W pułapce kreatywności
Nieszablonowość nie zawsze popłaca. Wyobraźmy sobie pilota boeinga, który zezwala, aby pasażerowie siadali sobie na kolanach...
Ktoś wyliczył, że obowiązuje ponad 60 definicji kreatywności. Co tak naprawdę oznacza kreatywność?
Prof. Rafał Ohme: - To nic innego jak umiejętność znalezienia rozwiązania w sytuacji, w której nigdy wcześniej nie byliśmy. Czyli już nie możemy posiłkować się tzw. gotowcem, który mamy w pamięci. Nie korzystamy z doświadczenia zapisanego w mózgu. Wymyślamy nowe rozwiązania, które dopiero potem stają się naszymi doświadczeniami.
Niedawno zespół naukowców z University of Southern California zbadał studentów architektury, którzy mieli wykazać się wizualną kreatywnością. Okazało się, że lewa półkula mózgu ma istotny wkład w ten proces, choć do tej pory za kreatywną uznawano prawą.
- Wreszcie pojawiło się mądre wyjaśnienie natury obu półkul. Prawa jest odpowiedzialna za obrazy i uczucia, dlatego automatycznie kojarzy się z kreatywnością. Lewa odpowiada za myślenie logiczne i abstrakcyjne, liczenie, czytanie. A czym jest kreatywność? Myśleniem abstrakcyjnym, gdy szukasz wyjścia z nowej, nieznanej sytuacji. Na tym polega przecież akt twórczy: musimy "wyjść spod parasola", który poza nami widzi jeszcze 6 mld ludzi na ziemi.
Jak się ma kreatywność do odwagi?
- Możemy tutaj mówić o dwóch poziomach odwagi. Ten pierwszy to wyjrzenie poza parasol, a drugi - sprostanie krytycznym głosom. Bo przecież każdy z artystycznych czy życiowych przełomów przez pierwsze lata czy nawet dekady podlega ostrej krytyce.
- Słynny paryski XIX-wieczny Salon Odrzuconych wziął nazwę stąd, że Akademia Francuska nie pozwoliła wystawiać oficjalnie obrazów grupie nowoczesnych twórców. Oni jednak stworzyli wybitną i przełomową alternatywę, która przerosła oczekiwania wszystkich... Im większy artysta, tym bardziej pozostaje niezrozumiany, jest odrzucany.
- Niektórzy badacze dowodzą, że negatywna atmosfera pomaga kreatywności, bo smutek uwrażliwia stymulację. Biedny Vincent van Gogh głodował, ale kiedy patrzył na zwykły kociołek z ziemniakami, widział o wiele więcej niż wszyscy wokół. I przenosił to na płótno.
- Oczywiście, mówię teraz o wirtuozach kreatywności, ale sami też często musimy podejmować odważne decyzje w życiu codziennym. Tak jak kobieta, która nie nosi nic innego poza spódnicami i marynarkami, i która nagle kupuje podziurawione dżinsy. Przed nią kolejny krok: wyjście w tych spodniach z domu. Bez obawy, że ktoś dojrzy kawałek jej uda. Dobra wiadomość jest taka, że im bardziej się czegoś boimy, tym większą mamy satysfakcję po przełamaniu strachu.
Słowo "kreatywność" zrobiło niewiarygodną karierę. Nie ma firmy, która nie szukałaby kreatywnych bankierów, grafików...
- Apeluję do menedżerów i osób zajmujących się rekrutacją: zastanówcie się pięć razy, czy naprawdę potrzebujecie kreatywnych pracowników! (śmiech) Możecie mieć z nimi problemy.
Przykład z mojej firmy: zorganizowałem pracownikom obóz integracyjny w Toskanii. Wieczorem zaplanowałem tzw. team building, czyli zabawę, która jednoczy ludzi. Podzieliłem ich na dwa obozy i poprosiłem, aby się... nienawidzili. Mieli ze sobą konkurować, złościć się na siebie, co spowodowałoby zjednoczenie wewnątrz grup. Potem planowałem, żeby się nawzajem przepraszali, co już zintegrowałoby wszystkich. Ale jeden z uczestników twardo mi się postawił: "A ja nie będę nienawidził! Mam prawo odmówić!". Rozłożył nam zabawę; tak długo się śmialiśmy, że nic z tego nie wyszło. Co ważne, on odpowiada u nas za sztukę, czyli jest artystą. Takim wolno więcej.
Kreatywni dyktują trendy. Coco Chanel wprowadziła na salony "małą czarną" ku rozpaczy prawdziwych dam, a Steve Jobs wymyślił "dziwaczny" sprzęt Apple.
- Pamiętajmy, że nieszablonowość nie zawsze popłaca. Wyobraźmy sobie kapitana wydającego rozkazy "kreatywnym" marynarzom, którzy i tak robią, co chcą. Albo pilota boeinga, który zezwala, aby pasażerowie siadali sobie na kolanach. Otóż kreatywność ma sens w środowisku, które się na niej opiera. I pod warunkiem, że stanowi jakieś 10-15 proc. naszego życia. Pozostałe 85-90 proc. to powinny być reguły.
Kreatywne stają się już nawet fotele czy telefony. Przynajmniej na folderach reklamowych.
- To błąd. Kreatywność, tak jak wspomniałem, jest powiązana z abstrakcyjnym myśleniem. Ale, co ważne, fotel może stymulować kreatywność, podobnie jak elektroniczne gadżety czy dziecięce zabawki. W przypadku tych ostatnich obowiązuje jedna zasada: prostota pobudza kreatywność. Drewniane klocki służą dzieciom za wozy policyjne, wigwamy Indian...
- Ja sam w dzieciństwie najchętniej bawiłem się guzikami: złote to byli generałowie, a szare - zwykli żołnierze. Kolejnego dnia zmieniały się już w groźne zwierzęta. Miałem też kilka odjazdowych zabawek, jak choćby zdalnie sterowane auto, ale zajmowałem się nimi ledwie kilka chwil. Bo auto nigdy nie będzie samolotem, a mój guzik mógł być i jednym, i drugim. Wszystko to dzięki abstrakcyjnemu myśleniu, czyli właśnie kreatywności.
Magdalena Kuszewska
PANI 6/2014