Zrazy wołowe po staropolsku
Zrazy to jedna z tych potraw, o których można usłyszeć, kiedy Polacy rozmawiają o przeszłości. Zawsze sobie wyobrażałam, że była to potrawa jadana podczas intelektualnych obiadów, kiedy rozmawiano o stanie państwa, sztuce i poezji. Jeśli nie masz suszonych grzybów, użyj kilku młodych pieczarek usmażonych na maśle i 200 ml dobrej jakości rosołu razem z winem.

Składniki
- 2 steki wołowe po 150 g
- 4 łyżki musztardy diżońskiej (na każdy stek)
- 2-3 ogórki konserwowe, pokrojone na paski wielkości małego palca
- 1 czerwona papryka pokrojona na paski wielkości małego palca
- 4-5 suszonych grzybów, opłukanych i namoczonych na noc w gorącej wodzie (wywar zachowujemy)
- 250 ml czerwonego wina
- 1 kromka żytniego chleba (może być suchy)
- 1 liść laurowy
- 4-5 ziarenek ziela angielskiego
- sól i biały pieprz do smaku
Mięso włóż do torebki plastikowej albo umieść między warstwami folii spożywczej i rozbij wałkiem, żeby plastry były bardzo cienkie i łatwo było je zawinąć.
Każdy plaster mięsa nasmaruj hojnie musztardą z jednej strony, a potem przekrój je na pół, żeby uzyskać cztery zrazy (po dwa na osobę).
Pośrodku każdego plastra nałóż paski ogórków i papryki, a potem zawiń i zepnij dwiema lub trzema wykałaczkami.
Ułóż zrazy w garnku, dodaj namoczone grzyby wraz z wywarem, czerwone wino, kromkę chleba, liść laurowy i ziele angielskie. Dopraw solą i pieprzem.
Garnek postaw na średnim ogniu, a kiedy zawartość zacznie bulgotać, zmniejsz ogień, przykryj i gotuj przez 2,5 godziny (a co najmniej 2).
Co jakiś czas dolewaj wody lub wina. Podawaj z purée ziemniaczanym, chrupiącym chlebem albo kaszą gryczaną.
