Paulo Coelho: Życie czeka, by je odkrywać

Szukanie bezpieczeństwa prowadzi do rutyny. Rutyna prowadzi do mierności, mierność prowadzi do nieszczęścia, nieszczęście to koniec twojego życia - przestrzega Paulo Coelho opowiadając o swojej najnowszej książce "Zdrada". I przekonuje, że najważniejsza w osiąganiu szczęścia jest miłość.

Paulo Coelho w swoim domu w Genewie
Paulo Coelho w swoim domu w GenewieEast News

Agnieszka Łopatowska, Styl.pl i Dorota Kołodziejczyk, Polskie Radio Jedynka: Linda, bohaterka twojej książki "Zdrada" mówi, że miłość jest jak kalejdoskop, układ szkiełek się zmienia, nigdy się nie powtarza się ten sam wzór. Czy ta zmiana jest dobra?

- Oczywiście. To nie jest stabilny stan. Miłość nieustannie się zmienia. Jestem żonaty od 34 lat. Wydawałoby się, że z tą samą kobietą, ale to nie jest ta sama kobieta. Ona bardzo się zmieniła, ja się zmieniłem i świat się zmienił.

Babcia mojej przyjaciółki, która wiele przeżyła, powiedziała mi kiedyś, że najważniejsze w życiu to kochać i podróżować. Czy to też twoja dewiza?

- Najważniejszą rzeczą w życiu jest kochać. Nie ma życia bez miłości. Czy podróżujesz, to tylko twój wybór. Martwię się, że ludzie boją się podążać za swoimi uczuciami. Nie robią tego tak często, jak powinni, ponieważ boją się być zranieni. Szkoda, bo tracą najważniejszy aspekt życia.

Dużo podróżowałeś, czy są miejsca, które podobały ci się bardziej, a inne mniej?

- Nie, nie, nie. Kiedy jestem w jakimś miejscu, jestem tam na sto procent. Oczywiście niektóre miejsca są nieco mniej atrakcyjne - pamiętam, że zaliczyłem do nich Islandię. Ale tak naprawdę wszystkie są fantastyczne i mieszkają w nich wspaniali ludzie.

Czy był w twoim życiu taki moment kiedy pomyślałeś: "Tu jest moje miejsce na Ziemi"?

- Tak, to wydarzyło się w 2009 roku, kiedy przyjechałem tutaj, do Genewy. Wtedy przestałem podróżować. Od tej pory wyjeżdżam stąd dwa, trzy razy w roku. Raz na przyjęcie, które wydaję w rodzinnym Rio, druga podróż związana jest z ekonomicznym sprawami mojej fundacji. Bywam także na festiwalu filmowym w Cannes. Osiem lat temu kupiłem nawet samolot. Moja żona korzysta z niego od czasu do czasu, ale ja już nie.

Dlaczego wybrałeś Genewę?

Dlaczego wybiera się jedną osobę z tych wszystkich cudownych ludzi, którzy cię otaczają? Bo to jest jak wybór żony.

- Tak naprawdę chodzi o dostosowanie się. Miłość jest potężniejsza niż cokolwiek innego. Musisz się dostosować i przetrwać złe chwile, bo wiesz czego chcesz, a chcesz mieć tę kobietę lub tego mężczyznę u swojego boku.

Czy moralność w tak doskonałym kraju jak Szwajcaria różni się od moralności w innych częściach świata? Linda wspomina o tym, że w "tu" -  w Szwajcarii ludzie nie kłamią.

- Myślę, że żyjemy w czasach, gdy ludzie stali się bardziej konserwatywni i to sporo komplikuje. Jest etyka, która jest czymś innym niż moralność. Każda kultura uwzględnia trochę inne wartości. Ale etyka, np. w przypadku miłości, nie wymaga pytań. Robisz coś złego, albo coś dobrego bez zadawania pytań. Wierzę, że moralność zależy od kultury.

- To nieprawda, że jest różnica między moralnością chrześcijańską czy moralnością buddyjską. Sednem wszystkiego jest czy jesteś uczciwy, czy nieuczciwy. W głębi serca każdego człowieka jest odpowiedź na to pytanie.

Linda to kobieta, która ma wszystko, wspaniałego męża, dzieci, wspaniałą pracę. Zatem jest szczęśliwa. Ale wyrządza sobie krzywdę. Jaki jest najgłębszy powód takiego działania?

- To zdarza się wszędzie. Mam wielu przyjaciół, którzy mają wszystko, ale muszą być nieszczęśliwi, ponieważ bycie nieszczęśliwym jakby usprawiedliwia ich życie. Mają mnóstwo problemów do rozwiązania. Wydaje im się, że żyją, bo mają problemy. Przechodzą od jednego problemu do drugiego i do kolejnego. To nigdy się nie kończy. Nie wiedzą, jak być szczęśliwym.

- Trudno jest zaakceptować, że możesz być szczęśliwy. Nieszczęście nie jest związane z pieniędzmi. Nieszczęście jest związane z miłością. W każdym  małżeństwie przychodzi taki moment, kiedy pytasz sam siebie: "Czy ja rzeczywiście kocham swoją żonę/męża?". Linda przechodzi przez taki właśnie proces i dlatego jest nieszczęśliwa.

Jaka jest relacja między poczuciem bezpieczeństwa, do którego podświadomie i świadomie dążymy a życiową rutyną?

- Szukanie bezpieczeństwa jest instynktowne. Inaczej wyginęlibyśmy 15 tysięcy lat temu. Problem pojawia się wtedy, gdy konfrontujemy szukanie poczucia bezpieczeństwa ze zdolnością do kontrolowania wszystkiego.

- Nie ma nic złego w szukaniu poczucia bezpieczeństwa, ale głupio jest unikać wszelkich przygód z tego powodu. Życie czeka na to, żeby je odkrywać. Trzeba zrozumieć, że nie można kontrolować wszystkiego. OK - szukaj bezpieczeństwa, ale nie przywiązuj się do rutyny. Rutyna to nie bezpieczeństwo. Rutyna to morderca, który cię zabija.

Czy jest coś takiego, jak bezpieczny bunt przeciw rutynie? 

- Będziesz raniony, będziesz płacić cenę. To naturalne. Nie możesz grać w piłkę nożną nie będąc przygotowanym na to, że możesz doznać kontuzji. Cokolwiek robisz w życiu, musisz liczyć się z tym, że możesz ponieść porażkę. Problemem nie jest to, że możesz być zraniony, czy pokonany. Chodzi o to, żeby być zdolnym do pójścia do przodu, pokonania słabości.

Bezpieczeństwo nie zapewnia poczucia sensu?

- Szukanie bezpieczeństwa prowadzi do rutyny. Rutyna prowadzi do mierności, mierność prowadzi do nieszczęścia, nieszczęście to koniec twojego życia.

- Wiem, że rzeczywistość jest taka, jak jest. To jest instynktowne. Ale mogę zmienić tych ludzi, mogę im opowiedzieć o swoim życiu. Było w nim wiele momentów bardzo ryzykownych, ale z perspektywy czasu widzę, że było w nim też wiele radości i wyzwań.

- Byłem raniony, byłem pokonany wiele razy i tak jest do dzisiaj. Ale nigdy się nie zatrzymałem. Nie przestaję podążać dalej.

Rozmawiały: Agnieszka Łopatowska, Styl.pl i Dorota Kołodziejczyk, Polskie Radio Jedynka. Genewa, czerwiec 2014.

Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas