Moda to odwaga, czyli jak to robią w Izraelu
Niedawno zakończony TLV Gindi Fashion Week 2017 udowodnił, że po latach zastoju moda izraelska odradza się w odważny i zaskakujący sposób. Europejskie domy mody zyskują konkurencję.
Po TLV Gindi Fashion Week, który odbył się w połowie marca w Tel Awivie, gromadząc ponad 100 dziennikarzy i blogerów z 5 kontynentów, czas na podsumowania. Bo nowa moda izraelska to zjawisko, które warte jest uwagi, choćby dlatego, że po latach zastoju wyrasta na dużą konkurencję dla mody europejskiej (ale nie tylko, bo kilka marek, o których zaraz przeczytacie, zdobywa rynki azjatyckie i amerykańskie).
Idzie nowe. Na każdym niemal pokazie mody - a przez cztery dni obyło się ich w Tel Awivie kilkadziesiąt - nowoczesność mieszała się z tradycją, a odwaga z klasyką. Warto wiedzieć, że słynna firma "od kostiumów kąpielowych", Gottex, jest izraelska. A inne, jak "Holyland Civilians", już zwróciły uwagę amerykańskich blogerów. Oto krótka ściąga z topowych modowych marek izraelskich.
Maskit
Kiedyś uważana niemal za dobro narodowe. Historia tej firmy może spokojnie posłużyć za kanwę filmu lub książki. Spektakularny sukces, upadek i wreszcie niespodziewane odrodzenie. Bo Maskit założyła w 1945 roku Ruth Dayan, dziś 101-letnia (!) kreatorka i wizjonerka. W tamtych czasach odważyła się nie tylko na oryginalne wzory, ale i na zatrudnienie imigrantów, dając im szansę na nowe, lepsze życie.
W 1958 powstał projekt słynnego Desert Coat, tzw. płaszcza pustyni, który szybko zawojował rynki modowe na świecie. Lata 60. to już pełen rozkwit popularności Maskit: firma współpracowała z takimi gigantami modowymi, jak Givenchy, Dior i YSL. Ubrania Maskit zaczęły gościć m.in. w amerykańskim Vogue, który wyznaczał trendy. W latach 70. butki Maskit były już w wielu miejscach na świecie. Firma zatrudniała 1000 osób. A potem stopniowo zaczęła popadać w niebyt.
Po ponad 20 latach nieobecności została przywołana do życia przez 35-letnią dziś Sharon Tal. Młoda projektantka powróciła do Izraela po wielu latach pracy za granicą, m.in. dla słynnych domów mody: Alexander McQueen i YSL. Kiedy poznała historię Maskit, zachwyciła się nią i skontaktowała z Ruth, która uznała Sharon za idealną swoją następczynię. Dziś Maskit wraca na piedestał, a obie panie pozostają ze sobą w kontakcie. W kolekcji nadal są ikoniczne projekty (płaszcze, sukienki), jest też wiele nowości, jednak zawsze z poszanowaniem i ukłonem w stronę tradycji. Płaszcze Maskit nosi dziś nawet eks- prezydentowa USA, Michelle Obama.
Holyland Civilians
Najciekawsza nowa marka izraelska, którą tworzy dwóch projektantów, Anat i Dor. Nazwa oczywiście kojarzy się jednoznacznie, z Ziemią Świętą. Ale drugi człon nazwy, civilians, udowadnia już, że tradycję, nawet tę religijną, można zaserwować w bardzo nowoczesny sposób. I odważny! Proste, uniwersalne kroje: bluzy, T-shirty, tank topy, kurtki parki i szorty, oferowane są w podstawowych kolorach: biały, czarny, szary, oliwkowy. I mają w różnych miejscach umieszczone proste, klasyczne napisy (co bardziej religijne osoby mogą je uznać pewnie za obrazoburcze, ale to już temat na inny tekst). Napisy na ubraniach głoszą zatem: Holy Man. Holy Land. Home. Projekty ubrań początkowo pomyślane były dla mężczyzn, ale w duchu unisex. W ofercie pojawiły się również proste, casualowe spódnice i kurtki z kapturem dla kobiet; poza tym ze zdjęć na Instagramie wynika, że po "męskie" bluzy i T-shirty coraz chętniej sięgają właśnie kobiety. I wyglądają świetnie.
Gottex
Kostiumy kąpielowe i akcesoria plażowe, którą doceniają także gwiazdy i osoby publiczne, w tym hiszpańska królowa Sofia, Angelina Jolie, Cindy Crawford, Laetitia Casta i Claudia Schiffer. Kiedyś fankami Gottexu były też Elizabeth Taylor i Shirley MacLaine.
Sekretem marki jest (według znawców) perfekcyjny krój oraz najlepsze tkaniny, które są produkowane specjalnie dla niej. Ostatnio także feeria oryginalnych wzorów i barw. Dzięki temu Gottex wyrósł na najbardziej rozpoznawalną markę izraelską na świecie, która sprzedaje swoje produkty w tak prestiżowych miejscach, jak londyński Harrod's czy Saks przy Piątek Alei w Nowym Jorku. Podczas TLV Fashion Week Gottex świętował 60. urodziny. Aby uczcić i docenić klientki na całym świecie, które są tak różne i inne, modelki prezentujące na wybiegu nową kolekcję liczyły od 17 do...76 lat. Udowadniając, że kobiecość i piękno nie ma metryki.
Tovale+
Tova i Naama, mama i córka, zawodowo działają w duecie od pięciu lat. Wcześniej tworzyły w pojedynkę, ale bardzo się wspierały. Szczególnie Tova jest od lat uznaną w ojczyźnie artystką. A dziś prowadzą Tovale+, bardzo znaną w Izraelu markę, która oferuje nie tylko ubrania dla kobiet, ale również ręcznie robione torby, buty, dodatki, rzeźby, a nawet meble. W tegorocznej kolekcji odzieży dominują kwiaty, wzory i printy, umieszczane na czarnym lub beżowym tle. Eksplozja kobiecości, z silnym nawiązaniem do stylu hippie. Ubrania tworzone są głównie w pojedynczych egzemplarzach.
Moda ślubna
To potęga. Moda ślubna, tworzona przez izraelskich projektantów, jest znana i kupowana na całym świecie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych oraz Azji. Najsłynniejsze marki to m.in.: Berta Bridal, Karolina Tornai, Galia Lahav, Inbal Dror i inne.
Ciekawostka: w kampanii Bert Bridal w ubiegłym roku pojawiła się nasza polska topmodelka, Magdalena Frąckowiak. Izraelska moda ślubna wyróżnia się zmysłowym, oryginalnym detalem. Projektanci chętnie sięgają po koronki, tiule, halki, hafty, a także garściami czerpią rozwiązania rodem z "czerwonego dywanu". Głębokie dekolty na plecach, treny, kroje w formie syreny, gorsety w nowej formie itd. Do tego dodać należy perfekcyjne wykonanie i świetnej jakości materiały. Suknie nie należą do tanich, ale podobno ślub ma się tylko raz w życiu.
Nadzieja w Shenkar
Na TLV Fashion Week swój własny pokaz mieli studenci prestiżowego Shenkar College, czyli szkoły mody z siedzibą w Tel Awivie (istniejącej od 1970 roku), uznawanej obecnie za jedną z najlepszych na świecie. Studenci wyróżniają się wyjątkową otwartością na formę, kolor i wzór. Ich projekty wydają się nie mieć żadnych ograniczeń, w większości można je uznać za haute cuture, czyli jednak sztukę dla sztuki (odzieżowej). Ale to dobrze, bo pomagają wytyczyć modzie izraelskiej nowe szlaki i przekraczają (także dosłownie) granice.
Magdalena Kuszewska