Kawa to nie napój. To styl życia

Wiesz, że mieszkańcy Ziemi wypijają rocznie 400 miliardów filiżanek kawy?

Polacy lubią pić kawę
Polacy lubią pić kawę123RF/PICSEL

Ceremonia nalewania kawy w Indiach robi wrażenie. Tak samo jak słodycz tego napoju, serwowanego przez Hindusów. W arabskim świecie aromatyczna czarka kawy to często dodatek do deserów, a turecka kawa z kardamonem podbija również serca Europejczyków.

Dla mieszkańców Ameryki Południowej kawa to nie tylko napój - to odzwierciedlenie temperamentu i namiętności. Brazylijczycy uwielbiają cafezinho, czyli podobną do espresso bardzo mocną kawę z dużą ilością cukru. W Meksyku popularna jest kawa z dodatkiem cynamonu.

W Wietnamie tradycyjny taniec smoka zwiastuje szczęście i dobro. Jak mówi legenda, smok pojawia się także tam, gdzie jest kawa.

Etiopczycy natomiast zwykli mawiać: "Jeśli masz zmartwienie - napij się kawy. Jeśli się cieszysz - napij się kawy. Jeśli jesteś zmęczony - napij się kawy!".

Wyznajesz podobną zasadę? Odwiedźmy kilka miejsc, gdzie kawa zajmuje nieprzeciętne miejsce w życiu mieszkańców.

Un cappuccino, per piacere!

Włochy uznawane są za europejską stolicę tego aromatycznego naparu. Trudno się nie zgodzić - nawet włoskie kawowe nazewnictwo przyjęło się w wielu zakątkach Europy i świata. We Włoszech kawa to styl życia. Jak wynika z danych Euromonitor International, opublikowanych przez Coffeine Informer, przeciętny mieszkaniec Italii spożywa jej około 3,5 kg w ciągu roku. Choć to wcale nie najwyższy wynik (dla porównania, tyle samo wypijają Kanadyjczycy, na statystycznego Niemca przypada niewiele ponad 5 kg kawy rocznie, na Polaka - 3 kg, a absolutny rekord należy do Skandynawów, ale o tym za chwilę), to Włochom właśnie przypisuje się powiedzenie: "Dobra kawa to dowód, że Bóg istnieje".

Kawa w Italii wpisuje się w rytm doby. Wystarczy krótki czas w jednym z włoskich miast czy miasteczek, by samemu wpaść w ten kawowy ciąg. Po kilku dniach z Włochami nie zamówisz cappuccino ani caffè latte po obiedzie. To przecież niemal zbrodnia! Kawę z mlekiem pije się przed południem, a w zestawie ze słodkim rogalikiem stanowi ona typowe śniadanie wielu mieszkańców tego południowego półwyspu. Natomiast po espresso - które Włoch nazwie po prostu "caffè" - można sięgnąć o dowolnej porze, ale najlepiej po posiłku.

Można odnieść wrażenie, że miasta Italii składają się z maleńkich kawiarenek. Kawiarenki - albo raczej kawowe bary, gdzie napoje wypija się na stojąco, czyli al banco - wypełnione są żywo gestykulującymi Włochami, prowadzącymi głośne rozmowy. Hałaśliwie, wesoło i domowo. Do tego kawa, gazeta, krótka pogawędka z przyjaciółmi, kilka słów ze znajomym baristą i można stawiać czoła życiu.

Jedną z najsłynniejszych kawiarni w Wiecznym Mieście jest działająca od w 1760 r. Antico Caffe Greco Odwiedzali ją Goethe, Byron, Ibsen, Andersen, Wagner, Mendelssohn, a także Mickiewicz, Słowacki, Norwid, Sienkiewicz czy bracia Gierymscy. Nie trzeba jednak tam być (i zapłacić horrendalnej kwoty za filiżankę espresso!), by poczuć klimat włoskiej kawiarni.

Są jeszcze dwa miejsca, które - jak przekonuje Piotr Kraśko w napisanym przez siebie przewodniku po Italii ("Włochy", National Geographic 2011) rywalizują o miano miejsca serwującego najwspanialsze espresso w stolicy. To kawiarnie Sant’ Eustachio i Tazza d’Oro.  Ich wyznawcy - pisze reporter - gotowi są do świętej wojny w obronie przekonania, które jest najlepsze. Jeśli kochasz jedno, na pewno nie wybierzesz się do drugiego. To byłoby prawie jak kibicowanie dwóm drużynom piłkarskim w jednym mieście. To jak? Odwiedzicie Rzym, żeby się przekonać?

W Szwecji "fika" to świętość

Choć Włosi szczycą się bogatą tradycją picia kawy, okazuje się, że to Skandynawowie wypijają jej najwięcej! Statystyczny mieszkaniec Finlandii spożywa w ciągu dwunastu miesięcy 9,6  kilograma kawy (według Coffeine Informer, ale niektóre źródła mówią nawet o 12 kg na osobę w ciągu roku).  Podobne spożycie - do 10 kg w rocznie - przypisuje się Szwedom. Daje to 156 litrów kawy, czyli 3 filiżanki dziennie. Może kawa to taki skandynawski substytut słońca?

Skandynawowie po ten pobudzający napój sięgają głównie poza domem, a kawowa przerwa urasta w tamtejszych firmach niemal do rangi instytucji. Warto też wiedzieć, że ich kawa smakuje nieco inaczej niż ta, do której przywykliśmy w Polsce - jej ziarna nie są do końca palone. Sama czynność, jaką jest picie kawy, zyskała w Szwecji swoją nazwę - "fika". Wyraz ten jest anagramem (czyli powstał z przestawienia sylab w innym wyrazie) słowa "kaffi", czyli dawnej nazwy kawy.

W XVIII wieku w Szwecji zaczęły pojawiać się kawiarnie, w których spotykali się tylko mężczyźni, by przy filiżance czarnego napoju odbywać długie i emocjonujące dyskusje o polityce i literaturze. Kobiety na takie zgromadzenia nie miały wstępu, dlatego widywały się w domach. To z biegiem lat przerodziło się w zwyczaj zapraszania na kawę do domu.

Dziś "fika" to czas, kiedy wszelkie aktywności odkłada się na bok, spotyka ze współpracownikami, rodziną czy przyjaciółmi i, przegryzając ciastko albo kanapkę, rozmawia i regeneruje siły. Tak, żeby starczyło do następnej "fiki"!

Jedna z Polek, mieszkających w Szwecji, wspomniane przerwy wspomina tak: "W szkole, gdzie odbywałam praktyki, w pokoju nauczycielskim na kawę zbierali się wszyscy pracownicy. Kto pierwszy zjawiał się we wspólnym pokoju, zaparzał dla wszystkich dzbanek kawy, czasem był to woźny, czasem ktoś z nauczycieli, czasem też dyrektor".

Co do kawy? Najlepiej słodki szwedzki wypiek - fikabröd. Może być bułeczka z cynamonem, (kanelbullar), ciastko z masą migdałową (mazariner) albo marcepanowy punschrullar. Miłośnicy słonych przekąsek znajdą coś dla siebie - na stoły często trafiają kanaki z dodatkiem kawioru albo ryby, np. łososia.

Kawa po amerykańsku...

...Po pierwsze, jest duża. Nawet bardzo - nikogo nie dziwi półlitrowy kubek kawy z mlekiem. Oglądaliście popularny serial "Przyjaciele", którego bohaterowie przesiadują w jednej z kawiarni na nowojorskim Manhattanie? Tam znajdziecie potwierdzenie.

Po drugie trzeba pamiętać, że Amerykanie uwielbiają urozmaicać ten napój na różne sposoby. Oprócz cukru i mleka często dodają do kawy karmel, wanilię, czekoladę, cynamon, a nawet... pianki marshmallow.

Po trzecie, kawa w Stanach Zjednoczonych na dobre zaprzyjaźniła się z biznesem. Widok pędzącego na (zapewne bardzo ważne) spotkanie Amerykanina w nonszalancko rozpiętym płaszczu z kartonowym kubkiem kawy to go często zdobi ulice miast. Przerwy w pracy w USA, podobnie jak w Szwecji, nieodłącznie wiążą się z kawą. Często też amerykańscy freelancerzy zamiast pracować z domu albo biura, udają się do kawiarni. Tam popijają kawę, skupionym wzrokiem patrząc w ekrany laptopów.

Choć spotyka się wiele lokalnych knajp, w USA królują sieci kawiarni, takie jak popularny także w Polsce Sturbucks czy Donkin’ Donuts. Ta ostatnia, która oprócz kawy słynie z kultowych amerykańskich pączków, nad Wisłą jest niemal nieznana. Po nieudanej próbie w latach 90-tych, firma rozpoczęła wielki powrót na  polski rynek. W najbliższych latach Donkin’ Donuts zamierza uruchomić 40 kawiarni w całym kraju.

 "Z dwóch łyżeczek mi zalej", czyli kawa po polsku

Żeby się zrelaksować, żeby się pobudzić, żeby mieć do czego zjeść ciastko ze znajomymi - Polacy po prostu lubią pić kawę. Jeszcze nie tak dawno był to niezwykle luksusowy towar - drogi i trudno dostępny. W latach 50-tych w PRL za jedną pensję można było kupić tylko 27 paczek kawy. Jeśli już udało się kawę dostać, w niektórych dużych sklepach można było ją sobie samemu zmielić, używając wystawionych przy ladach młynków. Popularne były też ich niewielkie, ręczne wersje, które wielu Polaków do dziś ma w domach.

Bez kawy (w towarzystwie goździka albo ekskluzywnej tabliczki czekolady) nie szło się na imieniny, a nawet do urzędu. Ten magiczny produkt ułatwiał międzyludzkie kontakty i otwierał wiele drzwi.

We wspomnieniach Polaków pozostanie charakterystyczna kawa "zalewajka" (zmielone ziarna zalane wrzątkiem) serwowana w szklance. Oprócz kawy ziarnistej, sięgano też po łatwiej dostępny i tańszy zamiennik prawdziwych ziaren - kawę zbożową.

Dziś nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że dobra kawa stała się elementem standardowego zaopatrzenia polskiej kuchni.

"Zalewajki" z czasem zaczęły dzielić się popularnością z napojami zaparzanymi w ekspresach (automatycznych, kolbowych czy na kapsułki) i wieloma rodzajami kawy rozpuszczalnej.

Upodobania są różne. Z dodatków wybieramy najczęściej mleko, śmietankę i cukier (w różnych kombinacjach). Można jednak określić pewną tendencję: rano pobudzamy się czarną kawą, po południu i wieczorem pijamy wersję z mlekiem. Włoch złapałby się za głowę! Polak wychodzi raczej z założenia, że jeśli smakuje, to wszystko wolno.

materiały promocyjne
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas