BMI powie ci, czy jesteś gruba? Nie do końca
Wskaźnik Masy Ciała (BMI) oblicza się za pomocą prostego wzoru, mającego odpowiedzieć na pytanie, czy utrzymujemy właściwą, zdrową wagę. Tysiące kobiet z zatroskaniem przechodzą na restrykcyjne diety, kiedy (BMI) skoczy powyżej 25. Wynik poniżej 18 też ma dawać powody do niepokoju. Ale ile tak naprawdę warty jest ten wskaźnik i skąd się wziął?
Dziewiętnastowieczna statystyka
To ostatnie pytanie ma kluczowe znaczenie. BMI nie miał być w swoich założeniach stosowany do oceny indywidualnych jednostek. Nie został też stworzony przez lekarza czy dietetyka, a przez Lamberta Adolphe’a Jacquesa Queteleta, belgijskiego matematyka i statystyka, któremu zależało na znalezieniu prostej formuły matematycznej pozwalającej oszacować występowanie otyłości w danej populacji. Nie miał wykształcenia medycznego, a w swoich szacunkach wychodził od pojęcia "przeciętnego człowieka".
Jego formuła stworzona do badania dużych populacji, okazała się trafna, ale wkrótce zaczęto ją stosować również do oceny stanu zdrowia pojedynczych pacjentów. I tu pojawiają się problemy.
BMI a ilość tłuszczu
Trudność polega na tym, że dzieląc wagę przez wzrost nie sposób określić, ile tłuszczu znajduje się w danym organizmie. Badania dr Stevena Heymsfielda wykazały, że mężczyzna o wskaźniku 27 może mieć równie dobrze 15 proc. jak i 30 proc. tkanki tłuszczowej. To ogromna różnica.
Dzieje się tak dlatego, że BMI nie bierze pod uwagę ani masy mięśniowej ani struktury kostnej. Oznacza to, że osoba otyła bez wątpienia będzie miała wysokie BMI, ale wysokie BMI nie świadczy jeszcze o otyłości.
BMI nie uwzględnia typu budowy, wieku, grupy etnicznej, poziomu wysportowania. Może nie odzwierciedlić tego, że poziom masy mięśniowej z wiekiem spadł, a tłuszczu wzrósł.
I z całą pewnością nie odzwierciedla tego, z jakim typem otyłości mamy do czynienia. Czy jesteśmy "jabłkiem" czy "gruszką"? To ważne, bo o ile tłuszcz zgromadzony w biodrach jest relatywnie nieszkodliwy, to otyłość brzuszna wiąże się z dużym zagrożeniem wystąpienia innych chorób.
W czym problem?
BMI stosowane do badań na dużych grupach, sprawdza się. Można za jego pomocą sprawdzić, czy w danej populacji występuje epidemia otyłości. Wysokie BMI jest skorelowane z występowaniem chorób cywilizacyjnych powiązanych z otyłością, takich jak cukrzyca, miażdżyca, czy nadciśnienie. Nie oddaje to jednak złożoności problemu.
Badania potwierdzają na przykład, że wśród osób otyłych, które ćwiczą, współczynnik śmiertelności jest niższy niż u osób otyłych, które nie ćwiczą. Stosowanie BMI do oceny stanu zdrowia jednostek może zmylić. Ale to nie jedyny szkopuł.
Wyliczanie BMI - może mieć niekontrolowany wpływ na nasze życie. Jeśli zaniepokojeni wysokim wynikiem postanowimy przejść na dietę, to będzie to prawdopodobnie słuszna decyzja. Ale co jeśli to instytucje postanowią ocenić nas na podstawie BMI - wskaźnika wysoce wadliwego w ocenie stanu zdrowia pojedynczej jednostki?
Co jeśli na jego podstawie ustalana będzie składka ubezpieczeniowa? Co jeśli pracodawca, będzie brał go pod uwagę w ocenie i rocznej i - co gorsza - wyznaczał w związku z tym dodatkowe zobowiązania, które mogą uderzyć nas po kieszeni?
Brzmi jak sience fiction? W Stanach Zjednoczonych tak właśnie się dzieje.
Zadbamy o twoje zdrowie
Cathy O’Neil, autorka książki "Broń matematycznej zagłady", zwraca uwagę, że obecnie już około połowa firm w USA, które zatrudniają powyżej 50 pracowników, ma wdrożony program dbania o zdrowie. W wielu przypadkach działają one korzystnie, ale często wiążą się z ujawnieniem licznych wrażliwych danych zarówno firmie zewnętrznej, jak i pracodawcy, a także po prostu są narzędziami do wysysania pieniędzy z portfela.
Niektóre amerykańskie firmy wyznaczają wyśrubowane standardy zdrowotne swoim pracownikom, którzy muszą osiągnąć sprecyzowane cele, określone takimi parametrami, jak ciśnienie krwi czy obwód w pasie. Jeśli im się to nie uda, są karani finansowo.
Np. jedna z firm ogłosiła w 2013 roku, że pracownikom, którzy nie zgłoszą swoich poziomów tłuszczów, cukru i ciśnienia krwi, będzie naliczać dodatkowo 600 dolarów za ubezpieczenie.
Indeks BMI okazuje się w takich przypadkach doskonałym narzędziem, do wyciągania kasy. Ponieważ nie bierze pod uwagę indywidualnych cech, takich jak choćby typ budowy, czy struktura kości, wiele osób może być ukaranych za coś, czego nie są w stanie zmienić.
I pozostaje jeszcze kwestia wolności. Mogą nie chcieć tego zmieniać lub chcieć, ale według własnego rytmu, a nie harmonogramu narzuconego przez pracodawcę. BMI może stać się doskonałym narzędziem uprzykrzania życia osobom, których wygląd nie odpowiada korporacyjnym standardom, a wszystko to pod przykrywką walki o zdrowie.
Ale skoro BMI nie jest rzetelnym wskaźnikiem, to czym się kierować? Istnieje wiele zaawansowanych i dokładnych metod pomiaru tłuszczu w ciele od ważenia hydrostatycznego po naświetlania DEXA, ale do łask wraca też stary dobry centymetr krawiecki i mierzenie obwodu w pasie, które pozwala ujawnić najbardziej niebezpieczny typ otyłości, czyli otyłość brzuszną.
IG
Na podstawie:
Lily Dayton, "BMI may not be the last word in health risks"
Cathy O'Neil "Broń matematycznej zagłady"