Ceremonia marzeń
Aura tajemnicy, niezwykłe niespodzianki na weselu, przepych i ogromne zainteresowanie mediów. Ślub piłkarskiego mistrza był niezwykle widowiskowy!
Nawet ślub Aleksandry Kwaśniewskiej nie wywołał aż takich emocji. Robert Lewandowski (24), piłkarz reprezentacji Polski i Borussii Dortmund i Anna Stachurska (25), mistrzyni karate, zmylili wszystkich! Do ostatniego dnia media podawały różne wersje tego, gdzie i kiedy zakochani powiedzą sobie "tak". Dokładnie tydzień przed ceremonią serwisy informacyjne - TVN24, niemiecki dziennik "Bild" i Radio Zet - obwieściły: "To dziś nasz Robert bierze ślub!". Ale ceremonia odbyła się 22 czerwca. I można śmiało powiedzieć, że rozmachem dorównała ślubom, jakie znamy z okładek zachodnich magazynów!
Robert i Ania zaplanowali wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Data uroczystości w zabytkowym kościele w Serocku pod Warszawą była wyznaczona już od roku. Ale dopiero na trzy dni przed nią proboszcz dowiedział się, komu tak naprawdę będzie udzielał sakramentu. Weselni goście nie mieli pojęcia, dokąd jadą. Aby jak najdłużej dochować tajemnicy, poproszono ich o zgromadzenie się w jednym miejscu, skąd potem wszyscy razem dojechali do kościoła. Nad kaplicą latał helikopter, z którego reporterzy filmowali i fotografowali uroczystość. Na tym nie koniec - kilku śmiałków robiło zdjęcia piłkarzowi i jego ukochanej z motolotni. A reszta paparazzich ulokowała się na... drzewach! Na ceremonię przybyli nawet dziennikarze niemieckich gazet. Taka sytuacja zdarza się w Polsce niezwykle rzadko!
W kościele najpierw pojawił się Robert. Wysiadł z luksusowego białego lincolna, ubrany w czarny garnitur Rudolf&Co. Sześć minut później do świątyni dotarła Ania. W zwiewnej sukni z najnowszej kolekcji Macieja Zienia wyglądała wspaniale! Dawno nie widzieliśmy tak ślicznej panny młodej. Kiedy podczas mszy para wygłosiła słowa przysięgi małżeńskiej, rozległy się głośne brawa. Na zakochanych czekała też niespodzianka - odczytano im specjalne błogosławieństwo od samego papieża Franciszka.
Huczne wesele trwało aż dwa dni! Państwo młodzi zaprosili 250 gości do Dworku Złotopolska Dolina w Trębkach Nowych. Robert i Ania zarezerwowali ten lokal już dwa lata temu. Do obsługi uroczystości zatrudnili aż sto osób. O oprawę muzyczną zadbał Marek Sierocki. Weselnicy tańczyli do popularnych zagranicznych hitów: "Moves Like Jagger" Maroon 5 czy "Rolling in the Deep" Adele, ale też i polskich przebojów, np. "Tyle słońca w całym mieście". Jeden z gości, Cezary Pazura, spontanicznie rozbawił wszystkich 15-minutowym kabaretowym skeczem. A tuż po obiedzie na salę wjechał... quad - prezent dla nowożeńców. Państwa młodych tak ucieszył ten podarunek, że bez namysłu wskoczyli do niego i objechali cały dworek. Wrócili z przejażdżki akurat na swój pierwszy taniec. Po kolacji podano deser - kilkupiętrowy tort. Zabawa musiała być pierwszorzędna, bo w niedzielę muzyka przestała grać dopiero o godzinie siódmej rano. Tym łatwiej więc uwierzyć w informację, że do dyspozycji gości była balijska masażystka, która oferowała ukojenie dla zmęczonych stóp. Podobnie jak ślub, zabawa weselna była filmowana z helikoptera. Ale państwu młodym ta sytuacja chyba nie przeszkadzała, bo z uśmiechem machali fotografom.
Noc poślubną Robert i Ania spędzili w luksusowym apartamencie. Właściciel Złotopolskiej Doliny, Jakub Urbaniak powiedział SHOW: "Państwo młodzi wybrali nasz najpiękniejszy apartament z ogromnym małżeńskim łożem i pięknym widokiem na dolinę". Następnego dnia kontynuowano imprezę. Ukochana naszego najbardziej znanego piłkarza miała na sobie elegancką sukienkę marki La Mania. Dworek Złotopolska Dolina państwo młodzi opuścili dopiero w poniedziałkowy poranek. Właściciel hotelu mówi nam: "Byli radośni i spokojni. Do swojego ślubu podeszli bez większego stresu. W poniedziałek odjechali bardzo zadowoleni. Już jako Wojciech Szczęsny bawił się mąż i żona, państwo Lewandowscy".
Iwona Zgliczyńska
SHOW