Moritzburg: Perła Saksonii

Saksonia to pięknie oszlifowany diament. Zaledwie godzinę drogi od granicy co krok natrafiamy na wyjątkowej urody pałace, zamki, parki i ogrody. Większość tych cudów architektury oraz sztuki ogrodniczej ma związek z Polską. Łączy nas ze złotym wiekiem Saksonii osoba Augusta II Mocnego, dwukrotnego króla Polski, Saksończyka. Jedną z pereł w koronie Saksonii jest bez wątpienia Moritzburg.

article cover
123RF/PICSEL

Moritzburg: Perła Saksonii

Zamek z lotu ptaka przypomina literę H z czterema wielopiętrowymi wieżami na końcach. Wewnątrz zmieściły się cztery bogato zdobione sale i ponad 200 komnat. Elewacja otrzymała kolory saksońskiego baroku – przeplatające się biel i ochrę. Wnętrze tego pałacu, jak przystało na rezydencję myśliwską, poświęcono motywom polowania. W jednej z sal przechowywane jest poroże jelenia czerwonego uważane za największe na świecie.

W innej, Monströsensaal, na ścianach wisi kolekcja 39 wyjątkowych poroży z wrodzonymi defektami, między innymi słynne wśród myśliwych poroże 66-punktowe.
Za wspaniałe zachowanie tego arcydzieła w 2004 r. pałac Moritzburg otrzymał Nagrodę Europejskiego Dziedzictwa Kulturowego. Sam użytkownik ptasiego łoża był postacią nietuzinkową. Gdy zajął tron ojca jako Fryderyk August Mocny, prowadził politykę mającą na celu trwałe związanie Polski z Saksonią; został dwukrotnie polskim królem, znanym u nas pod imieniem August II Mocny.

Chciał dziedzicznych i absolutnych rządów oraz reform armii i gospodarki. Przegrał z ambicjami i obawami polskiej szlachty. Szczerze zafascynowany jednak Polską, został pochowany w krypcie w Krakowie. Zgodnie z testamentem króla jego serce powędrowało do Kościoła Hofkirche w Dreźnie.
Wokół pałacu założony został rozległy barokowy park ze stawami, na który rozciąga się oszałamiający widok z wielkiego tarasu. Jest w nim bażanciarnia, w której hodowano ptaki na zamkowe uczty, miniaturowy port z fałszywą latarnią morską i małym molo.

Pałac Moritzburg do końca II wojny zamieszkiwał książę Ernst Heinrich von Sachsen. Gdy opuszczał zamek przed nadchodzącą Armią Czerwoną, nakazał zapakowanie cennych przedmiotów w solidne skrzynie i zakopanie ich w parku. Skarby miały czekać na powrót arystokraty. Nie doczekały się, bo zostały niemal w całości odnalezione przez żołnierzy. Kilka brakujących pakunków odnaleźli 10 lat temu niemieccy poszukiwacze.

Dziś każdy może w Moritzburgu liczyć na odnalezienie skarbu – nastroju i atmosfery oraz pięknych zdjęć, jakie z tej pięknej rezydencji można przywieźć.

Tekst: Marcin Jamkowski, Świat i Ludzie
Cokolwiek August II Mocny robił, zawsze czynił to z wielkim rozmachem. Polityka, architektura, polowanie, a nawet, zdawałoby się, rzecz tak zwyczajna jak sen – zawsze dbał o to, by zrobić wrażenie. Jego łoże, które można oglądać w zamku Moritzburg, mimo upływu 300 lat nadal robi wrażenie piorunujące.

– Pióronujące, powiedziałabym – zażartowała stojąca obok mnie turystka z Polski. Dwa miliony barwionych na tęczowe kolory ptasich piór były cierpliwie przez lata, rękami dworskich rzemieślniczek, wplatane w jedwabną osnowę, tworząc jedyny na świecie rodzaj ptasiego gobelinu.
+2
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas