Marquita Pring. Może być normalnie

Marquita Pring określana jest jako modelka size plus, ale tak naprawdę jest jednym z przykładów na to, że w modelingu można zrobić karierę mając ciało, które ani nie jest nadmiernie wychudzone, ani przesadnie krągłe.

Getty Images

Wiele modelek size plus spotyka się z zarzutami, że ich dodatkowe kilogramy to promocja otyłości. Po latach dominacji ekstremalnie szczupłej sylwetki w branży modowej, pojawienie się modelek size plus było początkowo witane z wielkim entuzjazmem.
Modelki w rozmiarze 40/42 bardziej odpowiadały realnym kształtom kobiet, które nie podporządkowują całego swojego życia wymaganiom stawianym podczas pokazów mody i sesji zdjęciowych.

W miarę jak Size plus stawało się coraz częściej "size plus plus", pojawiły się jednak zaniepokojone głosy wskazujące na to, że nadwaga i otyłość wiążą się z wieloma chorobami i, podobnie jak ekstremalne wychudzenie, nie powinny być lansowane.

Marquita Pring nienawidzi terminu "modelka size plus", który zresztą niezbyt dobrze do niej pasuje. Jak przyznała w jednym z wywiadów, używa czasami specjalnych podkładek z pianki by poszerzyć biodra, jeśli takie są oczekiwania podczas sesji. Z drugiej strony przyznaje, że świat modelek size plus jest przyjaźniejszy. W tym środowisku nie ma tak zajadłej konkurencji i dziewczyny przyjaźnią się między sobą.

Uwaga!

Czytaj więcej:

***

Zobacz także:

Polsat zaprezentował wiosenną ramówkęPolsat
Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas