Dora Maar. Czy romans z Picassem złamał jej życie?
Utalentowana fotografka, malarka, znawczyni sztuki. Kobieta piękna i tajemnicza, zawsze w strojach z najwyższej modowej półki, z idealnie pomalowanymi na krwistą czerwień paznokciami. Członkini paryskiej bohemy, zaprzyjaźniona z największymi nazwiskami epoki. Ale świat zapamiętał Dorę Maar głównie za jedno – była kochanką Picassa.

Nie tylko kochanką. Była jego muzą, tematem wielu portretów, "kobietą płaczącą". Była też fotografką, która dokumentowała jego pracę, a nawet w pewnym stopniu uczestniczyła w procesie powstawania Guerniki. Była w końcu niewyczerpanym tematem plotek: czy Picasso złamał jej życie? Czy przez niego zwariowała? A może nadal coś ich łączyło po rozstaniu?
Romans z największym malarzem XX wieku niewątpliwie sprawił, że ludzie się nią interesowali. Ale nie tylko to. Dora nie dawała się tak łatwo upchnąć w szufladce z napisem "kochanki". Miała własną karierę, miała nietuzinkową i silną osobowość, miała własny styl, przeszła też, dla wielu zaskakującą, radykalną przemianę. W młodości nieprzeciętna fotografka, skłonna do erotycznych eksperymentów, o wyrazistych lewicowych poglądach, bardzo aktywna towarzysko.
W drugiej połowie życia: dość przeciętna malarka, niezwykle religijna i konserwatywna, raczej stroniąca od ludzi. Dla jednych to dowód, że Picasso ją "złamał", "zniszczył", że toksyczna więź naznaczyła ją trwale. Ale pojawiają się też głosy, że choć znacząca relacja z pewnością pozostawiła swój ślad - tak jak zawsze w przypadku bliskich więzi, to jednak Dora żyła swoim życiem. Zmieniała poglądy, zainteresowania, styl życia i otoczenie, bo zmieniał się świat, bo z wiekiem inne rzeczy były dla niej ważne, bo miała inne przemyślenia i ulegała innym wpływom. Nie brakuje głosów, że istotną rolę odegrać tu mogły problemy psychiczne, które kiełkowały jeszcze zanim poznała Picassa. W końcu każdy człowiek to złożona istota, nie składa się tylko z jednego romansu. A może się składa?

Współcześnie wiele pisarek chętnie analizuje tego typu życiorysy. Żony, kochanki, muzy, artystki zepchnięte na margines w czasach, kiedy to niemal wyłącznie mężczyźni rozdawali karty, również w świecie sztuki. Dzisiaj stają się bohaterkami herstorii, wyciąga się je na pierwszy plan, odtwarza losy, motywacje, czasami mniej lub bardziej niespełniony potencjał. W przypadku Dory Maar to dość karkołomne zadanie, bo czy pamięć o niej w ogóle by przetrwała, gdyby nie oświetlał jej snop promieni z wiekopomnej sławy Pabla? Czy w ogóle byłaby interesująca?
A jednak Dora była też częścią większej układanki. O tym dość banalnym fakcie przypomniał zaskakujący zbieg okoliczności. Pewna francuska pisarka, Brigitte Benkemoun, natrafiła przypadkowo na notes Dory, w którym ta zapisywała kontakty. Adresy i numery telefonów, nazwiska najznamienitszych postaci epoki, ale też fryzjera, weterynarza i psychoanalityka. Znajomi, bliscy przyjaciele, usługodawcy. Intymne zażyłości i sporadyczne kontakty z ludźmi, z którymi załatwia się codzienne sprawy. Cała ta sieć zakodowana w lakonicznych rekordach notesu z telefonami.
Benkemoun idzie tym tropem. Bada każde nazwisko, każdą znajomość. Co łączyło tę osobę z Dorą? Kim była? Czy zostały jakieś ślady tej znajomości? Co mówi o Dorze? Co mówi o ówczesnym świecie?
Obraz budowany jest mozolnie, nie raz ze strzępków informacji. Dorę poznajemy stopniowo, przez pryzmat różnych znajomości z różnych środowisk i czasów, które siło rzeczy ukazuje dość szczegółowo.
Czy taki portret jest uczciwszy bardziej wielowymiarowy i pełny, czy może znowu dostajemy Dorę jak z obrazu Picassa - pokazaną z tak wielu punktów widzenia jednocześnie, że wykrzywioną i zdeformowaną?
A może poznajemy Dorę pisarki, tak jak na obrazach widzimy Dorę Picassa? Każdy może wziąć udział w tej grze, sięgając po książkę "Szukając Dory Maar" Brigitte Benkemoun, oglądając obrazy mistrza, by postarać się złożyć własne wyobrażenie o tej postaci.