Yulka fotowrażliwa
Ma zaledwie 16 lat, a już mówią o niej "supertalent", albo "odkrycie roku". Wystawa jej prac otwierała Miesiąc Fotografii w Krakowie. Yulka Wilam opowiedziała nam o swoim sposobie patrzenia na świat, złapana gdzieś między klasówką z historii a wernisażem swojej wystawy.
Karolina Siudeja, Styl.pl: Kiedy patrzy się na twoje zdjęcia, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jest w nich coś niepokojącego...
Yulka Wilam: - Staram się pokazywać nie to co widzę, ale to co czuję. Dlatego ciężko jest jednoznacznie powiedzieć, co tam na tych moich zdjęciach jest. Najogólniej mówiąc, jestem bardzo autotematyczna - fotografuję moje rodzeństwo, miejsca, które znam, albo te, które poznaję.
- Czasem zobaczę jakiś detal, kanapę zamkniętą w szafie, jakiś skrawek świata i to coś we mnie budzi emocje. Właśnie to chcę pokazać.
Tak się składa, że te rzeczy, które wyciągam na wierzch poprzez zdjęcia, często bywają smutne. Ale smutne, nie musi oznaczać złe, bo ja się w tym swoim świecie, jakim go widzę, całkiem dobrze czuję.
Skąd na fotografiach tak młodej osoby tyle nostalgii?
- Ta nostalgia to coś, co siedzi we mnie gdzieś głęboko, to jakieś tęsknoty, za - nie wiadomo do końca - czym, jakieś zawieszenie pomiędzy…
Nie wiesz za czym tęsknisz, czego ci brak?
- Nie zawsze potrafię to nazwać… Jestem trochę zawieszona pomiędzy byciem dzieckiem a byciem dorosłym. Nie chodzi już nawet o to, w jakim się jest wieku. Myślę, że każdy tak czasem ma. Żyję w kilku światach, z jednej strony - jestem inną Yulką w świecie szkolnym, inną z przyjaciółmi wieczorem, inną gdy idę do teatru i jestem pod jego wpływem. Ciągle szukam siebie.
To dlatego twoje zdjęcia są smutne?
- Możliwe. Ale nie wiem czy to właśnie smutek. Na nich jest raczej zadumanie, taki trochę brak miejsca, ale przyjęty z pełnym spokojem. Czasem gorzki uśmiech. Ja tak już chyba mam. Nie jestem optymistką. Ale nie zastawiam się nad tym, jaka jest definicja mojego charakteru, czy w ogóle jest jakaś.
- Tak się składa, że te rzeczy, które wyciągam na wierzch poprzez zdjęcia, często bywają smutne. Ale smutne, nie musi oznaczać złe, bo ja się w tym swoim świecie, jakim go widzę, całkiem dobrze czuję.
Wyglądasz na pogodną osobę.
- Bo się uśmiecham i mam dobry humor? No tak, ale to jest jednak zbudowane na tym smutku, schowanym w najbardziej prywatnym miejscu…
Kiedy zaczęłaś fotografować?
- Ciężko odpowiedzieć mi na to pytanie, bo zwyczajnie tego nie pamiętam. Moi rodzicie wydawali kiedyś przewodniki i mieli aparat, żeby móc je ilustrować. Zawsze gdy gdzieś wyjeżdżaliśmy, zwłaszcza na wakacje, to mogłam go sobie używać do woli, mieć go przy sobie, czasem nawet cały dzień. I tak się moje fotografowanie zaczęło.
A pamiętasz jakiś moment przełomowy, kiedy to wszystko zaczęło być bardziej serio?
- To było rok temu. Poznałam Mikołaja Komara, który zaczął drukować moje zdjęcia w magazynie KMAG. I to był taki pstryk, kiedy zaczęło o mnie być głośniej. Mój blog zaczął cieszyć się sporą popularnością. Nie ukrywam, że pomocny był także Facebook. Żyjemy w kulturze linkowania, ludzie zaczęli sobie przesyłać linki do moich zdjęć i tak się zaczęło.
Yulka Wilam o swoich mistrzach i inspiracjach. Czytaj na następnej stronie.
Nie dążę do zrobienia tego jednego, idealnego zdjęcia, bardziej zależy mi na przemyceniu w tym, co robię jakiegoś ogólniejszego konceptu.
Jak twoje zdjęcia trafiły na krakowski Miesiąc Fotografii?
- Klasycznie, poprzez konkurs. Moje prace wystawiane są w ramach cyklu "Show off", dla debiutantów. O tym, kto się tam pokazuje, nie decyduje popularność, ani niczyje polecenie. Tylko niezależne jury.
Masz swoje ulubione zdjęcie?
- Nie mam jednego zdjęcia, które lubię, czy z którego jestem dumna. Nie jestem jednozdjęciowa. Wolę sklejkę kilku zdjęć - taką, jakie publikuję na blogu. Zdjęcia nabierają wyrazu w pewnej układance, w kontekście.
- Cały czas myślę, że właściwie w ogóle jestem mało fotograficzna. Nie dążę do zrobienia tego jednego, idealnego zdjęcia, bardziej zależy mi na przemyceniu w tym, co robię jakiegoś ogólniejszego konceptu.
Wystawa twoich zdjęć nosi tytuł "Zapomniałam gdzie to było". Naprawdę nie pamiętasz?
- Nie zawsze. Nie lubię nadawać zdjęciom takiego oficjalnego kontekstu, że to jest stąd, to stamtąd, a to jest z podróży. Nie. Opisy, które umieszczam pod zdjęciami na blogu to nie są wyjaśnienia do zdjęć. Podpis to integralna część tego, co pokazuję. Tekst z obrazem tworzą całość. W ogóle super odnajduję się w tym pisaniu, tą drogą też teraz idę.
Lubisz multimedialność. Nie zamykasz się w jednej formie wyrazu.
- Nie chcę się ograniczać. Na razie fotografuję, ale nie wiem co będzie dalej. Dlatego nie lubię jak mówią o mnie "fotografka". Uwielbiam wielowymiarowość sztuki. Pociąga mnie teatr, praca z przestrzenią, światłem, słowami, ruchem.
To czemu na teraz wybrałaś aparat?
- Bo to jest wygodne. I mam wrażenie, że przez zdjęcia, teraz może zdjęcia z tekstami, jestem najlepiej rozumiana.
Zawsze nosisz go przy sobie?
- Tylko czasami. Wychodzę z założenia , że nie muszę mieć zdjęcia wszystkiego. Nie robię katalogu świata, który mnie otacza, ani żadnego dziennika.
Masz swoich mistrzów?
- W fotografii?
Na przykład.
- Nie. Za to mam artystów, których… Nie wiem czy mistrz to dobre słowo, ale oni mnie po prostu pasjonują. Czuję ich twórczość bardzo mocno. Totalnie mnie wciąga, utożsamiam się z nią. Oni bardzo radykalnie wyciągają z człowieka pewne rzeczy i w moim przypadku sięgnęli w najbardziej czułe miejsca.
Kim są?
- Krzysztof Warlikowski i Kasia Nosowska.
Teatr i muzyka.
- Tak. I to jest mocne, przed bezpośredniością teatru trudno się schować.
Czemu piszesz swoje imię przez Y? Tak jest modnie?
- Mam wielu anglojęzycznych znajomych i oni w normalnym wypadku moje imię czytaliby Dżulia. A ja dla wszystkich chcę być Yulką.
Ale w dowodzie masz normalnie, Julia, tak?
- No chyba w legitymacji, bo ja nie mam dowodu.
Racja! Ciągle zapominam, że masz 16 lat. Mówisz o wszystkim bardzo dorośle.
- Może. Nie zastanawiam się nad tym. Ale nie zmienia to faktu, że w piątek przed wernisażem wystawy mam test z historii.
Rozmawiała: Karolina Siudeja
- - - - - - - -
Yulka Wilam - ur. 1994r., w Bielsku-Białej, mieszka i uczy się w Krakowie. Publikuje w wielu magazynach (m.in. "Sweet&Sound", "Kmag", "Ozon"). Zajęła pierwsze miejsce w konkursie Poland Photo Fashion. Brała udział w kilku wystawach w Polsce i za granicą. Jest stypendystką Akademii Fotografii w Krakowie. Zdjęcia Yulki Wilam można zobaczyć m.in. na: yulkawilam.tumblr.com.