Szpinak niejedno ma imię
Kapitalną, choć kaloryczną odsłoną szpinaku są słynne, niemieckie maultaschen, czy raczej Die Schwäbischen Maultaschen, bo potrawa ta jest również doskonałym przykładem oszczędnej kuchni szwabskiej.
Kuchni w której nic nie może się zmarnować i która doskonale wie jak przedłużyć życie i kaloryczność swoich dań. Maultaschen to całkiem spore, kwadratowe pierogi z farszem ze szpinaku i wędlin, najczęściej kiełbasek cielęcych, choć w bogatych domach zdarzają się też maultaschen z mieszanką szpinaku i pasztetu. Dość dziwne, ciężkie ale nad wyraz pyszne połączenie. Na talerzu smak pierogów podkreśla dodatkowo chrupiąca cebulka. Po konsumpcji zaledwie czterech klasycznych maultachen nie musimy już nic jeść do końca dnia.
Z nieco lżejszych dań ze szpinakiem uwielbiam pastę ze szpinakiem i gorgonzolą. Danie nieco lżejsze od maultaschen ale i tak jest to kaloryczna bomba.
Pyszna jest też tchnąca świeżością sałata z młodego szpinaku z miodem, orzechami i kawałkami soczystej gruszki. Do tego niebieski ser ale tu lepszy będzie francuski roquefort lub jeszcze lepiej angielski blue stilton. Świetnie smakuje także wersja z dodatkiem pieczonego jabłka z dressingiem na occie jabłkowym i oleju z pestek winogron.
Magda Gessler