Mama trzyma kciuki
– Wszystko tu jest dopracowane – mówi o show i śmieje się z prasowych rozważań o jej romansie z Rafałem Maserakiem. – Uwodzimy się nawzajem – przyznaje. – W tańcu!
Rozpoczęło się już obstawianie, kto wygra "Dancing with the stars". Jesteście z Rafałem Maserakiem w gronie potencjalnych zwycięzców. Presja rośnie?
Julia Pogrebińska: - Daleka jestem od kalkulowania i zastanawiania się, jak to dalej będzie lub popadania w zachwyt, że fantastycznie nam idzie. Na treningach myślimy jedynie o tym, by dobrze zatańczyć kolejny taniec. Ten program jest bardzo nieprzewidywalny i w jednym odcinku można dostać komplet dziesiątek, a w następnym popełnić błąd i otrzymać od sędziów o połowę niższe noty. Zdaję sobie sprawę, że dużo pracy przede mną i na tym się skupiam.
Dużo pracy i prawdę mówiąc, nie było łatwo panią "złapać". "Taniec z gwiazdami" w Warszawie, plan "Pierwszej miłości" we Wrocławiu. Spotkania, sesje. Kalendarz rozgrzany do czerwoności?
- Tak, ale tak jest dobrze! Jestem osobą dosyć słabo zorganizowaną. O dziwo, wszystko działa wtedy, kiedy mam czas zapełniony do maksimum. Nie mogę mieć chwili przerwy na rozprężenie, bo natychmiast się wszystko "rozłazi"!
Ale nie jest tajemnicą, że treningi do programu są katorżnicze, a człowiek musi odpoczywać. Nie ma pani czasem dość?
- Byłabym niewdzięczna, gdybym narzekała, że taka jestem biedna, bo mnie te treningi męczą! Spotkała mnie niesamowita przygoda i głupotą byłoby marudzić. A zmęczenie? Przed startem programu zapytałam Rafała, czy będzie ciężko? Odpowiedział, że muszę się przygotować na potężne zmęczenie, bo to ogromny wysiłek fizyczny. Ale pokonywanie swoich barier i satysfakcja rekompensują to.
A to prawda, że Rafał jest na treningach tyranem?
- Rafał jest profesjonalny i jeżeli za coś się bierze, to musi to doszlifować do maksimum! Ale potrafi wyczuć moje fizyczne zmęczenie i już wie, kiedy nie należy szarżować!
Domyślam się, że za plastry zabezpieczające kręgosłup, które "zdobiły" pani plecy na początku show, odpowiedzialny był Rafał?
- Tak wyszło. Odpaść z programu, bo zatańczyło się źle i zdecydowali tak widzowie - w porządku, takie są zasady. Ale odpaść przez kontuzję...
To przez potencjalne kontuzje wahała się pani, czy wziąć udział w programie?
- Wahałam się, ale dlatego, że nie byłam przekonana, czy odnajdę się w takiej estetyce...
...pióra, koronki i cekiny?
- Tak. Jestem typem kobiety w jeansach i tenisówkach. Jeśli zakładam szpilki, to muszę mieć naprawdę dobry powód! Czym innym jest oglądać program w telewizji, a czym innym być jego częścią. To jest niesamowicie spójna produkcja. Kompletnie mi te cekiny, tiule i makijaże nie przeszkadzają, one pozwalają mi stwarzać role... w tańcu oczywiście.
Wielu uczestników ma szansę dzięki programowi dać się lepiej poznać widzom, pokazać swoje prawdziwe oblicze, które do tej pory przykryte było rolami filmowymi lub serialowymi. Jakie elementy osobowości chce pani pokazać widzom najbardziej?
- Otwartość i szczerość. Także to, że potrafię się bawić tą formą i tworzyć. I mam nadzieję, że też umiejętność opowiadania historii. Z Rafałem dużą wagę przywiązujemy do tego, by nie był to tylko ruch dla ruchu! By nasze tańce były wyrazistymi opowieściami, i by widzowie dostrzegali emocje.
A seksapil? Kobiecość? Podobno ciało kobiety najpiękniej wygląda w tańcu.
- Taniec potrafi w kobiecie wyzwolić ogromne pokłady seksapilu, choćby przez ustawienie ciała. Często słyszę od Rafała, że muszę popracować nad postawą, że szyję trzymam nie tak, że plecy powinny być prosto... Pracuje nad tym. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym programem będzie coraz lepiej.
Kto najmocniej trzyma za panią kciuki?
- Bardzo kibicuje mi mama, która niestety nie ma możliwości oglądania programu w Kazachstanie, ale wysyłam jej zdjęcia. Mama nigdy nie widziała, jak tańczę. No, może jedynie lambadę w podstawówce (śmiech). Trzymają za mnie kciuki przyjaciele tu w Polsce, mam nawet wsparcie od znajomych ze Stanów. To mi daje niesamowitą energię!
13/2015 Tele Tydzień