Dubai Mall: największe centrum handlowe świata
Zapraszam
Dubai Mall c.d.
Dotarcie do Dubai Mall zajmuje mi jakieś 2 godzinki: autobus, metro, długi spacer pięknym, klimatyzowanym tunelem (nic w Dubaju nie jest tak cenne jak woda i klimatyzacja).
To miejsce jest mi totalnie obojętne i nie wywołuje emocji, ale jak to zawsze bywa w Dubaju i tutaj można znaleźć coś spektakularnego: największa księgarnia świata, coś absolutnie niebywałego:
Na samo to miejsce trzeba zawsze przeznaczyć kilka godzin. Tu jest tak, że jeżeli nie znajdziesz wybranej pozycji, wszystko dla Ciebie zdobędą, ceny są w miarę normalne.
Jeżeli kochasz architekturę możesz rozkoszować się albumami wielkości mojej kuchni, najbardziej absurdalnymi tytułami: afrykańskie domki na drzewach albo architektura winnic.
Ja tu wariuję i zawsze wychodzę wściekła, bo naprawdę chciałoby się to wszystko mieć. Moja perła to niebywałych rozmiarów album, piękne kolekcjonerskie wydanie rodem z serialu Mad Men: najwspanialszy serial, jaki kiedykolwiek powstał zawiera się w tej książce: reklamy, czyli to, co bohaterowie tworzą plus świat Ameryki lat 60-tych. Rozkładam ręce. Ilustracja mody, kuchnia, muzyka (podział na wszelkie możliwe dziedziny), tu jest po prostu wszystko, no i gwiazda największa: komiks. O tym mam nadzieję napisać więcej w przyszłości.
Wracając do Dubai Mall spokojnie tu, cicho, ładnie pachnie, toalety są oszałamiające i w ogóle jest luksus. Troszkę zdjęć zrobiłam, czasem nie było wolno, czego już w ogóle nie rozumiem. Jak ktoś nie wie co z pieniędzmi robić, to się tutaj odnajdzie, jak ktoś chce koniecznie mieć torebkę Burberry to sobie tutaj kupi najnowszą (swoją drogą sądziłam, że do tematu wystaw bardziej kreatywnie się tu podchodzi, a to taki banał, np. butik Diora dla dzieci: jedna sukienka na wystawie, jakaś taka niewyprasowana i wystającą nitką, jedynie Fendi mnie nie rozczarowało). Resztę pozostawiam Waszej wyobraźni i zdjęciom, może lepiej zaprezentują to miejsce niż powyższy tekst. Jak bym miała podsumować to taki „chiński market ze ściemą”, za wyjątkiem Kinokuniya. Cholercia, nawet moja ukochana mocca w Caribou była fatalnie przyżądzona. Jednak zapach sprawdził się doskonale, czułam go na sobie przez cały czas, to przyjemne uczucie, ze coś pięknego trwa i nie jest tylko złudzeniem.
Podczas jazdy taksówką kierowca modlił się; trwało to krótką chwilę i było niezwykłe. Jeżeli w Polsce mamy coś koło 80% katolików, to ja szczerze nie pamiętam nikogusio, kto by się po prostu modlił. Tutaj ludzie mają szczerą wiarę w sercach to ich bardzo szanuję.
Zapraszam:
http://takpachniedubaj.wordpress.com