Magdalena Mielcarz: Podpadała wszystkim
Między innymi starszej siostrze, pani od matematyki i sąsiadowi. Słodka blondynka miała wyjątkowy talent do pakowania się w kłopoty...
"Moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa to sielskie wakacje u babci na wsi. Pamiętam piękne krajobrazy: jeziora, lasy, falujące zboża. Pamiętam też niczym nieskrępowaną wolność, gdy wsiadaliśmy z kuzynami na rowery i jechaliśmy w siną dal. Wracaliśmy dopiero na kolację, a babcia zawsze serwowała nam pyszności. Wszystko robiła sama, nawet makaron! Z wakacji u niej zawsze wracałam krąglejsza", śmieje się Magdalena Mielcarz (39).
Dorastała na warszawskim blokowisku. "Nie byliśmy biedni, ale się nie przelewało", mówi. Rodzice dużo pracowali, więc Magda szybko się usamodzielniła. "Z podstawówki wracałam do pustego domu. Sama smażyłam sobie naleśniki, a potem siadałam do lekcji. Nikt nie musiał mnie pilnować".
W domu Mielcarzów regularnie wybuchały kłótnie, bo Magda notorycznie podbierała starszej o osiem lat siostrze ubrania. "Sylwia wychodziła wcześniej do szkoły. Wtedy zakradałam się do jej szafy i pożyczałam sobie jej ubrania. Zanim wróciła do domu, zdążyłam je odwiesić. Ale gdy nie zauważyłam że coś pobrudziłam, rozlegał się krzyk: »Mamo, a ta gówniara znowu mi ukradła ciuchy!«", śmieje się Magda i dodaje, że gdy ktoś jej dokuczał, siostra broniła jej jak lew.
I Magda, i jej siostra regularnie podpadały sąsiadowi z dołu. "Rodzice wcześnie chodzili do pracy, więc wcześnie kładli się spać. Same szykowałyśmy się do snu. Miałyśmy taki ceremoniał, że odkręcałyśmy kurek z wodą i zanim wanna się napełniła, szłyśmy jeszcze poplotkować do swojego pokoju. Nagle rozlegało się walenie do drzwi i wpadał wściekły sąsiad, którego po raz kolejny zalałyśmy! Oj, jak on nas musiał nienawidzić!".
Ważną rolę w życiu przyszłej aktorki odegrał taneczno-wokalny zespół Gawęda, do którego trafiła w wieku siedmiu lat. "To był inny świat. Oderwał mnie od szarego blokowiska za Żelazną Bramą. W zespole było wesoło, kolorowo i bardzo kreatywnie. Gawęda mnie w dużej mierze wychowała. Uczyli nas szacunku do ludzi i pracy". To wszystko zainspirowało Magdę do zarobienia pierwszych pieniędzy.
"Miałam 13 lat i byłam u babci na wakacjach. Nigdy nie miałam własnych pieniędzy, gdy więc pojawiła się propozycja podjęcia pracy przy pieleniu kopru, bardzo się ucieszyłam", wspomina. Jej kariera na plantacji trwała aż... jeden dzień. Tak dotkliwie poparzyła sobie plecy na słońcu, że leczyła je przez kolejne tygodnie.
Kilka lat później została modelką. "Choć nikomu się nie chwaliłam, pocztą pantoflową doszło to do nauczycieli. Znienawidzona pani od matematyki brała mnie do tablicy i rzucała złośliwie: »O przyszła nasza gwiazda! No to może pokaże, czego się nauczyła«. Ze szkołą kojarzą mi się głównie stres, strach i poczucie zabijania w uczniach ciekawości świata w imię wkuwania na blachę. Cieszę się, że szkoła mojej córki ma inne podejście do nauczania", mówi gwiazda i dodaje, że kiedy została mamą, zmienił się jej cały świat.
Córkom Mayi i Indii chciałaby przekazać dwie rady, które usłyszała od mamy. "Mama mówiła: »Nigdy nie ułatwiaj facetowi. Jeśli nie chce mu się starać, to znaczy, że na ciebie nie zasługuje«. Druga to: "Zawsze bądź sobą. Jeśli komuś się to nie podoba, trudno«. Dziś myślę że ta rada odbiła się mamie czkawką, bo nie podoba jej się moja nowa fryzura. Mówię jej: "Mamusiu, ja po prostu jestem sobą, sama mnie tego nauczyłaś!"
Justyna Kasprzak