Księżnej zostało kilka lat życia. Wykorzystuje każdą chwilę
Księżna Mette-Marit nie zwalnia tempa. Mimo śmiertelnej choroby nie rezygnuje z obowiązków. Na uroczystości wręczenia Nagród Nobla w Oslo wyglądała zjawiskowo.
Zaczęło się niewinnie. Księżna Mette-Marit skarżyła się na bóle i zawroty głowy. Z czasem doszły problemy z oddychaniem. Norweski dwór z niepokojem czekał na celną diagnozę. Niestety, po skrupulatnych badaniach nie brzmiała ona optymistycznie. Samoistne włóknienie płuc, którego objawami jest kaszel i częste duszności. Nie ma medykamentów na tę chorobę. Mimo wczesnego rozpoznania leczy się ją wspomagająco. Chorzy mają problemy z oddychaniem, skarżą się również na zawroty głowy.
Funkcjonowanie w życiu codziennym wymaga od pacjenta nie lada wysiłku. Przypadek księżnej Mette-Marit jest niezwykle rzadki, bo częściej na tę nietypową chorobę zapadają mężczyźni. Księżna usłyszała okrutną diagnozę - lekarze szacują, że zostało jej od trzech do pięciu lat życia.
Księżna Mette-Marit jest żoną księcia Haakona. Razem wychowują dwójkę dzieci: córkę Ingrid i syna Sverre. Świadoma funkcji jaką pełni, już w październiku wydała oświadczenie, w którym wyjaśnia, w jakiej sytuacji się znalazła i oznajmiła, że tak długo, jak będzie to możliwe, postara się sprostać obowiązkom narzuconym przez norweską monarchię.
Pojawienie się książęcej pary na ceremonii wręczenia Nagród Nobla w Oslo zaskoczyło wielu. To pierwsze publiczne wyjście księżnej od czasu ogłoszenia diagnozy. Podczas ceremonii nie zabrakło wzruszeń. Księżna, która na uroczystość przybyła z mężem i teściami, nie kryła łez podczas wystąpienia laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Nadii Murad, która była niewolnicą seksualną Państwa Islamskiego. Komentatorzy nie spuszczali oka z księżnej.
Dało się zauważyć, że jest w dobrej formie, wyglądała na spokojną, pogodzoną z chorobą osobę i szczęśliwą, że po tak długiej nieobecności ma szansę pokazać się publicznie u boku męża.
Zobacz także: