O tym nikt mi nie powiedział. Tunezja mocno mnie zaskoczyła. Lepiej się przygotuj
Wybierając się do Tunezji, byłam ciekawa przede wszystkim tamtejszej kultury, smaków, roślinności i ... tego, jakie panują tam zwyczaje, co się zmieniło po mocno wstrząsających wydarzeniach w roku 2015. Jak się ma teraz ten niegdyś najbardziej kochany przez Polaków kierunek wakacyjny? Czy można czuć się tam bezpiecznie? Co może nas tam zaskoczyć i na co należy się przygotować?

Spis treści:
Przed tragicznymi wydarzeniami, do których doszło dekadę temu w Tunisie i Sousse, Polacy wybierali Tunezję ze względu na rozsądne koszty, pewną pogodę, egzotykę, wspaniale ciepłe morze i kompletnie inny od polskiego klimat. "Byłam/em na urlopie w Afryce" - czy nie brzmi to wspaniale? All inclusive na wybrzeżu na innym kontynencie to z pewnością marzenie niejednej osoby spragnionej słońca.
Wszystko zmieniło się w 2015 roku, gdy doszło do tragicznych wydarzeń z użyciem broni, które sprawiły, że Tunezja przestała być destynacją nr 1 dla polskich turystów. Jak sytuacja ma się obecnie? Gdy ten ogromny "boom" na ten kraj minął, postanowiłam to sprawdzić i, poza typowym "odpoczynkiem pod palmą" odkryłam w tym egzotycznym miejscu kilka rzeczy, które mogą zdziwić przyjezdnych. Z pewnością zdziwiły mnie.

Uzbrojeni policjanci
Są na ulicach, skrzyżowaniach, na chodnikach, przy bramach wjazdowych, na bazarze. Policjanci są naturalnie w mundurach, czapkach i nie różniliby się mocno od naszych mundurowych, gdyby nie ogromny naładowany karabin przewieszony przez ich ramiona, w każdej chwili gotowy do użycia.
Przyznaję, takiej wielkości broń palna noszona na wierzchu może przyprawić o gęsią skórkę, zwłaszcza mając świadomość, że na codziennych patrolach są także policjanci w cywilu - przechadzają się po bardziej zatłoczonych miejscach, typu targowiska czy wesołe miasteczka. Oni także są uzbrojeni, ale mniej ostentacyjnie. Czy daje to większe poczucie bezpieczeństwa? Z pewnością. Czy jest także nieco przytłaczające i onieśmielające? Oczywiście. To naturalnie pokłosie wydarzeń sprzed 10 lat. Warto dodać, że ani policjantów, ani budynków rządowych i obronnych nie wolno fotografować, grozi to poważnymi prawnymi konsekwencjami. Warto mieć to na uwadze, chcąc zrobić zdjęcie na przykład zabytku, pod którego murami stoją uzbrojeni mundurowi.
Napiwki mile widziane, a raczej niezbędne

Możemy mieć wykupione all inclusive, mieć dostęp do barów, kawiarni, restauracji i darmowych leżaków, ale nadal warto mieć zawsze przy sobie gotówkę - obojętnie w jakiej walucie. Napiwki są bowiem dla Tunezyjczyków absolutnie obowiązkowym dodatkiem, którego oczekują za każdą usługę: sprzątanie pokoju, przyniesienie zamówionego napoju, opróżnienie śmietniczka przy leżaku, kurs taksówką. Co się stanie, jeśli nie damy napiwku? Zapewne nic, choć bywa, że w takiej sytuacji włącza się typowe dla Tunezyjczyków "zapominalstwo" - zabranych z pokoju brudnych ręczników mogą nie zastąpić na czas czyste.
Targuj się do upadłego

Targowanie się jest elementem kultury i dumy Tunezyjczyków. Kupowanie za cenę określoną z góry występuje w galeriach handlowych i supermarketach. Jeśli chcemy dobrej jakości skórzane wyroby kupić od lokalnego wytwórcy, podobnie jak ręcznie malowaną ceramikę, czy wyroby plecione z palmy, powinniśmy znaleźć w sobie twardego negocjatora. Pamiętajmy, że dla turysty cena wyjściowa zawsze będzie wyższa niż dla lokalsa, nawet o 100 proc. Przy dobrych i odpowiednio długich negocjacjach, możemy nabyć wypatrzony towar za pół, a nawet 1/3 ceny. Warto spróbować swoich sił w tym nietypowym "sporcie", by wrócić ze skórzaną torbą podróżną za 70 dinarów tunezyjskich (ok. 87 zł) lub ręcznie malowanym kubkiem za 2,50 dinara (3 zł).
Niegościnne morze

