Kołduny tyszkiewiczowskie
Szczególnie po świętach i wszelkiego rodzaju większych uroczystościach rodzinnych zdarza się, że mamy w lodówce większe ilości szynki, z którą nie ma co zrobić. Z odrobiną determinacji da się wyczarować z niej wspaniałą potrawę, która zachwyci domowników.
Czas przygotowania: 40 min. Porcja dla 3-4 osób. Stopień trudności: średni.
Na kołduny hrabiego Tyszkiewicza natknęłam się w Kucharce litewskiej Wincentyny Zawadzkiej, wydanej w 1854 roku. Od tamtej pory minęło sporo lat i dzisiaj w gruncie rzeczy już nie wiemy, któremu hrabiemu z tego znanego rodu zawdzięczamy ten godny zapamiętania przepis - pisze Monika Śmigielska w książce "Kuchenny kredens. Polska kuchnia przedwojenna".
O "jedyny słuszny" kształt kołdunów kucharze i znawcy prowadzą niekończące się spory. Jedni sklejają brzegi ciasta, inni formują je na kształt nieco mniejszych pierogów. Na potrzeby domowej kuchni każdy jednak może lepić takie, jakie mu się podoba, i z pewnością nie odejmie im to walorów smakowych.
Suszone grzyby opłukać i namoczyć. Ugotować do miękkości, a następnie pokroić drobno. Szynkę jak najdrobniej posiekać (oryginalny przepis zalecał "na miazgę") i wymieszać z grzybami. Doprawić do smaku. Jeśli szynka jest bardzo chuda, dodać niewielką ilość słoniny.
Przygotować ciasto na kołduny. Z przesianej mąki, jajek i odrobiny soli, dolewając stopniowo ciepłej wody, zagnieść elastyczne ciasto.
Przykryć ściereczką i odłożyć do ciepłej miski na 10-15 minut, by odpoczęło. Po tym czasie ciasto cienko rozwałkować, wykroić niewielkie okręgi i nakładać po łyżeczce farszu. Zlepiać, jak nam wygodniej - w kształt niewielkich pierogów lub łączyć końce na kształt uszek.
Gotować 3-5 minut we wrzątku lub bulionie. Podawać z roztopionym masłem i zrumienioną cebulką lub podlane bulionem.
Przepis pochodzi z książki Moniki Śmigielskiej "Kuchenny kredens. Polska kuchnia przedwojenna". Wydawnictwo Znak.