Ślubu nie będzie
Nie czyta plotek na swój temat. Już przywykła, że te co jakiś czas sugerują, że zmieni stan cywilny
Popularność zdobyła jako ciemnowłosa piękność, ale ostatnio Grażyna Wolszczak (55) przeszła wielką metamorfozę. Została blondynką i dobrze czuje się w tym kolorze włosów. "Na żywo" gwiazda zdradza, jak podchodzi do upływającego czasu. Wyjawia swoje plany na ferie i zdradza, kiedy jej synowi zabrzmią weselne dzwony.
Pod koniec ubiegłego roku obchodziła pani urodziny. Czy ten dzień jest dla pani ważny? Wyznacza sobie pani wtedy jakieś nowe cele?
- Nigdy nie byłam specjalnie przywiązana do rocznic ani nie odczuwałam potrzeby ich celebrowania. A już od ładnych paru lat nie ma czego świętować. Urodziny to raczej dzień niewesołych refleksji o upływającym czasie. Kolejne rocznice po prostu ignoruję. Nie robię też postanowień ani urodzinowych, ani noworocznych.
Zmiana koloru włosów odjęła pani lat. Czyj to był pomysł?
- Rozjaśnienie włosów zaproponował mój fryzjer Bartek Janusz. Nigdy nie przypuszczałam, że będę kiedyś blondynką. Zmiana koloru włosów następowała powoli, w ciągu dwóch lat. Ostateczny efekt bardzo mi odpowiada. Bawi mnie to, że ludzie nie poznają mnie na ulicy albo słyszę: "Ale jest Pani podobna do tej aktorki".
Jako blondynka ma pani większe powodzenie?
- Czy ja wiem? Najważniejsze, że wciąż mam powodzenie u mojego domowego mężczyzny (śmiech).
Rzeczywiście planujecie z Cezarym Harasimowiczem ślub? Media donosiły, że w końcu zalegalizujecie związek.
- Nie śledzę tego wszystkiego, co się o mnie pisze. Czasem tylko ktoś ze znajomych dzwoni i przekazuje jakieś rewelacje, które przeczytał na mój temat. Zwykle macham na to ręką. Doniesienia o moim ślubie z Cezarym to kolejna kompletna bzdura.
A może pani syn Filip planuje zmienić stan cywilny?
- Syn od czterech lat ma tę samą dziewczynę Paulinę i jest w niej zakochany po uszy. Wiem, ze oboje myślą o ślubie, ale na razie nie podejmują jakichś konkretnych działań. Zapewne chcą najpierw stanąć na nogi zawodowo. Filip ma prawie 25 lat i za chwilę skończy psychologię na SWPS. Pisze właśnie pracę magisterską.
Syn podziwia pani role w teatrze albo w filmie?
- Na moich premierach w teatrze Filip bywa, a telewizji nie ogląda, bo on i jego dziewczyna już dawno temu wyrzucili z domu telewizor. Twierdzą, że wszystko czego potrzebują, mają w komputerze.
Marzy pani, aby zostać babcią?
- Nie marzę, ale bardzo się ucieszę, jeśli w naszej rodzinie przybędzie ktoś do kochania.
Jest pani propagatorką aktywnego trybu życia. Tegoroczne zimowe ferie spędzi pani na nartach?
- Wybieram się do Szklarskiej Poręby na coroczny "Slalom gwiazd", ale bardziej towarzysko, by spotkać się ze znajomymi. Na nartach, niestety, już nie jeżdżę. Po kontuzji sprzed paru lat zwyczajnie się boję. Ale z przyjemnością będę spacerować po górach.
Agnieszka Szmidt