Ramię w ramię
W walce o miano królowej stylu stawki są wysokie: sława, zachwyt publiczności. Żeby zwyciężyć, trzeba się czasem rozpychać barkami.
Serial "Rezydencja" miał być polską odpowiedzą na "Dynastię", ale tej przepaści nie da się przeskoczyć. Główny powód? Brak naramienników!
"Dynastię" oglądało się nie tylko z uwagi na intrygę, ale też dla bajecznych kreacji – a żadna suknia anielskiej Krystle nie mogła się obyć bez mocno zaakcentowanych ramion. Ale ten trend sięga znacznie dalej niż lata 80.
Jako pierwsza wyolbrzymiła kobiece ramiona Elsa Schiaparelli, która zainspirowana sztuką swego przyjaciela Salvadora Dalego zaczęła w latach 30. wprowadzać w modę motywy surrealistyczne. Trend „silne ramiona” obowiązywał aż po II wojnę.
Z tego okresu Miuccia Prada czerpała inspirację do kolekcji Miu Miu na jesień–zimę. Do podkreślenia barków prócz poduch użyła też futrzanych etol.
Ann Demeulemeester sięgnęła z kolei po pióra, które udrapowała w stylu indiańskim, osiągając rezultat wojowniczy. Gotowa do boju jest też amerykańska celebrytka Kim Kardashian, jej pozłacane naramienniki przypominają element zbroi albo odświętne pagony. Efektowne, owszem, ale na co dzień wystarczy coś mniej agresywnego.
Twój STYL 1/2012