Kobiety pełne cnót
„Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”, mówi stare porzekadło. I jest w nim sporo prawdy. Kobieta może wszystko, nawet jeśli nic się nie da.
Dużo się mówi i pisze o wypowiedzi dr. Pawła Skrzydlewskiego, który w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" przekonywał, że ważne jest "właściwe wychowanie kobiet, a mianowicie ugruntowanie dziewcząt do cnót niewieścich".
Niezmiernie cieszę się, że wreszcie ktoś postanowił ugruntować dziewczęta do cnót niewieścich. Odkąd żyję, uważam, owe cnoty są wyjątkowe i gdyby nie one, nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy świata. Pozwolę sobie powiedzieć tylko o kilku z owych cech niewieścich, mając na uwadze cztery pokoleń kobiet, które znam, bądź znałam - prababcię, babcię, mamę i córkę.
Prababcia, urodzona na podkarpackiej wsi, chcąc pomóc rodzinie wyruszyła za ocean, by pracować i przywieźć do Polski cenne dolary. Rodzice mogli za nie wyremontować skromną chałupkę, a prezenty przywiezione dla rodzeństwa pozwoliły błyszczeć siostrom i braciom na niedzielnych mszach - sukienki i koszule zachwycały i krojem, i wzorem. Prababcia zamierzała wrócić do USA, ale wybuch drugiej wojny światowej pokrzyżował jej plany.
Babcia była nauczycielką w wiejskiej podstawówce i żoną kierownika (tak nazywano dyrektora szkoły). Jak wyglądała polska wieś po wojnie, można dowiedzieć się z książek i filmów dokumentalnych. Ja miałam szczęście otrzymać te informacje z pierwszej ręki. Jak ktoś przebił sobie widłami nogę - wlókł się do szkoły. Tam babcia, choć pielęgniarką nie była, opatrywała mu ranę. Prała, gotowała, uczyła, rodziła dzieci i przygotowywała się do matury, którą zdała z bardzo dobrym wynikiem.
Mama też uczyła. Zawsze mocno angażowała się w szkolne inicjatywy - pamiętam, że przed jedną z akademii pocięła swoją długą, aksamitną, czarną spódnicę, by zrobić z niej muszki dla występujących chłopców. Dzięki niej wyglądali z klasą, ale ja do dziś nie mogę darować jej tego czynu. W domu była równie zaradna. Potrafiła ugotować zupę o wdzięcznej nazwie "Nic", a nawet zrobić z niej lody (zupa była na słodko, z mleka połączonego z lanym ciastem i faktycznie, zamrożona smakowała jak lody waniliowe). Kto żył w latach 80. ten wie, że w sklepach nie było niczego, na półkach stały równym rzędem tylko butelki octu.
Moja córka, kiedy miała 13 lat, zamiast na wakacjach spotykać się ze znajomymi, chodziła po Krakowie, sprawdzając, czy przypadkiem osoby w kryzysie bezdomności nie śpią na słońcu. O jej pomocowej krucjacie dowiedziałam się już po fakcie. Nastolatka była bardzo skuteczna - raz podobno postraszyła pewnego pana, że jeśli nie zejdzie z najbardziej nasłonecznionego miejsca (było południe, a temperatura naprawdę niebezpiecznie wysoka), wezwie policję. Argument przekonał nieznajomego. Na odchodne dostał wodę.
Piszę o tym wszystkim, nie żeby się chwalić, z jakimi kobietami miałam i mam do czynienia. Piszę, bo jestem przekonana, że większość z nas zna takie kobiety - pracowite, zaradne, gotowe do poświeceń. Nie były specjalnie "wychowywane do cnót niewieścich" przez pochylających się nad nimi z fałszywą troską mężczyzn, po prostu były (są) przyzwoitymi ludźmi, dbającymi nie tylko o siebie, ale i o innych.
Na koniec chciałabym zwrócić uwagę na inną wypowiedź dr. Skrzydlewskiego z wspomnianego już wywiadu. Brzmi ona następująco: "Dziś obserwujemy w kulturze bardzo niebezpieczne zjawisko moralne, także religijne, pewnego zepsucia duchowego kobiety polegającego na rozbudzeniu w kobiecie pychy, która się przejawia próżnością, zainteresowaniem wyłącznie sobą, egotyzmem, zwalczaniem obiektywnego porządku na rzecz widzenia siebie".
Usilnie próbuję zrozumieć, co właściwie miał na myśli, równocześnie życząc panu doktorowi, by wziął przykład z owych kobiet z zepsutym duchem i zainteresował się raczej sobą niż nami. Wszyscy na tym skorzystają.
Ta aplikacja mówi, kiedy spadnie deszcz - co do minuty! Zainstaluj z Google Play »
Czytaj również:
Oczekiwania społeczne wobec matek się nie kończą
Wizażysta Jodie Foster podpowiada, jak wykonać makijaż dla dojrzałych kobiet
Zobacz także: