Justyna Steczkowska: Towarzyszy mi przede wszystkim radość
- To moje pierwsze spotkanie z publicznością na żywo po roku czasu. Koncerty online nie oddają tego, czym koncert tak naprawdę jest. Czyli przepiękną wymianą energii między artystą, a publicznością - mówi Justyna Steczkowska, która 26 czerwca wystąpi na Polsat SuperHit Festiwalu w Sopocie. Artystka zdradziła także, jak spędziła ostatnie miesiące, co inspiruje ją do tworzenia i co sprawia, że wena ulatuje.
Katarzyna Pruszkowska: Pandemia sprawiła, że życie artystów diametralnie się zmieniło. Czego najbardziej brakowało pani w ciągu tych kilkunastu miesięcy?
Justyna Steczkowska: - Myślę, że tego co wszystkim artystom, czyli koncertów i kontaktu z publicznością.
Pani życie przed pandemią wiązało się z częstymi wyjazdami, choćby w trasy koncertowe. Zastanawiam się, czy w minionym roku tęskniła pani za "byciem w ciągłym ruchu", czy wręcz przeciwnie?
- To zależy... Cieszyłam się, że wreszcie mam czas dla siebie i mojej kochanej mamy, że mogłam być blisko niej w trudnych chwilach, wspierać - pielęgnując ją każdego dnia i dbając o jej samopoczucie. Skupiłam się też na tworzeniu muzyki i innych projektach muzycznych, które zaplanowane są już na 2021 i 2022, i regularnie nad nimi pracuję, ale po jakimś czasie zaczęło brakować mi ruchu. Ruch to energia, a energia to życie. "Nic nie może przecież wiecznie trwać", a ja dodałabym jeszcze: "ani w miejscu stać".
Dzięki poluzowaniu obostrzeń za kilka dni wystąpi pani na Polsat SuperHit Festiwalu. Jakie towarzyszą temu emocje?
- Bardzo miłe!!! Cieszę się, że wracamy na scenę i mam nadzieję, że nie będzie już potrzeby zamykania nas wszystkich. Jesienią ruszam w trasę koncertową na 25-lecie swojej muzycznej drogi. Będzie szałowo we wszystkich tanecznych utworach, będzie ostro i rockowo podczas "Grawitacji", "Tatuuj mnie" czy "Wrogu mój". Będzie wzruszająco podczas piosenki "Wracam do domu", medytacyjnie z "Marią Magdaleną", szałowo i kolorowo na cygańskim weselu oraz tajemniczo i wzniośle podczas wykonywania utworów z "Alkimji" i "Animy".
- Będę w wielu muzycznych odsłonach, które tworzyłam przez ostatnie 25 lat muzycznej drogi. Wierzę, że będziemy się świetnie bawić, razem tańczyć i płakać, wspominając nasze najpiękniejsze muzyczne chwile, które przez te 25 lat przeżywaliśmy razem. Poza tym ruszam też z innymi artystami w trasę z koncertami "Christmas Time". Bardzo ją lubię! Dzielenie się z ludźmi opłatkiem, świąteczną muzyką, dobrymi emocjami to dla nas wielkie święto! Wierze, że "pandemia" nam już tego nie zabierze.
Pani sceniczny debiut miał miejsce 25 lat temu i od tego czasu stała pani na scenach niezliczoną ilość razy. Czy ten "popandemiczny" występ jest w jakiś sposób szczególny? Czy towarzyszy mu choćby niewielka trema?
- Towarzyszy mi przede wszystkim radość! To moje pierwsze spotkanie z publicznością na żywo po roku czasu. Koncerty online nie oddają tego, czym koncert tak naprawdę jest. Czyli przepiękną wymianą energii między artystą, a publicznością. To tak naprawdę olbrzymia wymiana pięknych emocji i obdarowywanie się nimi.
Dzięki mediom społecznościowym fani mogli mieć z panią kontakt - podczas spotkań live, gdy odpowiada pani na pytania i często poleca książki. Czytanie jest dla pani ważne?
- Tak, to był plus sytuacji - że wiele rzeczy możemy zrobić zdalnie, dzięki czemu nie tracimy kontaktu z innymi. Ale tu nasuwa się ważne pytanie - gdzie jest granica... realnego świata? Prawdziwych emocji i tego co w ludziach i dla ludzi najpiękniejsze nie zastąpi życie online. Możliwość obdarowywania siebie miłością, dotykiem, bezpośrednią energią, tworzeniem. To prawdziwe piękno życia.
Które książki zrobiły na pani największe wrażenie? Czego szuka pani w lekturach?
- To trudne pytanie, bo wiele książek zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie. Od "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa, przez powieści Dostojewskiego, Whartona, Folletta, Olgi Tokarczuk, Sienkiewicza, Szekspira itd., książki o rozwoju świadomości: Deyeva, Łazariewa, Osho, Dawida Hawkinsa, Dolores Cannon, M. Newtona po Biblię Tysiąclecia, fizykę kwantową i książki Einsteina, Hawkinga.
- W ostatnich latach polecałam głównie książki z dziedziny rozwoju świadomości i człowieka w kontekście wszechświata. Moje dwie ostatnie płyty "Anima" i "Maria Magdalena" opowiadają właśnie o człowieku w kontekście wszechświata, ponieważ uważam, że to bardzo ważny temat dla każdego z nas. Bez zrozumienia tego, czym jest człowiek w kontekście wszechświata, jakim cudem jest "matka ziemia", czym tu jesteśmy i dokąd zmierzamy, nie ma rozwoju Duszy.
W jednym z wywiadów powiedziała pani, że popularność - z piosenkami granymi przez stacje radiowe, czy fanami znającymi słowa piosenek - jest ważna, ale z czasem pojawiają się także pytania o to, co dalej - "czy tylko tyle chcę zostawić po sobie, czy wejść gdzieś głębiej i poszukać takich nut, słów, dźwięków, które poruszą ludzi bardzo głęboko?". Czym różni się Justyna, z którą właśnie rozmawiam, od Justyny, która debiutowała w Opolu?
- Świadomością, doświadczeniem, wiedzą. To oczywiście wciąż ja, ale na innym i zdecydowanie ciekawszym etapie rozwoju.
Jeśli mowa o "szukaniu nut, słów, dźwięków" - gdzie dziś szuka pani inspiracji? Co sprawia, że sięga głębiej, co wzbogaca pani wewnętrzny świat?
- Inspiracją jest życie, to co czytam, to co obserwuję, to w czym uczestniczę itd. Każdego dnia czuję się wzbogacona o nowe doświadczenia i głębsze rozumienie świata, jak również siebie w kontekście i bycia tutaj.
Odwrócę poprzednie pytanie - czy jest coś, co odbiera pani energię i siły, sprawia, że wena ulatuje? Jeśli tak - jak sobie z tym radzić?
- Rozbuchane ludzkie ego... Jest potrzebne do przetrwania w ludzkiej materii, ale zdecydowanie za dużo poświęcamy mu uwagi, niepotrzebnie pielęgnując jego zapędy, dlatego wciąż między ludźmi jest zbyt duża ilość oceniania nie tylko innych, ale też siebie samych. Brakuje empatii i tej prostej odwiecznej prawdy w konstrukcji wszechświata, że w dużej mierze sami jesteśmy kreatorami swojego istnienia, w pełni odpowiedzialnymi za każde słowo i czyn, który nie pozostaje bez reakcji.
- Z poziomu "kurnika" świat może nam się wydawać bardzo niesprawiedliwy. Z lotu ptaka i perspektywy Boga może wyglądać zupełnie inaczej i być doskonały w swojej niedoskonałości, dlatego tak ważne dla nas jest poszerzanie świadomości, w której nie dziobiemy tylko ziarna z ziemi, ale uczymy się patrzeć na świat z perspektywy orła, który widzi o wiele więcej, bo z góry ma szeroką perspektywę widzenia. Idąc takim torem myślenia można zobaczyć indywidualną drogę każdego człowieka, swojego własnego sukcesu w rozwoju. Nikt za nas nie przejdzie drogi i nikt za nas niczego nie przeżyje, nikt też za nas niczego się nie nauczy, dlatego ocenianie ludzi kompletnie nie ma sensu. Głęboka akceptacja tego czym jest bezwarunkowa miłość jest kluczem do rozwiązania.
Na koniec nie mogę nie zapytać o wakacje, bo dla wielu osób możliwość podróżowania jest jednym ze sposobów na odreagowanie zamknięcia spowodowanego pandemią. Udało się pani wypocząć i naładować baterie?
- Tak, udało mi się wypocząć z rodziną i naładować baterie słoneczne (śmiech), czego każdemu z Państwa życzę i zapraszam na koncerty. Bilety na trasę mojego 25-lecia pracy już w sprzedaży.