Krowia herbatka i inne lecznicze specyfiki z dawnych wieków
Sekrety starodawnych ksiąg zielarskich bardziej do ciebie przemawiają, niż to, co ma do zaoferowania współczesna farmacja? Uważaj, wiele z dawnych "leków" to dość obrzydliwe środki.
Aqua omnium florum, czyli woda całokwiatowa
Choć nazwa brzmi niezwykle zachęcająco, dziś mało kto miałby ochotę skorzystać z rzekomo dobroczynnych właściwości tych "kwiatów". Chodzi tu mianowicie o wiosenne kwiaty, które rosły na łąkach, a następnie zostały pożarte przez krowy i wydalone w postaci łajna. Woda wydestylowana ze świeżych krowich odchodów zyskiwała urocze miano "wody całokwiatowej".
Ten specyfik zalecał między innymi XVII-wieczny nadworny lekarz George Bate. Zalecał on łajno "zebrane w maju" łączyć z trzecią częścią białego wina a następnie destylować. W grę wchodziły też takie składniki jak pokruszone skorupki ślimaków i deszczówka.
Jedna z ówczesnych znachorek, która nauki Bate’a wciągnęła do swojej praktyki, zbiła na leczeniu wodą całokwiatową niemałą fortunę.
Krowia herbatka
Majowe łajno to nie jedyny wkład jaki wniosły krowy do starodawnej farmacji. Równie popularna była kuracja oczyszczająca, polegająca na piciu krowiego moczu. Taki "detoks" stosowano w maju, a polegał on na wypiciu ½ litra ciepłego płynu "prosto od krowy". Kurację szczególnie chętnie stosowały kobiety, jako że miała ona wpływać korzystnie na oczyszczenie cery.