Dramat domowej bogini
Piękna, seksowna, zamożna. Jej książki i programy zna cały świat. A jednak w życiu Nigelli jest dużo cierpienia. Ostatnio została brutalnie zaatakowana przez własnego męża...
Figlarna sprzeczka - tak Charles Saatchi (70) skomentował przerażające zdjęcia, na których wyraźnie widać, jak dusi Nigellę Lawson (53). Sam chyba jednak nie wierzy w te słowa, bo gdy zgłosiła się do niego policja, przyznał, że zaatakował żonę.
Brytyjczycy są w szoku. Autorka poradnika "Jak być domową boginią", od lat propagująca pielęgnowanie życia rodzinnego, a zarazem kobieta sukcesu, której majątek szacowany jest na 20 mln funtów, nie pasuje do profilu ofiary przemocy domowej. A jednak zdjęcia mówią same za siebie: zarówno te stanowiące dowód agresji Saatchiego, jak i te ukazujące Lawson płaczącą po wyjściu z restauracji, w której doszło do awantury. "Jestem dumna i nigdy nie płaczę", mówiła niedawno gwiazda. Brytyjskie media przypominają teraz jej wypowiedź i alarmują, że znana z ogromnej siły psychicznej Nigella musiała być doprowadzona do ostateczności, skoro publicznie zalewała się łzami. Co gorsze, nie jest to pierwszy sygnał, że w jej małżeństwie dzieje się źle.
W grudniu ubiegłego roku para została sfotografowana w tej samej restauracji, w której doszło do rękoczynów. Wtedy też małżeństwo przyłapano na gwałtownej kłótni, która zakończyła się, gdy Saatchi uciszył żonę, zasłaniając jej usta ręką.
Okazuje się, że Nigella doświadczała przemocy już w dzieciństwie. Przez długi czas było to tajemnicą. Gwiazda dawała do zrozumienia, że wywodzi się ze wspaniałej, zżytej ze sobą rodziny. "Ta potrawa to dla mnie i mojego rodzeństwa symbol rodziny. Dzięki niej znowu czujemy obecność mamy" - to typowy komentarz do dań, które proponuje w swoich programach. Przez lata kariery podkreślała, jak wielką inspiracją była dla niej kuchnia matki Vanessy Salmon, bywalczyni brytyjskich salonów i spadkobierczyni restauracyjnego imperium J.Lyons & Co. Dlatego, gdy w zeszłym roku nagle wyznała, że ukochana, często wspominana przez nią matka biła ją, nie wszyscy chcieli uwierzyć w te rewelacje.
"Czy matka Nigelli naprawdę była aż takim potworem?", pytał sceptycznie dziennik "Daily Mail". Jednak relacje Nigelli były bardzo poruszające. Wyłaniał się z nich obraz okrutnej, agresywnej kobiety, która wpadała w szał z powodu... szelestu plastikowej torebki. "Któregoś razu przestała bić Dominika (brat Nigelli - przyp. redakcji), bo zraniła się w rękę", mówiła Lawson i dodawała, że sama była szczególnie narażona na ataki złości matki. "Ona po prostu mnie nie lubiła. Może dlatego, że urodziłam się po małym księciu, jakim był dla niej Dominic. Poza tym byłam zawsze córeczką tatusia i była o mnie zazdrosna", tłumaczyła.
To właśnie Vanessa zaszczepiła w Nigelli niechęć do płaczu. "»Będę cię bić tak długo, aż zaczniesz płakać«, mówiła mi. Dlatego nigdy nie płakałam i nadal tego nie robię", opowiada Lawson. Przyznaje też, że przez matkę nabawiła się kompleksów. "Gdy miałam 15 lat, powiedziała mi: »Przestań być taka skoncentrowana na sobie! Myślisz, że ktoś się tobą w ogóle interesuje?«". Na szczęście Nigella miała dość dobre relacje z ojcem Nigelem Lawsonem, jednym z najbardziej znaczących ministrów w rządzie Margaret Thatcher. Wpływowy polityk pomógł później swojej córce w karierze. Jednak jego wysoki status społeczny nie miał znaczenia dla nauczycieli Nigelli.
Nie była prymuską. "Uczyłam się dobrze, ale byłam niegrzeczna", przyznaje autorka książki "Nigella gryzie". Któregoś razu nie zdała egzaminu, bo... odmówiła wzięcia w nim udziału. "Podniosłam rękę, oddałam test i powiedziałam: »Przykro mi, ale nie zrobię tego«". Co ciekawe, później ukończyła z wyróżnieniem studia humanistyczne na Uniwersytecie Oksfordzkim. Po obronie dyplomu ojciec pomógł jej zdobyć pracę w prestiżowym tygodniku "Spectator". Prowadziła tam rubrykę kulinarną. Rok później przeszła do "The Sunday Times", gdzie poznała przyszłego męża - dziennikarza Johna Diamonda. Miała 25 lat i wreszcie czuła się szczęśliwa. Cieszyła się świetną pracą, była zakochana. Ale ta sielanka nie trwała długo...
To właśnie wtedy Nigella po raz pierwszy musiała zmierzyć się z utratą bliskiej osoby. Matka, z którą wreszcie wypracowała dobre relacje, zmarła na raka wątroby. Od tamtej pory choroba nowotworowa jest nieodłączną częścią życia Nigelli. W 1993 roku rak piersi zabrał jej siostrę. Thomasina miała zaledwie 32 lata... W 1997 roku raka zdiagnozowano u Johna Diamonda. Jego walka z nowotworem przełyku trwała trzy lata. Co ciekawe, to właśnie ten okres był kluczowy dla kariery Nigelli. W 1998 roku wydała pierwszą książkę o jedzeniu - "How to Eat. Pleasures and Principles of Good Food" ("Jak jeść. Przyjemności i zasady dobrego jedzenia"). Dwa lata później zadebiutowała w telewizji z programem "Nigella gryzie", który stał się wielkim hitem. Aż trudno sobie wyobrazić, jak łączyła karierę z opieką nad chorym mężem i dwojgiem dzieci.
Show Lawson powstawało w jej własnej kuchni. Świeżo upieczona gwiazda telewizji musiała uśmiechać się i tworzyć ciepłą atmosferę, podczas gdy w pokoju obok umierał jej ukochany mąż. "Jestem tak dumny z ciebie, z tego, kim się stałaś"- te słowa Johna odczytano na jego pogrzebie w marcu 2001 roku.
Romans Nigelli z Charlesem Saatchim zaczął się, według niektórych, jeszcze za życia Diamonda. Podobno John dał nawet żonie swoje błogosławieństwo, bo nie chciał, żeby była samotna po jego śmierci. Saatchi, współzałożyciel działającej w 80 krajach agencji reklamowej Saatchi&Saatchi i znany mecenas sztuki, był przyjacielem pary. Dla Nigelli rozwiódł się z drugą żoną Kay. W 2003 roku "bogini domowa" i bajecznie bogaty biznesmen (jego majątek wycenia się na 100 mln funtów) wzięli ślub. Wydawało się, że to już koniec dramatów w życiu Lawson, która jednocześnie konsekwentnie rozwijała swoją karierę, stając się nie tylko coraz bardziej znaną kucharką, ale też symbolem walki z kultem szczupłej sylwetki. W tej walce pomagał jej nowy mąż, który zachwycał się pełnymi kształtami Nigelli. Porównywał ją do Marilyn Monroe i mówił: "A ty jesteś jeszcze piękniejsza, bo masz większy biust".
Gwiazda chętnie opowiadała w wywiadach o małżeńskim szczęściu. Jak pisze brytyjska prasa, o Saatchim mówiła z "podekscytowaniem typowym dla nastolatki". Tymczasem Kay Saatchi udzieliła obszernego wywiadu o trudnym charakterze byłego męża. Dziś, po napaści Charlesa na Nigellę, media przypominają te wypowiedzi sprzed lat. "Byłam jego gejszą, ale to się gwałtownie skończyło. Stracił zainteresowanie mną, a ja miałam dość jego humorów", mówiła Kay. I wspominała, jak podczas podróży poślubnej Saatchi nie odzywał się do niej przez długi czas, bo... spóźnił się ich prywatny samolot.
O humorach Charlesa opowiadał też Mark Hollingsworth, autor książki o relacjach braci Saatchi: "Potrafi być impulsywny. Był znany z rzucania różnymi rzeczami w pracy, zwłaszcza krzesłami". Brytyjska prasa zastanawia się, co Nigella widzi w znacznie starszym od niej, agresywnym mężu. Czy, tak jak przekonują jej znajomi, mimo sukcesów Lawson wciąż brakuje pewności siebie i jest uzależniona psychicznie od Charlesa? Czy powiela złe wzorce z dzieciństwa? Mówi się, że również w małżeństwie z Diamondem nie brakowało wyniszczających awantur. Pozostaje też pytanie, co dalej. Nigella milczy, ale przestała nosić obrączkę...
Agnieszka Niedek
SHOW 14/2013