Reklama

Ziemia czy obłoki?

Niespełnione – odgradzają od szczęścia. Zrealizowane – mogą wywołać pustkę. Co z tymi marzeniami? Wpisujemy je do kalendarza jako postanowienia na nowy rok. Po paru miesiącach zauważamy, że są wciąż tak samo odległe. Marzenia nie są naszym wrogiem, twierdzi Krzysztof Stacha, psycholog społeczny i trener. I proponuje krótką instrukcję ich obsługi.

Północ! Odchodzi stary rok. Na sylwestrze spotykają się przyjaciółki: Jadzia (50+) z mężem, rozwiedziona Kamila (40+) i Ewa (30+) z narzeczonym. Obejmują się, cieszą. O czym marzą? Jadzia, która nie ma prawa jazdy, chciałaby kupić samochód. Kamila, zmęczona rozwodem, fantazjuje o wyprawie koleją transsyberyjską. Ewa, która pracuje jako recepcjonistka, pragnie zmienić życie. I jak jej ulubiona pisarka Małgorzata Kalicińska napisać powieść. Mrzonki? Prawie każde marzenie można spełnić, choć czasami te największe wymagają ogromnego wysiłku i determinacji. A oto jak się do tego zabrać.

Reklama

Misja 2014

Po pierwsze, należy oddzielić marzenia od pobożnych życzeń. "Będę szczęśliwa", "Znajdę wreszcie miłość", "Wszystko sobie poukładam" - to właśnie ta druga kategoria. Marzenie, które nadaje się do realizacji, to konkret. Samochód. Książka. Podróż. Jak w przypadku Jadzi, Kamili i Ewy. Ale równie dobrze może to być dom za miastem, studia czy nawet znalezienie partnera.

Po drugie, wiele naszych życzeń ma drugie dno. W gabinetach terapeutów regularnie pojawiają się rodziny i pary przeżywające kryzys po przeprowadzce... tak, do upragnionego domu czy mieszkania. Latami snuli plany, marzyli - ale nie o metrażu, kolorze ścian czy szafek. Bardziej o tym, jacy będą, gdy już się przeniosą. I okazuje się, że nic z tego. Dlatego psychologowie, gdy rozmawiają o marzeniach, lubią pytać: "A co ci to da? A co to zmieni w twoim życiu?".

Żeby odkryć, czy pod pozorem "samochodu", "podróży" czy "książki" nie kryje się tak naprawdę pragnienie czegoś zupełnie innego. Za publikacją książki może, z rzadka, pójść sława i pieniądze. Ale Małgorzata Kalicińska jest tylko jedna. Ewa zdaje sobie z tego sprawę. Podobnie jak Jadzia wie o tym, że samochód to po prostu własny środek komunikacji, ale nie magiczny wehikuł, który zabierze ją do nowego życia. A Kamila? Ona przyznaje, że podróż na wschód to coś więcej niż zwykła wycieczka. Kamila chciałaby, żeby stała się punktem zwrotnym - marzy się jej, że wróci jako nowa osoba, odmieniona, nie będzie tęsknić za byłym mężem. Po trzecie, jeśli chcesz zrealizować w 2014 roku swoje marzenie, musisz być zdecydowana, by podporządkować temu celowi pozostałe plany. Uczyń z niego swoje motto. "Kupuję samochód", "Jadę w podróż z Moskwy do Pekinu", "Piszę książkę". Możesz wypisać motto na pierwszej stronie kalendarza. Dowiedziono, że tak "przypieczętowane" postanowienia sprzyjają osiąganiu sukcesu. Już? No to do roboty!

Cel, pal!

Teraz pora na to, by przełożyć motto roku 2014 na konkretny harmonogram działań.

1. Każde marzenie da się podzielić na fragmenty. Rekina nie usmażysz na patelni w całości, ale w dzwonkach - uda się. Na razie nie wiesz, jak duży jest twój "rekin", ale na pewno możesz odkroić pierwszy płat. Zacznij od tego, co najprostsze. Kamila kupiła przewodnik Szlak transsyberyjski. Ewa zaczęła rozglądać się po warsztatach kreatywnego pisania, a Jadzia zrobiła pierwszy krok i zapisała się do szkoły nauki jazdy!

2. Pierwszy krok jest ważny, bo pozwala ci objąć całość. Teraz już wiesz, jak podzielić na części swoje marzenie. Dopiero na warsztatach Ewa dowiedziała się, że książkę powinna zacząć od zdefiniowania tematu i że musi zająć się czymś, co zna. Postanowiła, że jej bohaterką będzie rówieśnica nudząca się w recepcji. A Kamila dowiedziała się, ile kosztują bilety, gdzie warto wysiąść, pozwiedzać. Poznała na forum internetowym ludzi, którzy odbyli już jej wymarzoną podróż. Krokiem drugim było spotkanie z nimi.

3. Teraz, gdy już wiesz, z ilu elementów składa się twoja "misja 2014", zacznij pisać plan na kartonie formatu A3, zaczynając na dole krótkiego boku. Używaj ołówka - tu nic nie jest na zawsze! Plan ma przypominać drzewko, którego pień stanowi motto (na dole), a od niego wychodzą w górę kolejne konary (poszczególne etapy realizacji), mniejsze gałązki... Chodzi o to, by tworzyć plany równoległe (czyli kolejne konary: "opublikuję w renomowanym wydawnictwie - jeśli się nie uda, spróbuję w małej oficynie albo wydam e-book", "pojadę i wrócę pociągiem - jeśli szef nie da mi miesiąca urlopu, zdecyduję się na samolot z Pekinu"). Jedno niepowodzenie nie przekreśli realizacji całości - przeskakujesz z jednej gałęzi na drugą, ale wciąż jesteś na drodze do celu.

4. Jednocześnie z planem realizacji marzenia musisz tworzyć drugi - finansowy. Rozpisuj, ile każdy kolejny element może kosztować. I skąd weźmiesz pieniądze? Kamila wolałaby wrócić z Pekinu koleją, ponieważ bilet na samolot jest drogi. Ale i to bierze pod uwagę: w takim wypadku będzie potrzebowała o dwa tysiące złotych więcej. Skąd je weźmie? Już znalazła pracę zleconą. Jadzia marzy o nowej toyocie auris (plan finansowy: za zgodą męża wypłaci pieniądze z lokaty). Ale dopuszcza możliwość kupna auta używanego (i ma drugą opcję na sfinansowanie: sprzeda srebrny serwis po babci).

5. Stwórz sobie "mapę marzeń", czyli z angielska "vision board". Na korkowej tablicy powieszonej nad łóżkiem czy biurkiem przypinaj wszystko, co kojarzy Ci się z Twoim marzeniem i jego realizacją krok po kroku. Ewa powiesiła na tablicy okładkę książki Małgorzaty Kalicińskiej, zdjęcie staromodnej maszyny do pisania. Kamila: pocztówki z Pekinu, Irkucka, skany biletów na "Transsib", listy miejsc, które chciałaby zobaczyć. Jadzia: fotografie aut, które jej się podobają, dróg, które chciałaby przemierzać. Uzupełniaj stale "mapę marzeń", nie pozwalaj, by stała się martwą dekoracją.

6. Na każdy kolejny element obu planów - zarówno realizacji marzenia, jak i finansowego - wyznacz sobie ramy czasowe. Co tydzień sprawdzaj, czy wszystko idzie zgodnie z harmonogramem. Jeśli nie - dlaczego?

Zejdź na ziemię?

I jeszcze dwie rady. Skoro zdecydowałaś się realizować marzenie - przestań fantazjować, jak będzie, gdy osiągniesz cel. W ten sposób "zjesz" przyszły sukces i stracisz zapał, by do niego dążyć. Wybierz też jedną zaufaną osobę i zdawaj jej cotygodniowe relacje z postępów prac. Jadzia zdała egzamin na prawo jazdy za piątym podejściem. Ewa jest na drugich z kolei warsztatach twórczego pisania, ma już gotową fabułę, rozrysowane postacie bohaterów. Kamila natomiast porzuciła pomysł podróży koleją transsyberyjską. Czemu? "Zdałam sobie sprawę z tego, że gdy urzeczywistnię tę fantazję, na razie nie będę miała o czym marzyć. I zrobiło mi się smutno...".

Pewnie dlatego psychologowie przekonują: samo snucie planów podnosi poziom satysfakcji. Przyjemnie jest bujać w obłokach. I wcale nie każde marzenie trzeba "sprowadzać na ziemię". Nawet jeśli twoja "misja 2014" się nie powiedzie, i tak zyskujesz coś bezcennego.

Krzysztof Stacha, psycholog społeczny, trener, mediator

Twój Styl
Dowiedz się więcej na temat: postanowienia noworoczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy