Heidi Klum. Kamuflaż w miejskiej dżungli
Zwierzęce printy są cały czas jednym z najgorętszych trendów. Heidi Klum pokazuje, jak w mistrzowski sposób włączyć je do miejskiego szyku.
Panterka, lamparcie cętki - motywy związane z umaszczeniem dzikich kotów są lubiane od dawna, choć mogą sprawiać nieco problemów. Dodają drapieżności, kojarzą się z naturalnym wdziękiem zwierząt, które poruszają się w wyjątkowy sposób: pełen leniwej zmysłowości, zwinny a zarazem dostojny.
Z drugiej strony stylizacje z wykorzystaniem tych motywów z łatwością mogą otrzeć się o kicz. Cętki zbyt wiele razy stawały się tanim sposobem na "seksowny" wygląd. Czy to oznacza, że zupełnie wypadły ze świata elegancji? Zupełnie nie! Jak poradzić sobie z kocimi wzorami w sposób mistrzowski możemy zobaczyć na przykładzie stylizacji Heidi Klum.
Heidi podejmuje się wyjątkowo trudnego zadania. W jednej stylizacji łączy aż pięć różnych deseni - w tym trzy rodzaje cętek. O łączeniu wzorów mówi się dużo. Styliści często zachęcają do eksperymentów. W praktyce udanych przykładów zestawienia kilku deseni w jednej stylizacji można ze świecą szukać.
Niewątpliwie "gwoździem programu" w tej stylizacji jest zdobiony cętkowanym motywem płaszcz o klasycznym kroju, którego elegancję podkreślają czarne klapy. Fason sugeruje, że "dzikość" ma swoje granice i mamy tu do czynienia z miejską panterą, która doskonale radzi sobie w dżungli budynków ze stali i szkła, a nie "seksownym" kociakiem, który usiłuje kusić.
Konwencję podtrzymuje bluzka z kołnierzykiem, zapięta pod szyję i wprowadzająca drugi rodzaj cętek. Miejski szyk podkreślają spodnie w dyskretną kratkę, które idealnie współgrają z pozostałymi elementami.
Całość wieńczą dodatki: szpilki (oczywiście cętkowane) i torebka Birkin, która wprowadza motyw wojskowego kamuflażu, również nazywanego "panterką". Ten element sprawia, że całość nie pozbawiona jest humoru, a Heidi, choć korzysta aż z dwóch rodzajów kamuflażu (i naturalnego i militarnego), wyróżnia się w tłumie.
IG
