Pięć najgorętszych dietetycznych mitów, które już czas włożyć między bajki
Wszyscy jemy, więc mamy prawo czuć się w tej materii ekspertami. Wszak odżywianie nie jest tak odległym zagadnieniem, jak chociażby energia jądrowa czy techniczne niuanse lotów w kosmos. I nie ma tu nic z przekory. Kłopot w tym, że w czasach, gdy treści dostępne w internecie wraz z autorem tekstów współtworzą użytkownicy, powielamy mity i zasłyszane półprawdy. A to nam tylko szkodzi. Weźmy na warsztat pięć najczęściej powtarzanych, tak zwanych ludowych mądrości, które w XXI wieku wciąż są żywe.
Dietetyczne mity: Ogórek z pomidorem
Czy połączenie tych dwóch, lubianych przez Polaków warzyw, jest kardynalnym błędem? Czy zjadając je w sałatce, zapełnimy żołądek pozbawioną wartości odżywczej treścią? Brzmi rozpaczliwe i bywa to tak przedstawiane. Bo w każdej dziedzinie życia znajdą się ludzie przesadnie przestrzegający zasad. A to już z założenia jest niezdrowe. Zamartwianie się i dążenie do idealnego modelu żywienia jest chorobą. Nazywa się ortoreksją.
Prawdą jest, że świeży ogórek zawiera enzym: askorbinozę, który utlenia witaminę C. Warto jednak przez chwilę się zastanowić, dlaczego tę złą prasę przypisano jedynie duetowi ogórek-pomidor? Czyżby ten drugi miał być jedynym źródłem witaminy C? Nonsensowne założenie. Zakładając skrajnie nieracjonalny sposób odżywania, w którym jedynymi źródłami witamin i minerałów miałyby być te dwa, wywołane do tablicy, warzywa, to tak - moglibyśmy narobić sobie szkód, jedząc je razem. Jeśli raz na jakiś czas zjemy je w duecie, nic strasznego się nie stanie. Ważne by dbać o urozmaicony jadłospis, po brzegi wypełniony świeżymi warzywami.
Dietetyczne mity: Nawodnienie
Kawiarnia. Kilka małych stolików i kilka siedzących przy nich osób. Wszystkie coś piją. Jedne kawę, inne herbatę, a jeszcze inne wodę czy soki owocowe. Patrząc na tę scenę oczami dziecka, widzę, że wszyscy piją, czyli się nawadniają. I to niestety jest mit.
Żeby płyn miał zdolność do nawodnienia naszych komórek, musi mieć odczyn alkaliczny, inaczej nazywany zasadowym. Kawa, czarna herbata i alkohole mają silnie kwaśny odczyn, więc nas nie nawadniają. I gdy czytam, że przecież w filiżance kawy większość stanowi woda, to sobie myślę, trudno to podważyć. A jednak moc działania kawy jest tak silna, że filiżanka tego płynu nas nie nawodni.
Dlatego po wypiciu każdej kawy, nie tylko espresso, warto wypić szklankę wody. A żeby się nawodnić, sięgnąć po wodę, świeżo wyciskanie soki czy herbatę. Najlepiej zieloną, ziołową lub owocową. Byle nie czarną.
Dietetyczne mity: Kancerogenny aspartam
Słowo "rak" budzi postrach. A nie od dziś wiadomo, że zarządzanie strachem przynosi korzyści. Wszystkim, tylko nie tym, którzy się boją. Jak się w tym nie pogubić?
Łatwo nie jest. Aspartam jest uznany za bezpieczny składnik żywności. Więc zastraszanie ludzi, że wszystko, co ma go w składzie, spowoduje u nich chorobę nowotworową, nie jest dobrym kierunkiem. Niemniej, jak już wielokrotnie zostało powiedziane, to nie substancja, a dawka może uczynić z niej truciznę. Naukowcy podają, że powinniśmy pilnować, by nie przekroczyć dawki 40mg/kg masy ciała na dobę.
Czyli osoba ważąca 50 kg powinna odliczać do 2000, a siedzący obok partner, powiedzmy do 3200. Preferuję zdroworozsądkowe podejście, bo życie z kalkulatorem w sklepie i przy stole raczej zabija jego radość. Dlatego tam, gdzie tylko mamy wybór - wybierajmy produkt, które nie mają w składzie aspartamu. Im go mniej zjemy, tym lepiej dla nas.
Dietetyczne mity: Nie jedząc mięsa robisz sobie krzywdę!
Który miłośnik diety roślinnej choć raz nie usłyszał takiego zarzutu? Potrafimy się wszak spierać nawet o wyższość diety mięsnej nad roślinną. I na odwrót. A jakie są fakty?
Mięso jest bardzo dobrym źródłem pełnowartościowego białka. Wygrywa też lepiej przyswajalnym przez komórki ludzkiego organizmu żelazem - hemowym (żelazo pochodzące z produktów zwierzęcych). Przy okazji jest produktem ciężkostrawnym i nie każdy organizm dobrze je toleruje.
Nie oznacza to też, że weganie i wegetarianie pozbawiają się niezbędnych aminokwasów (składników odżywczych pochodzący z białek). Roślinne również są wartościowe. Kluczem jest właściwe łączenie produktów, by uzyskać pełen pakiet potrzebnych do życia aminokwasów.
Żelazo pochodzenia roślinnego również jest wystarczająco dobre dla człowieka. A badania kontrolne, którym świadomi weganie i wegetarianie poddają się regularnie nie świadczą o tym, że nie jedząc mięsa, robią sobie krzywdę. Niech więc każdy sam zdecyduje o zawartości swojego talerza. Wszyscy zyskamy.
Dietetyczne mity: Po 18.00 nie wolno jeść
Ten mnie bawi najbardziej. Nie ma żadnej uniwersalnej godziny granicznej, chyba, że mowa o małych dzieciach, które kładziemy spać pomiędzy 20.00-21.00.
W każdym innym przypadku model żywienia i godziny spożywanych posiłków dostosowujemy indywidualnie do naturalnego rytmu dobowego. Czy klasyczny nocny marek, który biologicznie nie jest w stanie zasnąć przed godziną 2.00 w nocy, ma spędzić 8 ostatnich godzin swojej aktywnej części doby z burczącym z głodu brzuchem? Nonsens.
Kolację zjadamy nie później niż 2-3 godziny przed snem. I nie wierzymy już dłużej w bajki.
Ewa Koza, mamsmak.com
Zobacz także: