Reklama

Podarła zdjęcie Jana Pawła II. Sinead O’Connor zapłaciła za to wysoką cenę

Za swój manifest zapłaciła wysoką cenę. Trzydzieści lat temu Sinead O’Connor w trakcie programu Saturday Night Live podarła zdjęcie Jana Pawła II. Piosenkarka chciała w ten sposób zaprotestować przeciwko milczeniu Kościoła katolickiego w sprawie molestowania dzieci przez księży. „The Washington Post” nazwał ją wówczas „twarzą czystej nienawiści”, a Frank Sinatra – „głupią babą”.

- Nie jest mi przykro, że to zrobiłam. To było genialne - tak po latach oceniła zdarzenie w Saturday Night Live Sinead O’Connor w rozmowie z Amandą Hess dla "New York Times".

Sinead O’Connor podarła zdjęcie Jana Pawła II. Chcieli ją za to zniszczyć

3 października 1992 roku irlandzka piosenkarka pojawiła się w programie "Saturday Night Live". Wizytę w programie postanowiła wykorzystać jako protest przeciwko nadużyciom w Kościele katolickim. 

Najpierw - zamiast planowanej piosenki - wykonała własną wersję utworu "War" Boba Marleya. Zmieniła słowa tak, by nikt nie miał wątpliwości, że śpiewa o ofiarach molestowania seksualnego. Następnie podarła na wizji zdjęcie papieża Jana Pawła II. Na koniec autorka hitu "Nothing Compares 2 U" dodała:

Reklama

W studiu zapadła cisza, ale była to tylko cisza przed burzą.

- Sezon na uznanie mnie szaloną został wtedy oficjalnie otwarty - przyznała w rozmowie z "New York Times". Po występie na piosenkarkę wylała się fala krytyki. "The Washington Post" nazwał piosenkarkę "twarzą czystej nienawiści", a Frank Sinatra stwierdził, że jest "głupią babą".

Do grona krytyków dołączyła również Madonna, która w tamtych czasach była muzyczną rywalką Sinead O’Connor. W rozmowie z "The Irish Times" stwierdziła, że "istnieje lepszy sposób na zaprezentowanie jej pomysłów niż niszczenie obrazu, który tak wiele znaczy dla innych ludzi".

- Każdy, kogo znałam, był w szoku. Mało kto wtedy wierzył, że księża molestują dzieci, a polski papież zamiata to wszystko pod dywan. Nie mieściło się nam w głowie, że coś takiego było w ogóle możliwe. Wiedziałam, że zaszokuję ludzi - powiedziała w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".

Zobacz też: Jan Paweł II wiedział o pedofilii? Episkopat wydał komunikat

Dzieciństwo w "komnacie tortur"

Sinead po latach powiedziała, że podarcie zdjęcia Jana Pawła II "przywróciło ją na właściwe tory". Podarcie zdjęcia miało dla niej osobisty kontekst. Zdjęcie papieża zabrała ze ściany sypialni swojej matki w dniu jej śmierci. Była to jedyna fotografia znajdująca się w pomieszczeniu.

W programie "Dr. Phil" wokalistka otwarcie przyznała, że kobieta znęcała się nad nią. Wspominała, że Marie Connor biła ją i wmawiała jej, że nie powinna się urodzić i jest nikim. Piosenkarka zapytana o to, co mimo wszystko najbardziej kochała w swojej matce, odpowiedziała:

-  Fakt, że umarła - wyznała. - Stwierdziłabym nawet, że była opętana, chociaż w takie rzeczy nie wierzę. Nasze życie było niczym komnata tortur - przyznała.

Zobacz też: "Publiczne cudzołóstwo". Polski ksiądz o komunii dla rozwodników w nowych związkach

Sinead O’Connor: Gdyby Jezus był z nami, spaliłby Watykan

Życie Sinead nie było usłane różami. Jako nastolatka spędziła ponad rok w jednym z azyli prowadzonym przez siostry magdalenki. Były to instytucje, do których miała z założenia trafiać rozwiązła lub nieposłuszna młodzież. 

W miejscach tych dochodziło do fizycznego, emocjonalnego i seksualnego znęcania się przez duchownych nad dziećmi. Po latach wyszło na jaw, że skala molestowania seksualnego dzieci była ogromna, a na jaw zaczęły wychodzić przerażające opowieści. Kościelne nadużycia pod lupę wziął rząd, który działał wspólnie z irlandzkim Episkopatem.

Okazało się, że Sinead się nie myliła, wytykając Kościołowi jego przewinienia. Gdy w 2010 roku ujawniono ogromną skalę tuszowania pedofilii w irlandzkim Kościele, skwitowała:

- nie przebierała w słowach O’Connor. 

Zobacz też: Młodzi Polacy odchodzą od Kościoła. "Patrzą w przyszłość"

"Miała rację w wielu sprawach"

Kathryn Ferguson, reżyserka filmu "Nothing Compares" opowiadającym o działaniach artystki w latach 1987-1993, podkreśla: - Sinead miała rację w wielu sprawach. To wszystko, o czym mówiła w tamtym czasie, zatoczyło koło - oceniła reżyserka.

Po latach wokalistka stwierdziła, że protest w programie Saturday Night Live sprawił, że została wypchnięta z popowego mainstreamu. Chociaż na jakiś czas wycofała się z życia publicznego, a jej kariera wisiała na włosku, nie dała za wygraną.

Obecnie Sinead O’Connor ma na koncie 10 albumów, a jej największym hitem nadal pozostaje wydany w 1990 roku "Nothing Compares 2 U". Od jakiegoś czasu piosenkarka mieszka w niewielkiej irlandzkiej wiosce znajdującej się w górach Wicklow.

W książce "Wspomnienia", w Polsce wydanej w 2021 roku przez Wydawnictwo Agora, pisała:

"Ojciec mojej matki jest dostawcą pieczywa. Dom jego i babci przypomina większość domów starych ludzi. Cała ściana nad kominkiem obwieszona jest wyblakłymi portretami papieży wraz z Ojcem Pio i Matką Bożą, i Chrystusem. W połowie wąskich schodów wisi kinkiet w kształcie Najświętszego Serca Jezusa. Jest naprawdę przerażający".

"Jestem zupełnie sama"

Sinead po latach zdecydowała się odejść z Kościoła. Co ciekawe, w 1999 roku została wyświęcona przez nieuznawanego i określanego mianem buntownika biskupa Michaela Coksa. W 2013 roku, zgodnie z jej prośbą, papież Benedykt XVI nakłada na nią ekskomunikę.

Rok wcześniej piosenkarka trafiła do szpitala z powodu depresji. Kolejny raz trafiła tam, gdy wyznała, że od dwóch lat ma myśli samobójcze i jest nieszczęśliwa, samotna, nikt jej nie kocha...

- Jestem zupełnie sama. W moim życiu nie ma nikogo, za wyjątkiem lekarza mojego psychiatry, najmilszego człowieka na świecie, który mówi, że jestem bohaterką. To jedyna rzecz, która obecnie trzyma mnie przy życiu - mówiła w opublikowanym nagraniu.

Sinead przez lata przechodziła załamania nerwowe, kryzysy wiary, miała próby samobójcze. W 2003 roku zdiagnozowano u niej chorobę afektywną dwubiegunową. Piosenkarka wyznała, że niezbyt często wychodzi z domu, nie jest zbyt ufna w stosunku do ludzi i cierpi też na agorofobię.

Obecnie Sinead nazywa się Shuhada Davitt i jest wyznawczynią islamu. Początkowo niechętnie pokazywała się swoim fanom w hidżabie, ale później przestała stronić od takich zdjęć. W 2021 roku na Twitterze oświadczyła, że planuje muzyczną emeryturę po wydaniu ostatniego albumu "No Veteran Dies Alone". Później wycofała oświadczenie, a zapowiadany album nie ukazał się do dziś.

Syn Sinead O'Connor popełnił samobójstwo

Los szykował dla Sinead kolejny cios. W styczniu 2022 roku poinformowała o śmierci swojego 17-letniego syna Shane’a.

- Mój piękny syn, Nevi'im Nesta Ali Shane O'Connor, samo światło mojego życia, postanowił dzisiaj zakończyć swoją ziemską walkę i jest teraz z Bogiem. Niech spoczywa w pokoju i niech nikt nie idzie za jego przykładem. Moje dziecko. Tak bardzo cię kocham - napisała w mediach społecznościowych Sinead O’Connor.

W związku z tragicznymi wydarzeniami piosenkarka planowała wówczas zakończenie kariery. Początkiem stycznia w Newlands Cross niedaleko Dublina odbywały się uroczystości pogrzebowe, w których brali udział tylko rodzice chłopaka. Wokalistka obwiniała się o śmierć syna, a w sieci zamieściła serię niepokojących wpisów. W porę trafiła pod opiekę lekarzy w szpitalu psychiatrycznym.

Piosenkarka odwołała swoje koncerty i ponownie zapowiedziała zakończenie kariery muzycznej.

Sinead O’Connor powraca do muzyki po śmierci syna

W 2023 roku Sinead O’Connor jednak powróciła do muzyki. Piosenkarkę możemy usłyszeć w nowej czołówce serii "Outlander", w której wykonuje tradycyjną szkocką pieśń "The Skye Boat Song". Aranżacja tego motywu zmienia się w każdym sezonie. Matthew B. Roberts, showrunner i producent wykonawczy podkreślił, że wokal irlandzkiej piosenkarki "jest głosem wieków, przenika przez serce i duszę i w pełni oddaje istotę serialu".

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sinead O'Connor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy