Zrazy wołowe po staropolsku
Zrazy to jedna z tych potraw, o których można usłyszeć, kiedy Polacy rozmawiają o przeszłości. Zawsze sobie wyobrażałam, że była to potrawa jadana podczas intelektualnych obiadów, kiedy rozmawiano o stanie państwa, sztuce i poezji. Jeśli nie masz suszonych grzybów, użyj kilku młodych pieczarek usmażonych na maśle i 200 ml dobrej jakości rosołu razem z winem.
Mięso włóż do torebki plastikowej albo umieść między warstwami folii spożywczej i rozbij wałkiem, żeby plastry były bardzo cienkie i łatwo było je zawinąć.
Każdy plaster mięsa nasmaruj hojnie musztardą z jednej strony, a potem przekrój je na pół, żeby uzyskać cztery zrazy (po dwa na osobę).
Pośrodku każdego plastra nałóż paski ogórków i papryki, a potem zawiń i zepnij dwiema lub trzema wykałaczkami.
Ułóż zrazy w garnku, dodaj namoczone grzyby wraz z wywarem, czerwone wino, kromkę chleba, liść laurowy i ziele angielskie. Dopraw solą i pieprzem.
Garnek postaw na średnim ogniu, a kiedy zawartość zacznie bulgotać, zmniejsz ogień, przykryj i gotuj przez 2,5 godziny (a co najmniej 2).
Co jakiś czas dolewaj wody lub wina. Podawaj z purée ziemniaczanym, chrupiącym chlebem albo kaszą gryczaną.
Przepis pochodzi z książki "Polska. Nasza kuchnia w nowej odsłonie"