Trawnik w kościele. Gdańska "LeŚnia" miała być zmysłowa i metaforyczna. Wyszło duże rozczarowanie?
170 metrów kwadratowych trawnika, brzozy, forsycje, światło i dźwięk – wszystko to we wnętrzu gotyckiego kościoła św. Jana w Gdańsku. Instalacja "LeŚnia" miała przenieść odwiedzających w świat zielonej kontemplacji. I choć wielu doceniło jej intencje, równie wielu nie ukrywa rozczarowania.

Spis treści:
W dawnym kościele "wyrósł" las
Kiedy Nadbałtyckie Centrum Kultury zapowiedziało, że wnętrze jednego z najstarszych gdańskich kościołów zamieni się na dziesięć dni w "mikrolas", reakcje były pełne ciekawości. W końcu niecodziennie mamy okazję spacerować po żywej trawie pod gotyckimi sklepieniami, w miejscu, gdzie przez stulecia odprawiano msze, śpiewano kantaty Bacha i debatowano o filozofii. Ale kiedy w końcu drzwi do "LeŚni" otworzyły się dla publiczności - wielu odwiedzających zderzyło się z czymś znacznie mniej spektakularnym, niż zapowiadały plakaty i opisy.
Wielu nie ukrywa rozczarowania
W kolejce postaliśmy maksymalnie pół godziny, ale przy tym upale to i tak sporo. Marzyliśmy, żeby się położyć na trawie i popatrzeć w gotyckie sklepienie, odpocząć choć na chwilę. Niestety, już po wejściu czar prysł. Trawnik - jeśli w ogóle można to tak nazwać - wyglądał raczej jak wypłowiała darń niż ta soczysta zieleń z plakatów. Resztki dekoracji smętnie zwisały tu i tam, jakieś przypadkowe drapowania rodem z lat 90. A ludzie? Zdezorientowani, szukający choć skrawka tej bajkowej scenografii, którą obiecywały rolki w mediach społecznościowych. Skończyło się na kilku zdjęciach i szybkiej ewakuacji - relacjonuje nasza dziennikarka Monika, która ostatnio odwiedziła instalację.

O co tak naprawdę chodziło?
Twórcy podkreślają, że "LeŚnia" nie miała być imitacją lasu. Chodziło o stworzenie miejsca, gdzie można się zatrzymać, wsłuchać w siebie, pobyć z naturą w przestrzeni na co dzień niedostępnej. Nie wszystko miało być oczywiste. W internecie pojawiły się porównania do sklepu ogrodniczego i pytania, "kto w ogóle na to pozwolił, przecież to świątynia". Jednocześnie nie brakowało osób, które broniły koncepcji: "To nie miało być widowisko. To była idea. I w niej było coś ciekawego - połączenie przyrody z gotykiem". Trzeba uczciwie powiedzieć: spora część zawodu wynikała z oczekiwań. Rolki i zdjęcia na social mediach były naprawdę świetne.Leśna mgła, gra świateł, klimat jak z baśni. Kto przyszedł z takim obrazem w głowie, szybko zderzył się z rzeczywistością.
Warto zobaczyć?
To zależy od nastawienia. Jeśli ktoś szuka relaksu i zielonego wytchnienia - może się zawieść. Jeśli szuka czegoś do przemyślenia i ma ochotę na krótkie, niecodzienne doświadczenie - być może wyjdzie zaintrygowany.
Instalacja jest otwarta codziennie do 5 lipca, wstęp jest wolny. Po zakończeniu projektu rośliny mają trafić do miejskiego ogrodu.