Jak spędzaliśmy wakacje na przestrzeni ostatnich pięciu dekad?
Artykuł sponsorowany
Przez ostatnie 50 lat styl podróżowania Polaków uległ znaczącym zmianom. Prześledźmy wczasową ewolucję – od wypoczynku w PRL, poprzez dynamiczny rozwój turystyki zagranicznej po otwarciu granic, aż po nowoczesne formy wypoczynku w dobie tanich linii lotniczych i platform rezerwacyjnych. Wybierzmy się razem w krótką podróż w czasie. Zobaczmy, jak bardzo zmieniły się nasze wakacje w ciągu ostatnich 50 lat, ale nie zapomnimy przy tym o tych „elementach” wczasów, które są z nami niemalże od zawsze.
Wieczorek taneczny we Władysławowie
W czasach PRL standardem były wakacje organizowane przez zakłady pracy. Pracownicy korzystali z dotowanych wyjazdów nad Bałtyk, w góry czy na Mazury. Kurorty, takie jak Sopot, Kołobrzeg czy Władysławowo tętniły życiem, oferując zakwaterowanie, wyżywienie i atrakcje, w tym wieczorki taneczne. Dzieci spędzały czas na koloniach lub obozach harcerskich. Pozornie każdy miał dostęp "do wszystkiego", ale w dużej mierze to od zaradności i pomysłowości Polaków zależało, jak będą się bawić na wakacjach.
Biwakowanie i pikniki były na porządku dziennym - nieważne, czy za miastem, czy w mieście. Ekwipunek na tego typu relaks musiał zawierać: przenośne radio na baterie, kraciasty koc, pożywne kanapki z kiełbasą (na kartki) oraz domowe przetwory - dżemy i świeżo wypiekane bułki, a na deser - serek homogenizowany Rolmlecz o smaku waniliowym.
Wyjazd za granice? Tylko do przyjaciół z bloku wschodniego: ZSRR, NRD, Jugosławii, Czechosłowacji czy Bułgarii i Węgier. Pozostałe destynacje były raczej rzadkością i luksusem.
Otwarcie granic
Po transformacji ustrojowej granice stanęły otworem. Polacy zaczęli podróżować na Zachód, odwiedzać rodzinę w Niemczech czy korzystać z ofert biur podróży na wyjazdy do Egiptu, Tunezji lub Turcji. Pojawiły się nowe formy wypoczynku, takie jak obozy sportowe i językowe. Nasze menu też się zmieniło - sięgaliśmy po lody, hot-dogi i hamburgery, ale serki Rolmlecz nadal cieszył się sympatią - zwłaszcza najmłodszych.
Rozwój gospodarczy lat 90. przyniósł także wzrost liczby atrakcji turystycznych. Powstawały nowe parki rozrywki, aquaparki i kompleksy rekreacyjne. Koniec tych lat to istny boom rozwoju kurortów w atrakcyjnych regionach. Na znanych szlakach wyrastały jak grzyby po deszczu budki z pamiątkami, regionalnymi przysmakami oraz neonami i szyldami o wolnych kwaterach. Każda większa mieścina nad morzem czy w górach miała swoją dyskotekę, kawiarnię i salon gier.
Egzotyka w Tunezji
Wraz z rosnącym poziomem zamożności społeczeństwa - wakacje stawały się coraz bardziej różnorodne. Polacy zaczęli odkrywać agroturystykę i wyjazdy do SPA. Turcja, Tunezja i Egipt były popularnymi kierunkami, w końcu mogliśmy sobie pozwolić na wakacje nie tylko pod palmami, ale i z palemką w drinku. Co ciekawe, biura podróży w opcji all inclusive oferowały (poza lokalnym) menu z polskimi daniami. Widać, lubimy odkrywać nowości, ale jesteśmy też wierni tradycji - zwłaszcza, jeśli chodzi o kuchnię.
Pojawiło się mnóstwo ośrodków SPA i wellness, kuszących prawdziwym relaksem. Różnorodne zabiegi upiększające, masaże, baseny termalne i sauny przyciągały najbogatszych. Tego typu wypoczynek stał się na początku XXI wieku synonimem luksusu.
Era tanich linii lotniczych
Wstąpienie do Unii Europejskiej oraz pojawienie się w Polsce tanich linii lotniczych (pierwszy samolot wyleciał z lotniska w Pyrzowicach do Londynu w 2004 r.) sprawiły, że dotąd uchylone okno na świat (a przynajmniej na Europę) w końcu rozwarło się na oścież. Rozpoczęła się era krótkich, weekendowych wyjazdów do europejskich miast, tzw. city breaks. Zobaczyliśmy Londyn, Paryż, Rzym, Barcelonę, Amsterdam... miasta, które jak dotąd były dla nas zbyt odległe, by dotrzeć tam samochodem.
Platformy rezerwacyjne pozwoliły nam na indywidualne planowanie i spore oszczędności. Szczególnie upodobaliśmy sobie zachodnie kempingi oraz podróże kamperami na własną rękę.
Zmieniło się także nasze menu: chętniej sięgaliśmy po zdrową żywność i od lokalnych dostawców.
W ostatnich latach na nowo zwróciliśmy się ku turystyce krajowej. Popularne stały się wyjazdy do miejsc oferujących bliskość natury i unikalne doświadczenia, takie jak glamping czy retreaty jogowe. Festiwale muzyczne stały się nie tylko miejscem spotkań fanów muzyki, ale także okazją do udziału w warsztatach i innych atrakcjach.
Trudno nie dostrzec, jak bardzo na przestrzeni lat zmienił się nasz sposób spędzania czasu podczas wakacyjnych wyjazdów. Jednak pewne elementy pozostają niezmienne: chęć przeżycia przygód, odkrywania nowych miejsc, potrzeba relaksu i spędzania czasu z bliskimi. Nie przestaliśmy również zabierać ze sobą w podróż pożywnych przekąsek. Najlepszy przykład? Wspomniany serek z krówką marki Rolmlecz, obecny na rynku od 50 lat. Wciąż smakuje tak samo dobrze (choć ma mniej cukru w składzie) i łączy pokolenia polskich wakacjowiczów.
Artykuł sponsorowany