Wyobraźcie sobie taką scenę: leżycie na leżaku pod parasolem na plaży, wpatrujecie się w leniwie kołyszące się lazurowe morze, słońce świeci, na niebie ani jednej chmurki, ludzie wchodzą do wody skuszeni jej kolorem, temperaturą, pluskają się, zanurzają, a po chwili niemal jedna osoba po drugiej wzdrygają się, łapią za rękę/nogę/plecy, syczą i zaczynają wychodzić jak najszybciej z wody. Co się dzieje?
Otóż wysoka temperatura wody niedaleko brzegu oprócz turystów, kusi także meduzy. Małe, przeźroczyste, pływające niemal na samej powierzchni, których nie sposób zauważyć, ale także duże, potrafiące osiągnąć nawet kilka kilogramów i parędziesiąt centymetrów wielkości - niebieskie, różowe, fioletowe, pływające bliżej dna. Ich poparzenia są dotkliwe, przypominają te pokrzywowe - bolą, pieką, parzą. Mogą pozostawić po sobie ślady, które będą zdobić nasze ciało nawet do dwóch tygodni. Lokalne sposoby na nieprzyjemne dolegliwości to: nie polewać miejsca poparzenia słodką wodą, nacieranie ran piaskiem z plaży (ryzykowne), przyłożenie do poparzenia pomidora (działa!) albo szybki trucht do ratownika po specjalną maść (po posmarowaniu należy nie wystawiać tego miejsca na działanie promieni słonecznych).
"Dotykalska" życzliwość

Dla większości z nas dotyk zarezerwowany jest dla najbliższych: partnera, rodziny, zaufanych przyjaciół. Jeśli wyjątkowo mocno reagujecie na dotyk obcego człowieka, w Tunezji miejcie oczy dookoła głowy.
Zauważyłam, że na porządku dziennym jest "dotykalskość": podczas przechodzenia obok "chwycenie się" delikatnie ramienia osoby mijanej; jeśli przypadkiem ktoś na was wpadnie, przydepnie buta, poza przeprosinami, spodziewajcie się też pogłaskania po przedramieniu czy chwycenia za dłoń. Tak tam jest. Zero oporu przed dotknięciem obcej osoby. Jest w tym otwartość, serdeczność i życzliwość, ale bardzo zaburzająca osobistą przestrzeń. Warto o tym pamiętać. I dotyczy to zarówno dorosłych, jak i dzieci. Bo dzieci Tunezyjczycy kochają najbardziej na świecie.
Zagadują, żartują, pytają o imię, rozśmieszają, chcą brać na ręce, głaskać po głowie, ściskać policzki itd. A dotknięcie europejskiego dziecka o jasnej karnacji podobno Tunezyjczykom zapewnia szczęście i powodzenie. Taki dziwaczny "talizman". Ta kwestia może być polem do dyskusji.
Mocno luźne podejście do czystości

Niewiele spotkałam na ulicach Sousse śmietników na ulicy. A zapotrzebowanie na nie widać gołym okiem. Papierki, odpadki, folie, kartoniki, puszki przesuwane przez wiatr wprost pod nogi przechodniów - nie wygląda to najlepiej. Stoiska uliczne z przekąskami, orzeszkami w karmelu, chapati na ciepło, koktajlami - zapachy i kolory kuszą, by spróbować, ale zarówno fakt nakładania wszystkiego gołymi rękami, stan czystości maszyn, jak i brak serwetek czy sztućców skutecznie odwiodły mnie od tego pomysłu. Lokalsi zdają się nie zauważać tych "szczegółów", ale nie oszukujmy się: nasze europejskie żołądki mogłyby nie poradzić sobie z tak odmiennymi składnikami, patogenami i bakteriami. Będąc w Tunezji, niezalecane jest nawet płukanie jamy ustnej wodą z kranu po myciu zębów.
Podsumowując: nawet, jeśli wybieramy się na typowe leniwe all inclusive, w Tunezji tamtejsza kultura dosięgnie nas nawet w szczelnie ogrodzonym kurorcie. A jeśli zdecydujemy się na wyściubienie choć kawałka nosa poza strefę hotelową, zostaniemy szybko "wchłonięci" przez feerię kolorów, zapachów i lokalnego folkloru. Bo tam po prostu nie trzeba go szukać, to on znajduje nas.