Jak marzenie!

Aktualizacja

Podobno ładnemu we wszystkim ładnie. Bzdura! W każdej kobiecie istnieje pewien pokład piękna, choćby najgłębiej skrywany. Zatem każdej we wszystkim ładnie. Lecz co z tego, skoro nasze zarzucone na siebie „cokolwiek” nigdy nie będzie zdobić nas tak, jak piękne niczym marzenie kreacje Eliego Saaba? Kobiety na całym świecie marzą o tym, aby jego bajeczne suknie zawisły w ich szafach. Gdyby ten sen mógł się ziścić z pewnością celebrowałybyśmy tę magiczną zdobycz, niczym upragnione trofeum. To wariackie zachowanie w mig potrafiłybyśmy wytłumaczyć. W kreacjach Saaba bowiem nie wygląda się tylko „ładnie”. W nich wypada się co najmniej zjawiskowo.

Elie Saab to projektant libańskiego pochodzenia, który od lat 80. zachwyca świat mody swoim perfekcyjnym wyczuciem stylu. Od dekad doskonale porusza się w gąszczu trendów i trendzików, każdorazowo dbając aby jego kreacje były niepowtarzalne i ultra kobiece. Od najmłodszych lat wiedział czemu chce się poświęcić i w osiągnięciu sukcesu nie przeszkodziło mu nawet przerwanie nauki w jednej z paryskich szkół mody. Niebawem powrócił w rodzinne strony i w 1982 roku otworzył pierwszą pracownię. Skupił się na tworzeniu wieczorowych kreacji i sukien ślubnych.

Młody projektant stopniowo przykuwał uwagę zachwyconych klientek, a oczy mediów powoli zwracały się w jego stronę.  6 lat później rozpoczął pracę nad kolekcją pret-a-porter w Mediolanie. Tego samego roku odbył się pierwszy autorski pokaz jego kolekcji. Od tego czasu libański projektant odnosi sukces za sukcesem, a jego lekkie niczym poranna mgiełka kreacje są jednymi z najbardziej pożądanych skarbów świata mody. Talent Saaba doceniły gwiazdy Hollywood, wśród których na czerwonym dywanie bajecznie prezentowały się już zjawiskowa Halle Berry, eteryczna Nicole Kidman i wiele, wiele innych.

Czytając relacje modowych korespondentów z całego świata, którzy mieli okazję gościć na pokazach Saaba ma się wrażenie, że nadają oni relację wprost z nieziemskiej krainy. Wydarzenia, których są uczestnikami są bowiem czymś w rodzaju artystycznego spektaklu, którego niesamowitość nie opiera się bynajmniej na wybujałej aranżacji i dekoracjach. Bohaterkami pokazów Libańczyka są skrupulatnie dobrane, bladolice modelki, które niczym posypane gwiezdnym pyłem anioły kroczą lekko środkiem wybiegu. Na ich sylwetkach tysiącem delikatnych świateł rozbłyskają najpiękniejsze tiule, muśliny, perły, dżety, strasy, koronki i srebrne nici. Każda kreacja zapiera dech w piersiach swoim pięknem, świeżością i subtelnością.

Przypuszczać by można, że gdyby natrafiła się przed zwykłą śmiertelniczką nierealna szansa wyboru jednej z kreacji na prezent w ciągu dziesięciu minut, większość z nas stałaby onieśmielona i otępiała przepuszczając dar przez palce. Niemożliwością jest bowiem wybrać jedną, tę najbardziej idealną suknię. Wszystkie są jednakowo zjawiskowe, bajeczne i jedyne. Przekonała się o tym każda kobieta, której oczy na długie godziny utknęły na stronach luksusowych żurnali, prezentujących modowe klejnoty Saaba.

Ku naszej rozpaczy musimy się jednak obyć bez unikatów, które wyczarowuje w swojej pracowni wybitny projektant. Jedyną szansą na przeniesienie się w magiczny świat zwiewnych i lśniących dzieł sztuki Eliego Saaba są wielogodzinne wycieczki przez przepastne strony magazynów modowych. Przy odrobinie szczęścia, tym bardziej zdeterminowanym i utalentowanym z nas, uda się zasiąść w rzędach na pokazach projektanta, nawet tuż za osławioną redaktor naczelną amerykańskiego Vogue’a. Bacznie obserwując artystyczny spektakl znad jej starannie ułożonej fryzury będziemy nadawać relację dla najbardziej prestiżowego żurnala. Inne opcje? Małżeństwo z bogatym księciem z bajki. Wybór należy do nas. Czymże jest bowiem przedstawiony wysiłek jeśli na końcu drogi czeka upragnione zaproszenie na anielską paradę modelek Saaba? Gdyby tylko to wszystko mogło być tak bajecznie proste i lekkie, jak kreacje libańskiego mistrza. Gdyby, gdyby, gdyby… A tymczasem pozostaje nam eksponować nasze naturalne piękno w początkowo napomkniętym „czymkolwiek”. Z drugiej strony przecież, nie szata zdobi człowieka.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas