Reklama

Pupa w górę

Kiedyś wstydliwie pomijana, dziś hołubiona część kobiecego ciała. Jak to się stało, że obecność dużej pupy w kulturze masowej stała się atrakcją?

Czy wiedzą Państwo, co to jest "belfie"? Uwaga, nie mylić z poczciwym "selfie"! Otóż "belfie" to samodzielnie zrobione zdjęcie własnych pośladków. Tak jest, żyjemy w czasach, kiedy fotografia tylnej (do niedawna uznawanej za wstydliwą) części ciała otrzymała już własną nazwę.

Zjawisko, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, nabrało takiej mocy i popularności, że opisał je nawet prestiżowy magazyn "Vogue". I podał krótką instrukcję obsługi: jeśli chcemy osiągnąć na tym polu mistrzostwo, powinniśmy naśladować takie gwiazdy, jak piosenkarka Jennifer Lopez, celebrytka Kim Kardashian, a także wokalistki Iggy Azalea i Nicki Minaj. Ta ostatnia publikuje codziennie nowe "belfie", zaś na scenie i w teledyskach z dumą wypina pośladki w kusych szortach. "Kto chce ugryźć moją seksowną pupę?", napisała na Instagramie pod serią zdjęć.

Reklama

Nic dziwnego, że "Vogue" ogłosił nadejście ery dużych pośladków. Prekursorką tej mody jest już od kilkunastu lat Jennifer Lopez, która ubezpieczyła swoje własne na 27 mln dolarów. Cóż, pupa jest jej kapitałem, to także dzięki niej zwróciła na siebie uwagę świata. Choć jeszcze kilka lat temu nie brakowało głosów krytycznych, że to wstyd i nie wypada, aby bogata idolka nie potrafiła odchudzić tej części ciała.

Ale ona na przekór eksponowała krągłości. Przecież jednocześnie miała oryginalne rysy, talię osy i pięknie wyrzeźbione ramiona. A potem zapanował w Stanach trend, który zadziwił tradycjonalistów i udowodnił, że J.Lo miała rację. Bo już nie biusty, nie oczy i nie talia stały się synonimem kipiącej kobiecości, tylko właśnie pośladki. Dlaczego?

Miss Bum Bum

"Pośladki!"- odpowiedziała aktorka Zosia Zborowska, zapytana w jednym z wywiadów o ulubioną część swojego ciała. To było kilka lat temu, ale nadal w tej kwestii nic się nie zmieniło.

- Doceniłam je dzięki podróżom do Brazylii, gdzie mieszka moja siostra - mówi. - Tam obowiązuje swoisty kult kobiecej pupy. Modne jest robienie implantów pośladków, bo im większe i krąglejsze, tym seksowniejsze. Na brazylijskich plażach spotykałam sporych rozmiarów kobiety, które nic sobie nie robiły z cellulitu, one wręcz eksponowały pełne kształty, obnosiły się z nimi. Bardzo mi się to spodobało. Jasne, nie jestem za tym, aby siedzieć na kanapie i się objadać. Sama chodzę cztery razy w tygodniu na trening, ale uważam, że kluczem do szczęścia jest zaakceptowanie siebie. I chociaż nie rozumiem fenomenu sióstr Kardashian, które tak eksponują pośladki i na nich budują karierę, jedno muszę przyznać: zrobiły kawał dobrej roboty. Wiele dziewczyn dzięki nim przestało się wstydzić większych pośladków, a kompleksy zamieniły w atut - przyznaje Zborowska.

Fakt. Sesja okładkowa, do której prestiżowy magazyn "Paper. New York" zaprosił Kim Kardashian, stała się hitem sieci i przedmiotem wielu dyskusji. Celebrytka wystąpiła tam nago (ale, co istotne, wcale nie w wulgarnym ujęciu), z uśmiechem prezentując nagie pośladki. Zwróciła uwagę światowego show-biznesu na ten pomijany niekiedy fragment ciała. Trend ten zauważalny jest też na polskich ulicach. Moda to jedno - najchętniej noszone są obcisłe dżinsy, także w tym newralgicznym miejscu. Sfera społeczna to drugie - rośnie bowiem akceptacja dla krągłych pośladków. Kobiety mają coraz mniej kompleksów na ich punkcie.

Wenus z Milo

Agnieszka Białoń, tancerka z tytułem Dancehall Queen Polska 2015 i zdobywczyni 5. miejsca na Twerk Festival 2016 na Jamajce, propagatorka tej kultury tanecznej w naszym kraju, podziwia kobiecość mieszkanek Karaibów. Co roku przez kilka tygodni trenuje na Jamajce i bacznie przygląda się lokalsom. - Szczupła kobieta nie jest tam uznawana za szczególnie atrakcyjną - uśmiecha się. - Przyjęło się, że powinna mieć w odpowiednich miejscach krągłości, także na pośladkach. Co ewidentnie odzwierciedla styl ubierania się Jamajek. One uwielbiają wszystko, co kolorowe i odkrywające lub eksponujące ciało: od sukienek przez legginsy aż po skąpe szorty. A duże pośladki są zdecydowanie odbierane jako duży atut.

- Moda to fascynujące zjawisko - mówi Adam Jarczyński, znawca dyplomacji i savoir-vivre’u. - Z jednej strony pozwala nam wyrażać siebie, bo dzięki niej możemy m.in. zamanifestować swoją przynależność do pewnej grupy estetycznej, a z drugiej bywa ujściem wielu fantazji na temat tego, jacy chcielibyśmy być. Proszę zobaczyć, jak ewoluował damski strój kąpielowy: od purytańskiego, w pełni zakrywającego ciało, do skąpego bikini.

Moda na pośladki? Tu nie o skandal chodzi, lecz o przesunięcie granicy. Albo odkrycie na nowo tego, co już znamy, a chcielibyśmy zobaczyć w innym świetle lub w innym rozmiarze. Kanony piękna się zmieniają. Kiedyś Wenus z Milo, ostatnio photoshopowe diwy, a dziś duże, chwilami aż zaskakująco, pośladki.

Atrybut i efekt

Agnieszka Białoń przypomina, że jeszcze kilka lat temu nie tylko w Polsce, ale i w USA ideałem kobiecego ciała był dość duży biust oraz jak najszczuplejsze ciało. Wymarzony rozmiar? Oczywiście S. Teraz wreszcie mamy modę na sylwetkę fit, sportową. - To trend związany z chodzeniem na siłownię, bieganiem, kupowaniem odzieży sportowej i modnego sprzętu oraz specyficzne odżywianie się, czyli cały styl życia - potwierdza Daria Abramowicz, psycholog z Warszawskiej Grupy Psychologicznej.

- Moda na bycie fit jest w kontrze do obowiązującego przez wiele lat, negatywnie postrzeganego kanonu chudości i właśnie dlatego stał się tak modny. Dbanie o zdrowie i sylwetkę pomaga budować korzystny wizerunek. Zjawisko odpowiada na potrzeby społeczne. Znani ludzie, którzy są w formie, trenują (i pokazują to w mediach społecznościowych), stając się dla nas, odbiorców, atrakcyjniejsi. Bywają też inspiracją. Myślę, że wyraźna obecność pośladków w popkulturze jest następstwem zmieniających się trendów - dodaje psycholożka. - To z jednej strony efekt popularności Kim Kardashian czy Jennifer Lopez, z drugiej zaś naturalne następstwo bycia fit. Umięśnione kobiece pośladki (czyli jeden z najczęstszych efektów treningów) są też zauważane przez mężczyzn. Jako kolejny, zaraz po biuście, nieco przedmiotowy aspekt oceny atrakcyjności. Lecz przecież na obrazach dawnych mistrzów kobiece pośladki były synonimem piękna, zmysłowości. W starożytności podobnie. Czy zatem ich eksponowanie jest współcześnie pozbawione stylu? - Nie zawsze - twierdzi Adam Jarczyński. - Myślę, że piękno zawsze będzie przeciwieństwem wulgarności, elegancja zaś stoi na barykadzie, którą szturmem chce wziąć bylejakość.

Twerk znaczy kobiecość

W teledysku do piosenki "Booty", nakręconym ponad dwa lata temu, po raz pierwszy w historii światowej muzyki w roli głównej wystąpiły... pośladki. Zaprezentowano je w sposób wyjątkowo erotyczny, wyzywający. To było kolejne przesunięcie granicy w świecie show-biznesu. Twarze i biusty 24-letniej wtedy Iggy Azalei i 45-letniej Jennifer Lopez znalazły się na nieco dalszym planie. Popularność klipu trwa do dzisiaj, na kanale YouTube zanotował już ponad 202 miliony odsłon. - W moim dancehallowym środowisku moda na pośladki istnieje od zawsze, ale do mainstreamu przeniknęła wtedy, kiedy aktorka Miley Cyrus "zatwerkowała" na gali MTV transmitowanej na cały świat - opowiada Agnieszka Białoń.

- Wtedy też zrobiło się głośno o samym słowie "twerk", które oznacza specyficzny, taneczny ruch bioder i pośladków. Zarówno "twerkowanie", jak i ta część ciała są silnie powiązane z kulturą afrykańską. Są w niej obecne od lat w niemal każdym tańcu. Na Karaibach żyje wiele osób, których przodkowie przybyli z Afryki i przywieźli tę kulturę, a więc i taniec. Miłośniczką dancehallu, tańca o niezliczonej liczbie kroków, silnie związanym z życiem codziennym mieszkańców Jamajki, zostałam dziesięć lat temu. Agnieszka prowadzi zajęcia i organizuje warsztaty, na które zaprasza m.in. gwiazdy taneczne z Jamajki. Zaobserwowała, że nowe uczestniczki często mają problem z przełamaniem się.

- Najbardziej mnie dziwi, jeśli spotykam atrakcyjne kobiety, które są zablokowane z powodu kompleksów - relacjonuje tancerka i instruktorka. - Jednak z minuty na minutę odrzucają wstyd, a te kobiece ruchy pomagają im zaakceptować siebie.

Mniam

Co ekscytacja tą częścią ciała mówi o nas jako o odbiorcach, widzach, a co o współczesnym świecie? Adam Jarczyński twierdzi, że od zawsze mody się kreuje i narzuca. I cytuje twórcę firmy Apple, wizjonera Steve’a Jobsa: "Ludzie nie wiedzą, czego chcą, dopóki im tego nie pokażesz". - Nie ma sensu narzekać więc na złe media - dodaje Jarczyński. - Treści w serwisach społecznościowych tworzymy sami. Robimy zdjęcia w łóżku, w skąpym stroju na plaży itp. Oczywiście, pomagają nam celebryci, których lajkujemy, śledzimy. Za każdym razem, gdy Kim Kardashian opublikuje kontrowersyjne zdjęcie, w sieci wrze. Kiedyś oburzano się na Madonnę, która wciąż próbuje zaskakiwać, ale to dziś przy Miley Cyrus czy Nicki Minaj grzeczna dziewczynka. Jeżeli te artystki są wciąż na fali, to znaczy, że my tego chcemy, potrzebujemy.

"Mniam" - głosi duży biały napis z tyłu, na czarnych dresowych spodniach. - Wszystkie już dawno są wyprzedane - mówi Zosia Zborowska, twórczyni marki Bon Bon, którą wymyśliła trochę na zasadzie żartu kilka lat temu, kiedy nie miała tak dużo pracy jak dziś. Sama też lubi nosić te spodnie. - Nazwa wzięła się od prostego skojarzenia z tyłkiem, czyli od słów z piosenki Ricky’ego Martina "Shake Your Bon-Bon". Nie mogłam znaleźć dla siebie nieoczywistej bielizny z zabawnymi napisami, jaka króluje choćby w USA. Zaprojektowałam serię majtek à la kobiece bokserki, z napisami na pupie w stylu tego utworu . Potem przy pomocy mojego chłopaka powstały jeszcze bluzy, T-shirty, dresy i czapki. W ten sposób nie tylko uwalniam swoją kreatywność, ale też pokazuję poczucie humoru, dystans do siebie i świata. I afirmuję kobiecość, także poprzez pośladki. (...)

Magdalena Kuszewska

Pani 12/2016

Zobacz także:

Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy