Romantycy lekkich obyczajów
Jeśli macie przyjaciół w wieku studenckim, to wiedzcie, że nawet gdy oni śmieją się z patriotyzmu, to w głębi duszy pielęgnują najwyższe wartości moralne. Bo patriotyzm mamy zapisany... w mózgu.
Prof. Rafał Ohme: - Porozmawiamy dzisiaj o czymś, co może być dobrym podsumowaniem ubiegłego roku. Okazało się bowiem, że nadal jesteśmy narodem wrażliwych romantyków i wzniosłych patriotów.
Nie wierzę. Niedawno Dom Badawczy Maison na zlecenie Warsaw Enterprise Institute zbadał, ilu Polaków walczyłoby dziś o kraj. 37 proc. zadeklarowało taką gotowość, ale co ósma osoba wyjechałaby wtedy za granicę...
- Miniony rok potwierdził to, o czym przekonuję na swoich wykładach od trzech lat. "Miasto 44" Komasy obejrzało 1,4 mln widzów - ogromny sukces frekwencyjny filmu świadczy o tym, że to, iż młodzi Polacy poświęcali życie i miłość na rzecz ojczyzny, nie jest przypadkiem. Do tego zaskakujące wyniki wyborów samorządowych. Na partię, która opowiada się za konserwatywnymi wartościami, głosowali nie tylko najstarsi, ale i... najmłodsi wyborcy.
To skąd ten nawrót patriotyzmu?
- W 2011 roku razem z moim zespołem przeprowadziliśmy badanie, którego celem było ustalenie, jakie okładki gazet przyciągają naszą uwagę. Skoncentrowaliśmy się na tygodnikach opiniotwórczych, między innymi na "Polityce" i "Newsweeku". Po przyjrzeniu się wielu okładkom badani wskazywali swoją faworytkę. Mierzyliśmy także aktywność ich fal mózgowych, dzięki czemu dowiedzieliśmy się, którą wybrał mózg, a którą świadomość.
Te wybory się nie pokrywały?
- Nie. Świadomie ludzie wybierali dwie okładki. Na jednej z nich była roznegliżowana pani o obfitym biuście, która miała namalowaną twarz Silvia Berlusconiego, ekspremiera Włoch, bohatera afery seksualnej. Na drugiej okładce widzieliśmy splecione dwie dłonie: białej kobiety i czarnoskórego mężczyzny, leżące na piasku. Zapowiadały one tekst o tym, co Polki "wyprawiają" na wakacjach. A zatem tutaj nie odkryliśmy niczego nowego: seks przyciąga wzrok i jest dźwignią sprzedaży. Ale to, co nas zaskoczyło, to fakt, że mózg wybierał zupełnie inne okładki! Jakie? Na pierwszej było wielkie zdjęcie kardynała Dziwisza, zaś na drugiej obraz Wniebowstąpienia Matki Boskiej w otoczeniu pasażerów samolotu, który rozbił się w Smoleńsku. Okazuje się, że mózg badanych wyselekcjonował niezwykle konserwatywne okładki, które dotyczą trzech rycerskich wartości: Boga, honoru, ojczyzny.
To niezwykłe.
- Bardziej zaskoczy was inna informacja. O tym, kogo badaliśmy.
Osoby starsze, religijne, wychowane w etosie wojny?
- Otóż nie. Przebadaliśmy moich zwariowanych studentów w wieku 19-22 lat, z Wrocławia, miasta zabawy. I co się okazało... Osoby, które oficjalnie nazywają siebie pragmatycznymi, nowoczesnymi obywatelami świata, wolnymi od romantycznych porywów serca, władającymi obcymi językami, swobodnie podróżującymi po świecie, w głębi duszy pielęgnują najwyższe wartości moralne! Co więcej, sami badani zaprzeczają, że są romantykami. Oczywiście mam nadzieję, że to się nigdy nie wydarzy, ale gdyby w naszym kraju wybuchła wojna, to jestem pewien, że te dzieciaki pierwsze rzuciłyby się z koktajlami Mołotowa na barykady, aby walczyć za ojczyznę. I pewnie same byłyby tym zdziwione.
- Podejrzewam, że tak samo zachowywał się młody poeta Krzysztof Kamil Baczyński, który zginął w powstaniu warszawskim, a którego dom mijam codziennie w drodze do pracy. On był spokojnym chłopakiem piszącym wiersze, niemającym być może pojęcia, że jak dojdzie do wojny, to pierwszy ruszy do walki. Dlatego, drogie czytelniczki, jeśli macie synów, braci czy przyjaciół w wieku studenckim, to wiedzcie, że nawet kiedy oni śmieją się z patriotyzmu, to w głębi duszy najpewniej są wielkimi romantykami.
Dlaczego?
- Te dwieście lat walki o dobro i niepodległość ojczyzny, okupione często śmiercią, wpisało się w nasze DNA, czyli weszło na poziom biologiczny. Każda z pań czytających ten tekst może wymienić choćby jedną osobę ze swojej rodziny, która straciła życie na wojnie. Mimo że rośnie nam już kolejne pokolenie, wolne od koszmaru wojennego, to patriotyzm ma niejako zapisany w mózgu. Wszystkie ostatnie wydarzenia potwierdzają, że w dalszym ciągu jesteśmy szalonymi romantykami i nie wyleczyło nas z tego ani 25 lat kapitalizmu, ani Facebook (śmiech).
Jaki płynie z tego morał?
- Po pierwsze, już wiadomo, że w Polsce nikt nie zbuduje poważnego kapitału politycznego czy społecznego, krytykując Pana Boga albo żołnierza. Po drugie, na przyszłość naszego narodu patrzę optymistycznie. Sądzę, że z każdym rokiem duma narodowa będzie rosła. Wystarczy spojrzeć na półki w sklepie spożywczym. Jeszcze w latach 90. XX w. polskie nazwy firm czy fabryk źle się kojarzyły, więc udawały, że są zagraniczne. Od paru lat z dumą kupujemy polskie produkty, bo one stają się symbolem jakości. Po trzecie, pamiętajmy, że przylepione do konsolet i telefonów dzieciaki, narzekające nieraz na Polskę, w istocie nie różnią się od swoich ojców i dziadków pod względem patriotyzmu.To optymistyczna wieść na początek nowego roku.