Reklama

Popatrz w lustro i powiedz, że ci nie wstyd

Haczi jest dziesięciomiesięcznym kundelkiem. Właściciele zostawili go na przystanku autobusowym we Włocławku. Przy psie była karteczka od nich z prośbą o przygarnięcie zwierzęcia. Miał szczęście. Nie umierał w męczarniach w upale bez wody ani z głodu jak inne psy porzucane w wakacje. Ktoś telefonicznie powiadomił straż miejską. Strażnicy zabrali kundelka do schroniska.

- To nie było typowe porzucenie - mówi nam Dariusz Rębiałkowski z  włocławskiej Straży Miejskiej. - Ktoś zadbał o to, żeby psa znaleziono. Dał mu szansę. Ale nie zmienia to faktu, że popełnił przestępstwo. Dlatego go poszukujemy. Strażnicy przypuszczają, że Haczi mógł być małym, ślicznym prezentem na gwiazdkę. Z karteczki znalezionej przy nim wynika, że w jego domu były dzieci. Mogło być tak, że dostały pieska w prezencie. Ale co zrobić z psem, gdy przyszły wakacje? Zresztą może kundel stwarzał problemy. Tak czy siak miłość do niego skończyła się wyrzuceniem z domu.

Reklama

Pies także odczuwa ból

Gdy zbliżają się wakacje, każdy chciałby bezproblemowo na nie wyjechać. Wtedy dla niektórych pies staje się kłopotem. Zostawiają go przywiązanego do drzewa w lesie, na śmietniku, bywa, że w pudełku zaklejonym taśmą. Skazują zwierzę na pewną śmierć. Czasami z litości zostawiają je pod schroniskiem. Znany maratończyk Piotr K. porzucił w 40-stopniowym upale psa, którego wcześniej przygarnął. Przywiązał zwierzę do bramy schroniska dla zwierząt i  odjechał. Zarejestrował to monitoring. Biegacz tłumaczył się później, że nie miał innego wyjścia, bo następnego dnia zaczynał bieg do Grecji. Czuł się skrzywdzony potępieniem społecznym, jakie go spotkało za to, co zrobił ze zwierzęciem.

Przywiązany w lesie, więc porzucony na pastwę losu, pies nie rozumie, co się dzieje. Do końca będzie wiernie czekał na powrót właściciela. - Psy odczuwają ból tak samo jak ludzie - mówi psycholog i behawiorysta Andrzej Kłosiński. - Są zwierzętami społecznymi i cierpią po stracie kogoś bliskiego. Są jak porzucone dzieci. Jedyne, czego nie potrafią, to powiedzieć o tym. W Tczewie ktoś przerzucił niechcianego psa przez płot schroniska. I to zdarzenie zarejestrowały kamery. Pies przeleciał przez dwumetrowe ogrodzenie, odbił się z impetem od ściany budynku i spadł na ziemię.

Schronisko powiadomiło prokuraturę i sprawcę zatrzymano. 27-letni mieszkaniec miasta tłumaczył się policjantom, że to był pies kolegi, który poprosił go o pomoc w pozbyciu się kłopotu.

Porzucenie to przestępstwo

W  Aleksandrowie Łódzkim właściciel porzucił małego psa pod elektrociepłownią. W niemal 40-stopniowym upale zostawił go bez wody. Udręczone zwierzę przypadkiem znaleźli przechodnie. Pies trafił do schroniska. Burmistrz Aleksandrowa Jacek Lipiński wyznaczył dwa tysiące złotych nagrody za schwytanie oprawcy. Słynie z miłości do zwierząt. Bezdomne psy i koty znajdują schronienie w urzędzie miejskim któremu szefuje. Zanim został burmistrzem, był prokuratorem.

- Porzucenie psa zawsze jest przestępstwem - przypomina. - Niektórzy uważają, że jeśli zostawią zwierzę przed schroniskiem, to nie ponoszą winy. A jest to takie samo okrutne znęcanie jak porzucenie go w lesie. Ci, których stać  na taki czyn, mają osobowość psychopatyczną. Liczę na to, że ktoś rozpozna psa i wskaże jego właściciela, a wówczas dopilnuję, żeby sprawa trafiła do sądu.

Nie krzywdź przyjaciela

Zdaniem Jacka Lipińskiego takie okrucieństwo wobec zwierząt wynika z faktu, że kiedyś za znęcanie się nad nimi zapadały łagodne wyroki.

Jeszcze dziesięć lat temu prokuratury umarzały sprawy z uwagi na znikomą szkodliwość społeczną. Dziś to już się nie zdarza wskutek zaostrzenia przepisów i nacisków opinii publicznej. - Obszary mózgu odpowiedzialne za przeżywanie rozłąki leżą blisko ośrodków bólu fizycznego - mówi Andrzej Kłosiński. - Nie przypadkowo zatem mówi się o bólu po stracie kogoś.

Psy zostały udomowione przez człowieka, który jest dla nich ważniejszy niż inne stworzenia. Ale ludzie chyba nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielką krzywdę im wyrządzają. - Znam przypadek, gdy suczka przestała jeść po stracie domu - dodaje behawiorystka Monika Dołęgowska. - Miała obniżony nastrój, wpadła w stan, który można porównać z depresją u ludzi. Było widać, że zwierzę się poddało. Porzucony pies może być wycofany, traci zainteresowanie otaczającym go światem. Przewlekły, długi stres, jaki przeżywa po utracie domu, może powodować depresję. Reakcją na porzucenie mogą być samookaleczenia. Zdarza się, że cierpiące zwierzę się okalecza - nawet odgryza sobie ogon.

Człowiek jako istota stojąca na wyższym szczeblu rozwoju cywilizacyjnego powinien być odpowiedzialny za istoty, które oswoił i przywiązał do siebie. Czas na przemyślenie decyzji i jej konsekwencji ma przed wzięciem zwierzaka pod swój dach. A potem jeśli stawia mu wymagania i  oczekiwania, to nie jest przyjaźń. Mała puchata kuleczka kiedyś dorośnie. Nie zawsze będzie posłuszna, bo zwyczajnie nie rozumie naszego języka. Ale zawsze odczuwa emocje. I o tym trzeba koniecznie pamiętać, zanim weźmie się psa.

Dariusz Pradut

Twoje Imperium
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy