnerstwo zaczęła się 38 lat temu. Wtedy wprowadzono wiele udogodnień, jak choćby urlop rodzicielski, który rodzice mogą między siebie podzielić. Korzysta z niego dziś aż 80 procent mężczyzn w Szwecji. U nas panowie mają taką możliwość dopiero od dwóch lat i decyduje się na nią zaledwie pół procent ojców. Jesteśmy na początku drogi.
Czyli deklaracja, że zmienia się nasze macierzyństwo to jedno. Rzeczywistość wygląda inaczej?
- Większy udział ojca w wychowaniu dzieci dotyczy nadal wąskiej grupy tzw. wielkomiejskiej, kobiet z wielkich miast, pracujących na przykład w korporacjach. A 40 procent Polaków mieszka na terenach wiejskich i tam silny jest tradycyjny wzorzec, w którym rodzicielstwo to nadal świat kobiet, a mężczyźni bywają w nim jedynie gośćmi. Wychowanie dziecka i troska o rodzinę to obowiązek "niezastąpionej opiekunki domowego ogniska". Czyli kobieta jest skrupulatnie rozliczana z tego, czy dla dziecka zawiesi swoje "egoistyczne" ambicje. Dlatego, jak pokazują badania, 80 procent matek swój wolny czas i tak poświęca rodzinie oraz obowiązkom domowym. Inaczej czułyby się winne.
Jesteśmy tak prorodzinne? Mówi się przecież o rosnącej liczbie rozwodów, singli, o tym, że kobiety przez własne ambicje później decydują się na dziecko.
- Ale te statystyki trzeba zobaczyć na szerszym tle Europy. W Hiszpanii czy Belgii rozwodzi się ponad połowa par, u nas co czwarta. Trzymamy się tradycyjnego wzorca rodziny wspieranego przez kulturę i Kościół katolicki, który stawia znak równości między kobiecością i macierzyństwem.
W Hiszpanii czy Belgii rozwodzi się ponad połowa par, u nas co czwarta. Trzymamy się tradycyjnego wzorca rodziny wspieranego przez kulturę i Kościół katolicki.
Jednak Polki chcą mieć czas dla siebie. Potrafią odkładać własne przyjemności, ale z nich nie rezygnują. Zmiany idą chyba w dobrą dla nas stronę?
- Dzięki kampaniom społecznym, zmianom w prawie przynajmniej mamy świadomość, że możemy chcieć więcej, że trzeba walczyć ze stereotypem matki idealnej. Przykład? Kiedyś matka, która nie czuła euforii po urodzeniu dziecka, była uznawana za złą. Dziś kobiety coraz śmielej mówią o tym, że pierwszy okres po narodzinach dziecka to czasem "masakra", "koszmar". Szukają wsparcia, nie godzą się z wizerunkiem "tej złej". Ale to nadal skromna grupa. Bo większość kobiet, zamiast poprosić o pomoc męża, matkę, siostrę, sama bierze na siebie wszystkie obowiązki.
Jak to? 80 procent twierdzi, że w opiece nad dzieckiem może liczyć na partnera.
- Deklaratywnie podział ról jest równy. Ojciec nie jest przecież gorszym rodzicem, skoro poza karmieniem piersią może robić tak naprawdę wszystko - w to wierzą kobiety. W praktyce nie ma równego podziału obowiązków. Mimo że partner nie jest już jedynym żywicielem rodziny, bo kobieta także pracuje.
Jak my same możemy sobie pomóc?
- Tak naprawdę nie pozwalamy partnerom, by nas wsparli. Matki z jednej strony chcą równouprawnienia i pomocy ze strony ojców, ale żeby tak się stało, muszą oddać część władzy nad dziećmi i domem. Wiele kobiet uważa mężczyznę za kolejne dziecko. Same robią wszystko lepiej, szybciej, skuteczniej, w dodatku kiedy zajmują się dzieckiem, jednocześnie potrafią sprzątać, pracować, gotować obiad czy pomalować sobie paznokcie. Mąż nawet może zająć się maluchem, ale i tak żona musi mu wszystko przygotować, pokazać. Chciałaby przestać myśleć, czy tata i dziecko sobie poradzą, zaufać partnerowi, ale sama przyznaje, że nie potrafi wyjść ze schematu matki siłaczki. Jak mężczyzna ma wziąć na siebie odpowiedzialność i pozwolić żonie na przykład na babski wyjazd, kiedy ona uważa, że jest nieporadnym tatą?
A babcie? Przecież one też mogą pomóc i zająć się dzieckiem.
- Ale nie w takim stopniu jak w przeszłości i nie wszędzie. 50-, 60-latki z dużych miast, często aktywne zawodowo, towarzysko, już nie chcą, jak w przeszłości, skupiać się na chowaniu wnuków. Bardziej można liczyć na babcię w miejscowościach, gdzie obowiązuje tradycyjny model rodziny. Wsparciem powinny być żłobki, przedszkola, których wciąż brakuje, a na opiekunki decyduje się tylko 14 procent kobiet, większości po prostu na to nie stać.
Czyli nie mamy wyboru - musimy być supermatkami.
- Tak, bo gdy kobiety próbują się rozwijać, są krytykowane, że nie poświęcają czasu dziecku. Gdy z kolei tak robią, czują się gorsze. "Jestem kurą domową, nic więcej nie można o mnie powiedzieć", myślą te, które są w domach. Pokazują to moje ostatnie badania o "Ciemnych stronach macierzyństwa". Pracujące mamy są dumne, że sprawdzają się nie tylko jako matki i żony, ale płacą za to cenę.
Pracujące mamy są dumne, że sprawdzają się nie tylko jako matki i żony, ale płacą za to cenę.
Dlaczego tak rzadko dajemy sobie prawo do bycia egoistkami?
- To pytanie do psychologa, ale myślę, że kiedy raz na jakiś czas robimy coś wyłącznie dla siebie, mówiąc mężowi: "ogarnij dom, zajmij się dzieckiem, bo ja wychodzę", automatycznie włącza się w nas poczucie winy, że zaniedbałyśmy najbliższych.
Doba jest za krótka
Z jakim nastawieniem idziemy do pracy po urlopie macierzyńskim? Z kim dzielimy opiekę nad dzieckiem? I czy w trójkącie praca-dom-małżeństwo znajdujemy czas dla siebie? "Twój Styl" jako pierwszy prezentuje wyniki ogólnopolskich badań "Mama wraca do pracy", w których wzięło udział 20 tysięcy kobiet.
71 proc. Polek wraca do pracy, bo dzięki temu polepszy się sytuacja materialna ich rodziny.
Dla 35 proc. argumentem jest osobista satysfakcja i spełnienie.
47 proc. przyznaje, że ich doba powinna mieć więcej niż 24 godziny.
82 proc. kobiet deklaruje, że w opiece nad dzieckiem pomaga im partner.
53 proc. matek odczuwa lęk, że zawiedzie dziecko, nie poświęcając mu całego swojego czasu. Dla niemal połowy pogodzenie opieki nad dzieckiem i pracy jest trudne.
65 proc. może liczyć na własnych rodziców, 14 proc. korzysta z pomocy opiekunki.
19 proc. matek ma dla siebie mniej niż 30 minut dziennie. 25 proc. poświęca sobie maksymalnie godzinę.
78 proc. swój wolny czas przeznacza na pranie, sprzątanie, gotowanie. 46 proc. na kontakt z rodziną. Na sen 33 proc.
14 proc. mam uprawia sport, a 26 proc. rozwija swoje pasje.
46 proc. uważa, że chwila dla siebie w ciągu dnia to najmniej istotna wartość.
Rozmawiała Marta Bednarska
Twój STYL 7/2012