Ludzie Nowego Jorku: Z internetu do albumu

Twórca tego bloga od pięciu lat inspiruje ludzi na całym świecie. Humans of New York (Ludzie Nowego Jorku) to niezwykłe zdjęcia tworzone przez Brandona Stantona. Fotograf nie tylko wykonał do tej pory 10 tys. portretów, ale przekazał światu 10 tys. ważnych historii.

Brandon Stanton z bohaterem swojego zdjęcia, fot. AP Photo/Kathy Willens
Brandon Stanton z bohaterem swojego zdjęcia, fot. AP Photo/Kathy WillensEast News

"Ludzie Nowego Jorku" właśnie zostali wydani w Polsce w formie zawierającego 400 fotografii, pięknego albumu. I nie chodzi tu tylko jego o wartość artystyczną, ale niezwykłe słowa, które wypowiadają jej bohaterowie. Większość z nich opowiada skrawek swojej historii - dokładnie tyle, ile daje możliwości krótka rozmowa na ulicy. Ale to pokazuje, jak warto być uważnym na drugiego człowieka. Oglądając ten album można się uśmiechnąć, można się wzruszyć, można się zamyślić. Ale nie da się pozostać wobec niego obojętnym.

Z Chicago do Nowego Jorku

Brandon Stanton zaczął fotografować jeszcze w rodzinnym Chicago. Kiedy stracił pracę jako handlarz papierami wartościowymi, zaczął poszukiwać swojego sposobu na życie.

"Do Nowego Jorku przyjechałem na początku sierpnia. Miałem spędzić tam tydzień i złapać samolot na Zachodnie Wybrzeże, ale zostałem w mieście aż do końca lata. Pamiętam moment, kiedy mój autobus wyłonił się z tunelu Lincolna i po raz pierwszy zobaczyłem Nowy Jork. Chodniki tętniły życiem. Budynki zapierały dech w piersi. Ale to ludzie wywarli na mnie największe wrażenie. Były ich całe tłumy i wszyscy wydawali się gdzieś śpieszyć. Tej nocy założyłem album ze zdjęciami z Nowego Jorku. Nazwałem go Humans of New York ("Ludzie Nowego Jorku")" - opowiada w przedmowie swojej książki.

Chyba trudno byłoby mi zebrać na jednym zdjęciu więcej elementów stanowiących o charakterze Nowego Jorku.
Chyba trudno byłoby mi zebrać na jednym zdjęciu więcej elementów stanowiących o charakterze Nowego Jorku.
Zauważyłem spory tłumek w Washington Square Park. Kiedy przepchałem się bliżej, zobaczyłem taką oto scenę.
Moja żona zmarła kilka lat temu. Miała na imię Barbara i nazywałem ją Ba. Ja jestem Lawrence i mówiła na mnie La. Kiedy odeszła, zmieniłem swoje imię na Bala.
+2

Swoisty spis ludności

Kto wie, gdzie byłby teraz fotograf, gdyby nie internet. "Nie myślałem wówczas o prowadzeniu bloga. Ba, nie wiedziałem nawet, czym jest blog. Ale po tych kilku tygodniach w Nowym Jorku byłem pewien jednego - chciałem fotografować ludzi. Przez całe lato zaczepiałem nieznajomych na ulicach. Pod koniec sierpnia miałem już przeszło sześćset portretów. Czułem, że wpadłem na trop czegoś wyjątkowego" - wspomina.

Projekt tak go wciągnął, że wrócił do Chicago, żeby spakować bagaże i wrócił do Nowego Jorku w listopadzie 2010 roku.

"Uznałem H.O.N.Y. za swoisty spis ludności Nowego Jorku. Chciałem zebrać dziesięć tysięcy portretów i nanieść je na interaktywną mapę miasta. Kiedy kliknęłoby się na jakąś dzielnicę czy osiedle, można by było zobaczyć twarze mieszkających tam ludzi. Przez kilka miesięcy obracałem ten pomysł w głowie i udało mi się zrobić tysiące zdjęć, ale niewielu one obchodziły. Podczas pierwszego roku istnienia H.O.N.Y. dziennie moją stronę odwiedzała zaledwie garstka internautów. I wtedy odkryłem potęgę mediów społecznościowych" - przyznaje Stanton.

Miliony fanów

Jego przyjaciel Mike Schaefer przekonał go do założenia na Facebooku strony Humans of New York. Po roku miała już milion fanów!

"Kolejnym przełomem było odkrycie Tumblra. Żadna inna platforma nie oferuje artystom i twórcom lepszego narzędzia promocji- mówi. "H.O.N.Y. szybko się tam zadomowiło, głównie dzięki wsparciu udzielonemu mi przez zespół redakcyjny. Niedługo potem setki tysięcy ludzi śledziły H.O.N.Y. za pośrednictwem Tumblra i do dziś jestem wdzięczny tamtejszej ekipie za przyłożenie ręki do mojego sukcesu".

Świetne zdjęcia barwnych postaci to jedno. Ale dzięki rozmowom fotografa ze swoimi modelami projekt nabrał niezwykłego charakteru. "Ostatnim ewolucyjnym krokiem H.O.N.Y. były rozmowy przeprowadzane przeze mnie z ludźmi, których fotografowałem. Jeśli pojawiała się taka możliwość, parowałem zdjęcie z cytatem lub historyjką" - wspomina Brandon. - "H.O.N.Y. przedzierzgnęło się z projektu fotograficznego w pełnoprawnego bloga. Nieco zmieniłem swoje priorytety. Nie dążyłem już do ukończenia ogromnego projektu fotograficznego, ale zdecydowałem się publikować codziennie kilka dobrych portretów. I mam nadzieję robić to jeszcze długo".

To on stoi za "Ludźmi Nowego Jorku" Mashable Docs (ang.)

Fotograf nie ogranicza się już tylko do Nowego Jorku. Kilka miesięcy temu sportretował mieszkańców Iranu.

Jeśli podoba ci się projekt Ludzie Nowego Jorku, możesz iść w ślady Brandona Stantona i wygrać kurs fotografii i inne nagrody od wydawnictwa SQN - sprawdź szczegóły.

Humans of New York (Ludzie Nowego Jorku)
Humans of New York (Ludzie Nowego Jorku)Wydawnictwo SQN
Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas