Reklama

Joanna Racewicz. Szczerze o wychowaniu dzieci

"Nie macie wrażenia, że do tego, żeby mieć dzieci trzeba trochę wyobraźni albo jakiegoś osobnego prawa jazdy?" Takie słowa padły z ust dziennikarki, po tym, jak wybrała się na spacer po Wilanowie. To, co zobaczyła na jednym z zamarzniętych jezior, wprawiło ją w osłupienie. Nagrała film i wrzuciła do sieci. Na reakcję nie trzeba było długo czekać.

"Głupota nie ma granic" tak znana dziennikarka podpisała film, który umieściła w sieci. Jako mama poczuła się w obowiązku do skrytykowania rodziców, którzy beztrosko bawili się z dziećmi na zamarzniętym jeziorze w Wilanowie. Racewicz zastanawiała się, na ile w tej krytyce może sobie pozwolić? I co powinna zrobić?

" I tak się zastanawiam. Łapać  ich za rękę i ratować, czy zostawić w spokoju?" Napisała na swoim Instagramie prowadząca "Pytanie na śniadania". W telewizji śniadaniowej niejednokrotnie omawiane są nieszczęśliwe wypadki z udziałem dzieci. Nic dziwnego, że Racewicz chciała zapobiec tragedii, co spotkało się z szybką reakcją ze strony internautów: 

"Głupota ludzka nie zna granic... biedne dzieci...".

"Jako chłopak często z kolegami chodziliśmy pojeździć na łyżwach po pobliskim stawie. Z tą różnica że sami rodzice pozwolili nam wejść na lód dopiero po 2 tygodniach ostrych mrozów min 10 stopni. Lód był naprawdę gruby. To jakaś masakra jest. Brak edukacji. Nie wystarczy raz poruszyć temat w TV. O zamarzniętych osobach wspomina się wielokrotnie w wiadomościach. Dlaczego nie ostrzegać o zagrożeniu jakie niesie wchodzenie na lód ??? ". 

"Tyle co się mówi w telewizji. Ci Panowie chyba nie powinni nazywać się ojcami....brak odpowiedzialności. ..szok a później płacz i dopiero zastanowienie co ja zrobiłem,ale jest już za późno niestety!!!!!".


Zobacz także: 

Reklama
Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: Joanna Racewicz | lód | niebezpieczeństwo | zdrowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy