Esemesowa szyja

Cierpisz na bóle kręgosłupa szyjnego, karku albo górnej części pleców? Winowajcą może być... twój smartfon.

Polscy specjaliści używają najczęściej określenia „esemesowa szyja”. Nazwa jest myląca, bo przyczyną schorzenia nie są SMS-y, ale długotrwałe korzystanie z internetu w urządzeniach mobilnych.
Polscy specjaliści używają najczęściej określenia „esemesowa szyja”. Nazwa jest myląca, bo przyczyną schorzenia nie są SMS-y, ale długotrwałe korzystanie z internetu w urządzeniach mobilnych.123RF/PICSEL

Text Neck Syndrome albo Head Down Syndrome - tak lekarze określają zespół dolegliwości bólowych charakterystycznych dla osób nadużywających mobilnych urządzeń elektronicznych. Polscy specjaliści używają najczęściej określenia "esemesowa szyja". Nazwa jest myląca, bo przyczyną schorzenia nie są SMS-y (nie przykuwają aż tak bardzo naszej uwagi do ekranów komórek), ale długotrwałe korzystanie z internetu w urządzeniach mobilnych.

Wraz z pojawieniem się smartfonów wiele osób zaczęło komunikować się ze światem wyłącznie za pośrednictwem portali społecznościowych, e-maili i innych komunikatorów tekstowych. Telefon zastąpił zegarek, budzik, kalendarz, książkę, gazetę, album ze zdjęciami, sprzęt muzyczny. To wygodne, lecz uzależniające.

Coraz więcej osób w każdej wolnej chwili (w windzie, kolejce do kasy, w autobusie, a nawet podczas jedzenia czy wizyty w toalecie) odruchowo sięga po telefon. Problem w tym, że gdy zsumujemy cały ten czas, okaże się, że większość z nas spędza dwie-cztery godziny dziennie ze wzrokiem utkwionym w niewielkim ekranie smartfona, czyli z głową pochyloną w dół. I tu jest pies pogrzebany! W tym czasie zmuszamy bowiem kręgosłup szyjny do przyjęcia wyjątkowo niekomfortowej dla niego pozycji.

Balast na karku

Przygięta szyja oznacza nawet kilkakrotny wzrost siły, z jaką głowa naciska na kręgosłup. Nacisk wzrasta wraz ze stopniem pochylenia. Obliczono, że ważąca przeciętnie 5,5 kg głowa dorosłego człowieka przy pochyleniu 60 stopni naciska na kręgosłup z siłą nawet pięciokrotnie większą niż wówczas, gdy znajduje się w pionie. Co się wtedy dzieje z kręgosłupem szyjnym?

- Kręgi i dyski ulegają kompresji, czyli ściskaniu - tłumaczy neurochirurg, dr n. med. Artur Zaczyński z Carolina Medical Center w Warszawie. - Pod wpływem dużych obciążeń dochodzi do stanów zapalnych oraz choroby zwyrodnieniowej kręgosłupa szyjnego. To oznacza nie tylko ból, ale też ryzyko pojawienia się zaburzeń czucia w obrębie kończyn górnych objawiających się nieprzyjemnym uczuciem mrowienia lub drętwienia rąk. Znacznie wcześniej jednak zaczynamy odczuwać ból związany z długotrwałym napinaniem mięśni przykręgosłupowych szyi, najbardziej dotkliwy przy skręcie lub próbie obejrzenia się za siebie.

- Przyczyną bólu, mówiąc obrazowo, są zakwasy, które powstają na skutek długotrwałego, powtarzającego się często napięcia. Efektem napinania mięśni szyi i karku są także uporczywe bóle głowy o charakterze napięciowym, często mylone z migreną. Mają prawo boleć nas także: górna część pleców, barki, ramiona oraz kręgosłup lędźwiowy - uprzedza neurochirurg.

Ale to nie wszystko. Spędzając godziny w skulonej pozycji, ograniczamy pojemność płuc, co powoduje zmniejszenie wydolności organizmu oraz gorsze zaopatrzenie w tlen wszystkich tkanek. Na alarm biją także okuliści: długotrwałe wpatrywanie się w niewielki ekran grozi zaburzeniami ostrości widzenia i akomodacji.

Co jeszcze nas czeka? Otyłość! Nałogowo korzystając ze smartfona, zastygamy w bezruchu na długie minuty wiele razy w ciągu dnia. Ponadto pochłonięci internetowymi treściami w trakcie spożywania posiłków zjadamy więcej niż w sytuacji, gdybyśmy skupiali się tylko na jedzeniu. Możliwość załatwienia różnych spraw za pośrednictwem sieci sprawia także, że rzadziej wychodzimy z domu (kto dzisiaj chodzi do banku?) Psychologowie ostrzegają, że zamieniając bezpośrednie kontakty z bliskimi i przyjaciółmi na komunikację za pośrednictwem sieci, ryzykujemy osłabienie więzi społecznych. W dłuższej perspektywie to może skutkować nawet depresją.

Ratuj sie kto może!

Skala problemu jest duża. - Prawie połowa moich pacjentów ma problemy z kręgosłupem szyjnym - mówi dr Zaczyński. - Myślę, że większość z nich z powodu nadużywania urządzeń mobilnych. Aż strach pomyśleć, co będzie się działo z kręgosłupami dzieci, które wychowują się ze smartfonem w dłoni.

Esemesową szyję można leczyć poprzez zabiegi rehabilitacyjne i fizjoterapię. Dają one możliwość złagodzenia dolegliwości i spowolnienia zmian zwyrodnieniowych, ale tylko wtedy, kiedy zredukujemy działanie szkodliwego bodźca. Jeśli nie ograniczymy czasu spędzanego sam na sam z komórką, efektów nie będzie, co więcej dolegliwości będą się nasilać. Pytanie brzmi: czy istnieje mniej szkodliwa dla kręgosłupa pozycja, w której można używać smartfona?

- Żadna pozycja na dłuższą metę nie jest korzystna - uważa dr Zaczyński. Jeśli podniesiemy urządzenie na wysokość wzroku, to wprawdzie odciążymy kręgosłup szyjny, ale gdy będziemy w tej pozycji przebywać długo, to ucierpią piersiowa jego część oraz stawy barkowe. Dlatego profilaktyka polega na ograniczaniu korzystania z urządzeń mobilnych do minimum. Można sprawdzić pocztę czy zajrzeć na FB, ale nie oglądać filmików, nie czytać długich artykułów. A jeśli już ktoś musi pracować z tekstem na smartfonie, niech korzysta z aplikacji, które "nauczą" jego aparat głosowy odczytywania wiadomości tekstowych oraz przetwarzania poleceń głosowych na tekst.

- Być może z czasem nasze kręgosłupy zdołają przystosować się do warunków, jakie funduje im współczesna cywilizacja - mówi neurochirurg. - Jednak zmiany ewolucyjne zachodzą wolno i wymagają co najmniej kilku pokoleń. Dlatego nam i naszym dzieciom nie pozostaje nic innego, jak tylko oszczędzać swoje kręgosłupy.

Katarzyna Koper

PANI 6/2017

PANI
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas