Jak długo?
Efekty zabiegów upiększających są coraz trwalsze, np. zmarszczki możesz wygładzać u dermatologa tylko raz na pół roku. Nowy przebój? Przedłużanie rzęs. Podobno wystarczy jedna wizyta u kosmetyczki w miesiącu i bye, bye, maskaro.
Już wkrótce doklejanie rzęs w salonie kosmetycznym stanie się równie popularne, jak farbowanie włosów u fryzjera, przewidywali badacze trendów na ostatnim Międzynarodowym Kongresie Kosmetycznym w Krakowie. I zapewniali, że dzięki nowym metodom zagęszczania i przedłużania rzęs z rezultatów zabiegu możesz się cieszyć nie przez jeden wieczór, ale co najmniej przez kilka tygodni.
Dużo więcej
Plastikowe rzęsy doklejałam sobie zwykle sama tuż przed imprezą karnawałową. Jeśli wytrzymały zabawę, po powrocie do domu natychmiast zdejmowałam je przed lustrem. Dlatego do trwałego przedłużania rzęs podchodzę nieufnie. Po konsultacji w salonie decyduję się na zabieg 1x1, to najpopularniejsza i ponoć najtrwalsza metoda. Do każdej mojej rzęsy kosmetyczka doklei jedną sztuczną. Jedwabną (miękką) albo z tworzywa (twardszą) - różne firmy oferują różne rzęsy. Podobnie jak naturalne, sztuczne włoski mają długość od 6 do 13 mm. Do wyboru mam bardziej lub mniej zakręcone: w kształcie litery J albo C.
Na specjalne okazje są też rzęsy kolorowe. Wybieram czarne, mniej podkręcone, bo chcę wyglądać efektownie i naturalnie. Siadam na krześle, ale kosmetyczka zaprasza mnie na łóżko. Zabieg odbywa się na leżąco! Chwilę trwają przymiarki, trzeba dopasować długość sztucznych włosków do naturalnych. Żeby podczas zabiegu rzęsy górnej powieki nie skleiły się z tymi na dolnej, kosmetyczka przykleja na niej specjalny zabezpieczający plaster. Jest bardzo delikatny (zdejmowanie go nie boli). Teraz pęsetą chwyta sztuczną rzęsę, końcówkę zanurza w czarnym kleju (pozostanie później niewidoczny) i przykleja ją do nasady naturalnej rzęsy, nie dotykając powieki - to grozi podrażnieniem.
Gdy klej wysycha, oczy mogą łzawić, dlatego muszą być zamknięte podczas zabiegu. Kosmetyczka w ciszy przykleja kolejne włoski. Po 15 minutach zasypiam. Pobudka! Jedno oko już gotowe, pora na kilkuminutową przerwę. Przyda się, od leżenia w bezruchu zdrętwiałam, a "do zrobienia" zostało jeszcze drugie oko. Zabieg jest długi, trwa blisko trzy godziny. W tym czasie kosmetyczka przykleja mi ponad 200 włosków. Gdy wstaję z łóżka, mam gęste, długie, podkręcone rzęsy. Efektowne? Tak, ale na pewno nie efekciarskie.
Wyglądam, jakbym wróciła z wakacji albo zrobiła lifting powiek. Następnego dnia koleżanki pytają, czy kupiłam nowy tusz. Ha, teraz w ogóle nie muszę go używać! Choć jeśli ktoś chce, może rzęsy malować. Trzeba tylko pamiętać, że do zmywania maskary należy używać specjalnych, beztłuszczowych preparatów (tłuszcz rozpuszcza klej). To jedyne ograniczenie. Sztuczne rzęsy są bardzo wytrzymałe, można w nich nawet pływać. Minusy? Utrudniają noszenie okularów przeciwsłonecznych. Przeszkadzało mi również, gdy zahaczały o siebie, podwijały się i wchodziły do oczu. Może jednak kosmetyczka dobrała za długie włoski? Niestety, rzęs nie wolno podcinać. Na pewno powinnam je co jakiś czas przeczesać grzebyczkiem lub szczoteczką, ale nie robiłam tego.
Gdy po trzech tygodniach miałam iść na uzupełnienie brakujących włosków (trwa tylko godzinę!), nie było już czego uzupełniać... Tak często pocierałam powieki i skubałam rzęsy, że sporo odkleiło się już po dwóch tygodniach. Szkoda, bo wyglądały świetnie. I można je nosić non stop, nie szkodzą naturalnym. Już wiem, że spróbuję jeszcze raz.