Projekt zaostrzający przepisy aborcyjne odrzucony. W Sejmie odbyło się głosowanie

Całkowity zakaz aborcji został odrzucony podczas czwartkowego głosowania w Sejmie. Obywatelski projekt zakładał zaostrzenie prawa aborcyjnego i wprowadzenie kar za przerywanie ciąży - 5 do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie. Kto jednak był za przyjęciem ustawy?

Projekt, który zakładał kolejne zaostrzenie przepisów aborcyjnych został odrzucony
Projekt, który zakładał kolejne zaostrzenie przepisów aborcyjnych został odrzuconyEast News

Decyzja o odrzuceniu kontrowersyjnego i uderzającego w kobiety projektu zaostrzającego przepisy aborcyjne została przyjęta w Sejmie oklaskami. Za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu głosowała zdecydowana większość, czyli 361 posłów. 28 października marszałek Sejmu Elżbieta Witek przekazała projekt do pierwszego czytania. W proponowanych przepisach wprowadzono definicję "dziecka poczętego", a za "umyślne pozbawienie życia" mogło grozić nawet dożywocie. Autorem odrzuconego projektu jest Fundacja Pro - Prawo do Życia.

Co zakładał obywatelski projekt zaostrzający przepisy aborcyjne?

Na pytanie jakie konsekwencje niósłby za sobą projekt stworzony przez Fundację "Pro-prawo do życia", gdyby został wprowadzony w życie, odpowiada w wywiadzie Aleksandry Suławy dr hab. Mikołaj Małecki, adiunkt w Katedrze Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, twórca społeczności Dogmaty Karnisty.

- Przede wszystkim będzie to zmiana terminologiczna, ale istotna, bo słowa kształtują rzeczywistość. Znikną z kodeksu karnego tak zwane przestępstwa aborcyjne, opisane dzisiaj w artykułach 152, 153 i 154 k.k. Nie będzie już mowy o "przerwaniu ciąży", lecz o powodowaniu śmierci człowieka. Aborcja będzie zrównana z zabójstwem. (...) Karalne będą zarówno umyślne, jak i nieumyślne działania i zaniechania wymierzone w życie i zdrowie dziecka od chwili poczęcia. Odpowiada kobieta, jej partner czy rodzina, którzy ułatwią aborcję, a także lekarz, który ją przeprowadzi - powiedział dr hab. Mikołaj Małecki w wywiadzie z Interią.

Kto chciał dalszego procedowania projektu?

Choć projekt został odrzucony, dalszych prac nad nim chciało aż 41 posłów PiS, sześciu posłów Konfederacji i poseł niezrzeszony Łukasz Mejza.

Warto przytoczyć wypowiedź Katarzyny Kotuli z Lewicy, która miała miejsce podczas wystąpienia w Sejmie podczas omawiania projektu wspomnianej ustawy. Ta wypowiedź doskonale obrazuje, jak paradoksalny, nielogiczny i nieludzki jest projekt ustawy zaostrzającej przepisy aborcyjne.

Ten projekt (dot. zaostrzenia prawa aborcyjnego - red.) to coś więcej, to krok do przodu. Prawo będzie surowiej karać zgwałconą kobietę niż gwałciciela. 12 lat za gwałt, a 25 lat albo dożywocie za aborcję z gwałtu.

- powiedziała posłanka.

"Nie chciej, Polsko, naszej krwi"

Zdaniem kobiet, które wczoraj po raz kolejny wyszły protestować na ulice, projekt Fundacji Pro - Prawo do Życia nie miał na celu ochrony życia. W ich opinii nie można mówić o ochronie życia, jeśli w żaden sposób nie jest chroniona matka. W tym przypadku za ochronę własnego życia byłaby ona karana.

- Tym projektem robią państwo prezent ruchom proaborcyjnym, bo propozycja karania kobiet za ratowanie własnego życia może doprowadzić, co jest oczywiste, do niepokojów społecznych, ponieważ to jest nieakceptowalne. Nigdy w naszym kręgu kulturowym, w naszej cywilizacji, nie było to akceptowalne, by karać kobiety, czy kogokolwiek, za ratowanie własnego życia - mówiła podczas dyskusji w Sejmie posłanka PiS, Anita Czerwińska. 

Rok temu byliśmy świadkami tego, jak nielegalna stała się aborcja z powodu ciężkich wad płodu. Teraz w Sejmie posłowie dyskututowali nad projektem, który miał znieść różnicę między aborcją, a zabójstwem. Kolejny zamach na wolność kobiet - nawet zdaniem posłanki PiS - mógłby doprowadzić do eskalacji i tak ogromnych niepokojów społecznych. 

Czytaj również:

"Polacy za granicą": Fińska biblioteka, w której można wypożyczyć... nartyPolsat Play
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas