Kuba Wojewódzki: Zaczynał na budowie
Był wrażliwy i nieśmiały, po lekcjach przebierał się za Beatlesa, dorabiał na cmentarzu. Tylko w SHOW nieznane fakty z życia showmana, który właśnie skończył 50 lat.
"W pierwszej klasie podstawówki bałem się podnieść rękę i poprosić o szansę skorzystania z toalety", żartował w jednym z wywiadów. Prawda czy fałsz, Kuba był wrażliwcem i w szkole uchodził za dżentelmena.
Urodził się w Koszalinie. "Rodzice ciągle się przeprowadzali, ja i brat rodziliśmy się w przypadkowych miejscowościach", wspominał. Gdy miał osiem miesięcy, jego tata dostał posadę w stolicy. Rodzina osiadła więc w Warszawie. Kuba i jego starszy brat dorastali w dobrobycie. Ojciec był prokuratorem, sporo czasu spędzał w pracy, mama zajmowała się domem.
Dziennikarz podkreśla, że z matką łączy go wyjątkowa więź. To ona kupiła mu wymarzoną perkusję. "Do dziś jestem jej za to wdzięczny", mawia Kuba. I dodaje: "Mam intuicję, że gdzieś tam, pod maskami, poczucie dumy z syna u niej jest".
Powody do dumy miała zresztą od zawsze. Bo kilkuletni Kubuś był bardzo grzecznym chłopcem. "Mówiłem: Dzień dobry, koleżanko, Do widzenia, koleżanko. Nie szczypałem dziewczyn w pupy, nie ciągnąłem za warkocze ani inne odstające części", żartuje. Łatwo ulegał też emocjom: "Kiedyś na akademii recytowałem wiersz o Gagarinie i sam się popłakałem ze wzruszenia", mówi.
Kiedy Kuba pojawiał się w szkole, wszyscy zwracali na niego uwagę. Już wtedy miał to coś - mówi kolega z klasy, Bartek Miracki.
Po szkole lubił ubierać się w komunijny garnitur, puszczać piosenki Beatlesów i udawać Ringo Starra. "Siedziałem w domu przed nikim, pocąc się w tym pokomunijnym mundurku i upajałem się swoim She loves you, yeah yeah yeah", śmieje się po latach.
W liceum się zbuntował. I zaczął wykręcać niezłe numery. "W szkole muzycznej sfabrykowałem zaświadczenie o zgonie Jakuba Wojewódzkiego. Zdawałem na perkusję, a oni przyjęli mnie warunkowo na waltornię. Poszedłem tylko na dwie lekcje. Po drugiej wysłałem to zaświadczenie, bo od dęcia miałem usta jak Armstrong", tłumaczy.
Z perkusji jednak nie zrezygnował. W wolnych chwilach bez przerwy walił w bębny. Grał w zespole punkowym System i New Dada. W tamtym czasie nosił się jak na punkowca przystało. Ale efekt był odwrotny od zamierzonego... "Nosiłem długie loki i mężczyźni prosili mnie do tańca! Pytali: Zatańczysz ze mną?. A ja wtedy odpowiadałem głosem Ryszarda Rynkowskiego: Spieprzaj dziadu!".
Do kieszonkowego dorabiał na... cmentarzu. "Pracowałem na Powązkach jako sezonowy konserwator terenów zielonych", wyznał dziennikarz w jednym z wywiadów. W wakacje zahaczył się m.in. na budowie w Czechosłowacji, gdzie obsługiwał zewnętrzny dźwig. Leczył wtedy złamane serce po rozstaniu z Kamilą - swoją pierwszą dziewczyną. "Rzuciła go, a on cierpiał niewymownie", wspomina kolega ze szkoły, Bartek Miracki.
Pod koniec liceum Kuba usłyszał, że nic w życiu nie osiągnie i nadaje się tylko do prostych prac budowlanych. "Pedagog zrobił nam testy na uzdolnienia i inteligencję. Miały nas predestynować do dalszej edukacji. Testy składały się z odpowiedzi A, B, C. Postanowiłem więc zabawić się w komputer Odra 3000, stawiając tzw. ptaszka gdzie popadnie.
Po teście zapadła dramatyczna cisza. W końcu wezwano moją mamę do poradni, gdzie pan psycholog, patrząc jej głęboko w oczy, powiedział: »Syna tylko i wyłącznie do prostych prac budowlanych. Inna przyszłość nie jest mu pisana«. Pół roku później dostałem się na dziennikarstwo", mówi z satysfakcją.
W wieku zaledwie 20 lat dostał etat w radiowej Trójce u boku gigantów: Kaczkowskiego, Manna, Niedźwieckiego. Ostatnio w jednym z wywiadów z wrodzoną skromnością stwierdził: "Chciałem nagrać płytę - nagrałem, chciałem być dziennikarzem muzycznym - byłem, marzyłem o pracy w Trójce - pracowałem, chciałem mieć własny talk show - mam, chciałem mieć sportowe fury, duże mieszkanie i podręczną niedużą narzeczoną - wszystko się spełniło".
Dziś 50-letni Wojewódzki coraz częściej mówi, że marzy o założeniu rodziny.
Maria Kowalczyk
SHOW 17/2013