Reklama

Plastikowy raj

Pomysł wznoszenia domów z recyklingowanego plastiku nie jest nowy. O ile jednak dotychczas próbowano konstruować z niego pojedyncze budynki, teraz architekci poszli o krok dalej. Na świecie powstają już pierwsze plastikowe osiedla.

Całość przypomina nieco kurort all inclusive: niewysoki mur, a na otoczonym nim terenie zespół klockowatych budynków. Mimo kubicznego kształtu, do monotonii i standaryzacji im daleko. Wręcz przeciwnie: piętrzą się, wyrastają jeden na drugim, wznoszą nad ziemię na okrągłych podporach i łączą ze sobą dzięki kilkustopniowym schodom i platformom. A do tego kolory: pastelowy róż, jak na projektach postmodernistycznych architektów i zieleń, ulokowana na każdej wolnej płaszczyźnie. Wszystko tętni życiem, jakby rosło i rozwijało się razem z mieszkańcami.

Dwa problemy - jedna budowa

Czym jest ten mały raj? To osiedle zaprojektowane przez norweski start-up Othalo we współpracy z Julienem de Smedtem z pracowni JDS Architects. Choć założenie wydaje się być nowoczesne, w swej idei nawiązuje do liczących blisko sto lat koncepcji modernistów. O wiele bardziej innowacyjny jest budulec, z którego osiedle ma powstać: recyklingowany plastik.

Reklama

Choć projekt na razie pozostaje na papierze, szanse, że wkrótce przybierze materialną formę, są spore. Prawdopodobnie już w przyszłym roku w Kenii powstanie fabryka, produkująca plastikowe prefabrykaty. Twórcy szacują, że kenijska fabryka zdoła wyprodukować ponad 2 tys. budowli rocznie, które staną m.in. w Nairobi (Kenia) i Dakarze (Senegal). Każdy z wytworzonych w ten sposób domów ma mieć ok. 60 metrów kwadratowych powierzchni, a do jego produkcji wykorzystane zostanie osiem ton plastikowych odpadów.  

Wygląda więc na to, że za jednym zamachem (czy raczej: za jedną budową) uda się rozwiązać dwa problemy. Pierwszym jest oczywiście zagospodarowanie plastikowych odpadów: z 330 ton tego tworzywa, które co roku produkujemy, tylko 14 procent jest powtórnie wykorzystywane. Drugim: od lat trawiący Afrykę kryzys mieszkaniowy. Wysokie ceny gruntów, brak wystarczającej bazy lokalowej  i trudno dostępne kredyty sprawiają, że własny dom czy mieszkanie to marzenie nieosiągalne dla ogromnej części mieszkańców tego kontynentu.

Jak z klocków Lego

Rozpatrywany w tym kontekście pomysł budowy tanich, ekologicznych, plastikowych domów brzmi jak rozwiązanie idealne. Jeśli rzeczywiście okaże się sukcesem, to jak każdy sukces, będzie miał wielu ojców. Norweski start-up to tylko jeden z wielu zespołów czy pojedynczych projektantów,  które pracują nad wykorzystaniem plastiku do wznoszenia budowli.

Jakiś czas temu głośno było o Oscarze Mendezie - kolumbijskim architekcie, który opracował technologię, pozwalającą na  przetwarzanie odpadów z tworzyw sztucznych w cegły, z których - niczym z klocków Lego - można wznosić domy dla potrzebujących. Koszt takiej budowli, o powierzchni ok. 40 metrów kwadratowych, to ok. 6 tysięcy dolarów (prawie 24 tys, zł), a grupa czterech osób, jest w stanie zrealizować inwestycję w pięć dni. "Plastik jest topiony, a następnie formowany w kształt cegieł o wadze ok. 3 kilogramów" - cytuje architekta serwis ArchDaily. "Cegły, montowane pod ciśnieniem, dobrze izolują ciepło, nie są również tak łatwopalne, jak tradycyjne materiały. Dodatkowo, tworzone z nich konstrukcje, dobrze znoszą trzęsienia ziemi, co w Kolumbii, położonej na terenie o wysokiej aktywności sejsmicznej, jest wyjątkowo istotne".

Z plastikowych odpadów powstają też budynki użyteczności publicznej. Tutaj za przykład niech posłużą wznoszone w Indonezji biblioteki. Pomieszczenia, w których znajdują się wypożyczalnie książek i lokalne centra kultury, zbudowano z tysięcy opakowań po lodach. Za projekt odpowiada pracownia Shau Bandung. 

Indonezyjskie dzieci mogą wypożyczać książki w bibliotece z plastiku, mali Meksykanie zaś, wkrótce będą mogli chodzić do plastikowej szkoły. Wszystko za sprawą dwójki architektów: Daniela Garcíi i Williama Smitha z San Francisco. Duet, jako pracę na konkurs rozpisany przez meksykańskie miasto Tulum, opracował koncepcję budynku, stworzonego z plastikowych palet, pierwotnie służących do transportu towarów. W projekcie tym, palety pozostały w niezmienionej formie - nie przetapiano ich, ale wykorzystano jako gotowy budulec. Powstała z nich ażurowa konstrukcja, która nie tylko jest tania, ale również zapewnia właściwe przewietrzanie i doświetlenie budynku.

Przykłady można mnożyć nie tylko w odległych krajach. W 2013 roku naukowcy z Politechniki Krakowskiej opracowali nowatorską technologię utylizacji butelek PET. Dzięki niej z  plastikowych opakowań można produkować płyty o wytrzymałości betonu. Proces polega na rozdrabnianiu butelek PET na płatki, które przy pomocy specjalnego lepiszcza, udaje się formować w płyty o różnym kształcie, grubości i przeznaczeniu. "Ten nowy sposób podejścia do recyklingu butelek PET jest tym cenniejszy i łatwiejszy w zastosowaniu, że nie wymaga dokładnej segregacji butelek, ich mycia i suszenia, usuwania etykiet oraz kleju" - wyjaśniała "Dziennikowi Polskiemu" Małgorzata Syrda-Śliwa, rzecznik prasowy Politechniki Krakowskiej.

Plastik silniejszy niż huragan

Ponowne wykorzystanie odpadów to niejedyna zaleta domów z recyklingu. Obok listy plusów ekologicznych, jest i wyliczanka zalet konstrukcyjno - ekonomicznych. Jak wymieniają eksperci, plastik jest: wytrzymały, odporny na działanie wody i korozję. Świetnie radzi sobie też w konfrontacji z żywiołami: w Nowej Szkocji jakiś czas temu skonstruowano dom z recyklingowanego plastiku, określony przez architektów mianem "huraganoodpornego" - panele, z których został stworzony, były w stanie wytrzymać uderzenia wiatru o prędkości 250 km/h, czyli odpowiadającego sile huraganu piątej - najwyższej kategorii.

Ostatnią, choć nie najmniej istotną zaletą, jest uniwersalność plastiku. Gdy wykonane z niego konstrukcje przestaną być potrzebne, można po prostu je przetopić i wykorzystać jako budulec do wzniesienia nowej konstrukcji. Ten ostatni aspekt w czasach, gdy myślenie o architekturze w perspektywach pokoleń odchodzi do przeszłości, zdaje się być szczególnie ważny.

Pomysł plastikowej architektury, podobnie jak każda koncepcja, ma i słabe strony. W tym przypadku są to pytania, które na razie pozostają bez ostatecznej odpowiedzi, a których bagatelizować nie sposób. Bo na przykład: co stanie się z tym uniwersalnym i wielokrotnie przetapianym materiałem za 500 lat? Albo: jaki wpływ na zdrowie ma zamieszkiwanie w plastikowym domu? Czy jeszcze: co z mikrocząsteczkami plastiku, które ponoć każdego dnia, oddzielając się od plastikowych przedmiotów, wnikają do ziemi i wody?  Czy budowa plastikowego osiedla, w dłuższej perspektywie nie będzie skutkować degradacją środowiska na danym terenie? Entuzjazm, związany z taniością i uniwersalnym charakterem  materiału, nieco odsuwa w czasie konieczność odpowiedzi na te pytania. Nadejdzie jednak moment, w którym trzeba będzie się z nimi zmierzyć.

Budowa domów z plastiku wpisuje się w szerszą koncepcję, polegająca na wykorzystaniu recyklingowanego plastiku w najróżniejszych, często zaskakujących dziedzinach. Dziś z przetworzonych butelek produkuje się ubrania, meble (w swojej ofercie ma je m.in. Ikea), dodatki, biżuterię, naczynia i mnóstwa innych przedmiotów.  To pokazuje, że problem z powszechnością recyklingu leży nie tyle w technologii, czy kreatywności projektantów, co w naszej wizji gospodarki opierającej się na łańcuchu: produkcja, zużycie, wyrzucenie. Może jego przerwanie, czy raczej - zapętlenie, jest sposobem na wyjście ze śmieciowego kryzysu. 

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy