Wkradłaś się do naszej rodziny

Obcość, niechęć, wrogość- to uczucia, z którymi niejedna z nas się spotkała. Kto nimi obdarza? Rodzina męża, jego przyjaciele, a przede wszystkim teściowa...

Samotność w rodzinie często dopada kobiety, które przeprowadzają się do domu swojego wybranka
Samotność w rodzinie często dopada kobiety, które przeprowadzają się do domu swojego wybranka123RF/PICSEL

Anna pochodzi  z rodziny, którą śmiało można nazwać patologiczną. Matka piła, odkąd Ania tylko sięga pamięcią. Kim był ojciec? Nie wiadomo. Oprócz dziewczyny w domu wychowywała się jeszcze niepełnosprawna siostra i starszy brat, który szybko opuścił dom. Anna postanowiła iść w jego ślady; w wielu szesnastu lat wyfrunęła z domu i zamieszkała ze swoim obecnym mężem.

"Wyszłaś z domu w jednych majtkach!"

- Marcin pochodzi z bogatej rodziny - opowiada Anna - Jego rodzice mają duży sklep meblowy, w którym było kiedyś zatrudnionych nawet dziesięć osób. Każdy miał przynajmniej maturę, ja skończyłam tylko podstawówkę... Gdy rodzice Marcina dowiedzieli się o jego wyborze, wpadli w szał!

Docinki, krzywe spojrzenia - to był chleb powszedni Anny. Z czasem jednak dziewczyna zrozumiała, że traktowanie ją jak powietrze przez rodziców narzeczonego, to wcale nie najgorsze, co może się zdarzyć:

- Kiedyś teściowa wykrzyczała mi prosto w twarz, że jestem śmieciem, nic nie wartą panienką, która z domu wyszła w jednej sukience i w jednych majtkach. Wtedy do akcji wkroczył mój mąż. Wcześniej ucinał rozmowy na mój temat, tłumacząc, że to jego wybór i jest ze mną szczęśliwy. Ale on też w końcu uznał, że padło wystarczająco dużo złych słów. Doszło do ostrej awantury i od tego czasu unikamy z teściową wzajemnych kontaktów. Szkoda tylko, że sytuacja nie zmieniła się po tym, jak urodziłam córeczki - teściowa nie zachowuje się wobec dzieci, jak na babcię przystało. Woli inne wnuki. Co innego teść. On z czasem mnie zaakceptował, a nawet wpada popilnować dzieci, gdy mamy z mężem coś do załatwienia. Normalnie rozmawiamy. Ale nikt - nawet on - nie przeprosił mnie za gorzkie słowa, których tyle się nasłuchałam!

Trędowate

Niestety, wiele polskich kobiet znalazło się w podobnej sytuacji. Braki w wykształceniu, pochodzenie z mniej zamożnej rodziny, a nawet obecność w rodzinie osoby na przykład z kryminalną przeszłością- to wszystko może sprawić, że wzbudzisz w familii partnera wielką niechęć do własnej osoby. Dlaczego? Przecież żyjemy w XXI wieku!

Mimo lansowanej nowoczesności myślenia i swobody obyczajów tak naprawdę w naszym społeczeństwie niewiele się zmieniło, a sytuacje znane z ckliwych romansów typu "Trędowata" wciąż się pojawiają. Dla niektórych osób z rodziny twojego męża, a zwłaszcza dla teściowej, zawsze będziesz kimś gorszym, osobą, przy boku której jej syn zmarnuje sobie tylko życie. Nie potrafisz zjednać sobie sympatii rodziny, na dodatek - choćbyś nie wiadomo jak bardzo się starała, wszystko co zrobisz i tak zostanie skrytykowane. Jak sobie z tym radzić? Jest kilka sposobów!

Pokaż klasę!

Konflikty zdarzają się najczęściej wówczas, gdy młodzi mieszkają pod jednym dachem z rodzicami. To oczywiste rozwiązanie, gdy tylko uwzględnimy ceny mieszkań, nawet tych wynajmowanych i warunki przyznawania przez banki kredytów. Warto jednak zawalczyć o prawo do prywatności, nawet wtedy, gdy mieszkacie z rodzicami.

Troska, uśmiech, serdeczność i klasa - to cechy, które powinnaś eksponować na co dzień. Ważne jest bowiem to, byś była uprzejma, ale nie dała sobie dmuchać w kaszę - tylko wtedy pokażesz, że choć nie pochodzisz z najlepszej rodziny pod słońcem, to jednak nie jesteś "prostaczką".

Nie zrażaj się początkowym ignorowaniem twojej osoby. Pamiętaj, że dla domowników jesteś nowa. Zawsze jednak możesz spróbować zwrócić na siebie uwagę innych. Nie szokuj strojem czy ostentacyjnym zachowaniem w myśl zasady: "Skoro oni mnie ignorują, to ja tak samo będę traktować ich!" Zamiast tego uśmiechaj się, staraj się wtrącić do rozmowy, upiecz pyszne ciasto i pamiętaj - bądź cierpliwa!

Była wyśmiewana przez cały świat...

Powyższe zasady wydają ci się nierealne? Popełniasz błąd, gdyż korzystała z nich czarna owca wyższych sfer - znana całemu światu Camilla Parker-Bowles!

Poznała księcia Karola na meczu polo w 1970 roku, a więc długo przed momentem, zanim w Pałacu Buckingham pojawiła się Diana. Podobno Camilla podeszła do Księcia i powiedziała: "Moja prababka i pański pradziadek byli kochankami. Co pan na to?" Po latach okazało się, że przeszłość zrealizowała się i w przyszłości...

Choć dwa lata później Camilla poślubiła majora Andrew Parker-Bowlesa i miała z nim dwoje dzieci, nie mogła zapomnieć o Karolu. I vice versa... Camilla wiedziała, jak rozmawiać z mężczyznami, lubiła z nimi przebywać - nic dziwnego, że wpadła w oko Karolowi. Ale nawet wtedy, gdy każdy wiedział już, że jest jego kochanką, a książę żył z Dianą w separacji, utrzymała dystans.

Wszyscy ją nienawidzili - rodzina królewska, zwykli ludzie. Każdy zestawiał ją z piękną, delikatną Dianą. Była wyśmiewana przez media, złośliwi nazywali ją rottweilerem. Wytrzymała to! Doszło nawet do tego, że dziennik "The Guardian", najbardziej opiniotwórcze pismo w Anglii, pisał o niej: "To usposobienie większości społeczeństwa tego kraju; rozwódka, która musi radzić sobie z problemami rodzinnymi, tolerancyjna, ale też nieco konserwatywna. (...) Nadszedł czas na królewskie wesele. To przyniesie zwykłym obywatelom więcej nadziei niż jakiekolwiek inne, uznane za ślub z bajki".

Dziś wielu ją podziwia!

Ale przełamanie lodów nie nastąpiło od razu. Wciąż była upokarzana przez dwór królewski; nie zapraszano ją na urodziny Księcia, nie mogła wyruszyć z nim w wakacyjny rejs. Przełom nastąpił w 2005 roku. W kwietniu Camilla wreszcie poślubiła Karola. Zaczęła dbać o siebie: zatrudniła fryzjera, stylistę, kosmetyczkę, rzuciła palenie. To wszystko nie przysporzy jej oczywiście urody, ale z czasem zyskała sympatię synów Karola!

Młodszy z nich, Harry, nazwał ją nawet "wspaniałą, serdeczną kobietą, która uczyniła ojca szczęśliwym człowiekiem". Te słowa zmiękczyły serca najbardziej nawet niechętnym Camilli. W 2005 roku została nawet uznana przez Barbarę Walters, autorytet amerykańskiej telewizji, za najbardziej fascynującego człowieka świata. Ona - brzydula, "złodziejka cudzych mężów", jak ją kiedyś nazywano!

W czasie jednej z podróży u boku Karola ktoś powiedział jej banalny komplement: "Świetnie wyglądasz". Jaka była reakcja Camilli? Odparła ze śmiechem: ,,Potrzebujesz okularów"! Lata ciężkich doświadczeń nie złamały jej, a jedynie nauczyły, by nie martwić się złośliwymi docinkami, a nieszczere komplementy ripostować orężem, które najlepiej się sprawdza w takiej sytuacji - poczuciem humoru!

Joanna Bielas

MWMedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas