Reklama

Czego pragną kobiety?

Co się dzieje z mężczyznami?! Oddali nam pole, ale dlaczego aż tak bardzo zostali w tyle? Może do niczego już nam się nie przydadzą? Profesor Philip Zimbardo, światowej sławy psycholog, autor książki "Gdzie ci mężczyźni", mówi: dajcie im szansę. To wy, kobiety, możecie ich zmienić. Na lepsze. Tak, by byli dobrymi ludźmi, partnerami, kochankami, ojcami. Chyba... warto. Ale jak się do tego zabrać?

Nie ma pan wrażenia, że kobiety mogłyby być... lepszymi mężczyznami niż sami mężczyźni?

Prof. Philip Zimbardo: - O, jestem przekonany, że kobiety byłyby lepsze! Szczerze mówiąc - poza zapładnianiem - nie przychodzi mi do głowy żadna rola, w której kobiety nie prześcigałyby mężczyzn, lub nie byłyby w stanie ich prześcignąć przy odrobinie wysiłku. Kobiety coraz lepiej zarabiają. Jest ich więcej na uczelniach. Poza tym dbają o relacje z innymi ludźmi, powodują mniej wypadków na drogach, rzadziej popełniają wykroczenia... Mógłbym długo wymieniać.

Reklama

Ale skoro jesteśmy takie świetne, to po co mamy się wiązać z mężczyznami, którzy do pięt nam nie dorastają?

- Niestety, nie umiem odpowiedzieć. I to mnie martwi jako mężczyznę, jako ojca mężczyzny, wreszcie jako naukowca. Być może musimy przedefiniować pojęcie męskości i kobiecości, by przedstawiciele obu płci znów chcieli tworzyć między sobą trwałe związki.

Co to znaczy: być mężczyzną?

- To znaczy przede wszystkim: być silnym. Przez tysiąclecia siła była wyłączną domeną mężczyzn. Najpierw ta prymitywna, fizyczna, która pozwalała z sukcesem polować, wygrywać wojny, budować domy i karczować lasy pod pola uprawne. Z biegiem czasu, gdy cywilizacja szła naprzód, siłę mięśni wyparła ta ekonomiczna, ale nadal tylko mężczyźni mogli się nią szczycić. Dziś nikt już nie poluje, nawet w fabrykach pracują za nas roboty.

- Mięśnie są niepotrzebne, by przeżyć i zdobyć partnerkę. A pieniądze? Skoro kobiety też mogą je zarabiać, skoro coraz częściej rozbijają szklany sufit i otrzymują pensje wyższe od mężczyzn - jak oni mieliby im zaimponować? Kobiety od zawsze stanowiły dla mężczyzn inspirację, by się rozwijać, iść w górę, mieć ambicje. Bo im wyżej mężczyzna znajdował się na drabinie społecznej, tym większy miał dostęp do kobiet, mógł wybrać sobie najlepszą partnerkę. A teraz, skoro mężczyźni już nie muszą kobietom imponować, bo one same zdobywają wszystko, to... po co mieliby się rozwijać?

Czyli to nasza wina, że mężczyźni się "popsuli"?

- Nie rozpatruję tego w kategoriach winy. I nie myślę, że mężczyźni się popsuli. Po prostu przechodzą kryzys i niestety, kobiety też trochę są odpowiedzialne za "jakość" mężczyzn. Obie płcie na siebie wpływają! A upadek męskości to także efekt uboczny rewolucji seksualnej. Zastanówmy się, co kiedyś znaczyło "zdobywać kobietę"? Pod tym pojęciem krył się długi proces zalotów. Trzeba się było starać. Pokazać się z jak najlepszej strony - rozwijać, awansować, o czym już mówiłem wcześniej, być szarmanckim, opiekuńczym. Zwieńczeniem tych wysiłków był związek, małżeństwo. Seks.

Tylko seks?

- Nie, nie tylko, ale to była potężna siła napędowa. Nie zapominajmy, że jesteśmy jednak istotami biologicznymi, zwierzętami. Kierują nami popędy, które są genetycznie uwarunkowane, to się nie zmienia w ciągu kilku dekad, jak ludzkie mody czy obyczaje. Oczywiście teraz mężczyznom też zależy na seksie z doborową partnerką, jak najlepszą z dostępnych, ale jeśli wybranka stawia sprawę jasno: dla niej seks to tylko rozrywka, nic więcej od mężczyzny nie chce, bo wszystko ma albo sama zdobędzie, to... No cóż, przykro mi, ale dla wielu panów znikają powody, dla których mieliby dążyć do dawnego ideału męskości.

- Może ta teza brzmi oburzająco dla feministek, ale tak to wygląda z socjobiologicznego punktu widzenia. Poza tym współczesna kultura przekazuje mężczyznom całkowicie sprzeczne komunikaty dotyczące tego, jacy właściwie oni mają być, by zdobywać względy kobiet. Z jednej strony wciąż słyszą, jak ważne jest, by byli troskliwi, wrażliwi, pokazywali swoje emocje...

...a z drugiej?

- A z drugiej taki troskliwy, wrażliwy facet z uczuciami na wierzchu idzie do pubu. Próbuje rozpocząć kulturalną rozmowę z blondynką, która mu się podoba. I w tym momencie wtrąca się drugi mężczyzna, który braki w ogładzie nadrabia nadmierną pewnością siebie, obejmuje ramieniem blondynkę i... znikają z pola widzenia naszego wrażliwca. No i co on ma sobie pomyśleć? Logiczne jest, że na przyszłość powinien się zachowywać zupełnie inaczej: nie okazywać kobiecie szacunku, nie traktować jej poważnie, bo... widocznie ta strategia nie przynosi zysków. Ale oczywiście to nie jest jedyny powód, dla którego mężczyźni nie potrafią się odnaleźć we współczesnym świecie.

Jakie są te inne powody?

- Po pierwsze, dziś wielu chłopców wychowuje się bez ojców. Z badań wynika, że nawet 41 procent dzieci jest rodzonych przez samotne matki! Co trzecie, a w USA nawet co drugie małżeństwo się rozpada. Brakuje więc wzorca męskości. Po drugie, szkoły są bardziej dopasowane do temperamentów i potrzeb dziewczynek. Częściowo dlatego, że większość nauczycieli to kobiety. Ale winny jest też system: lekcja to najczęściej wykład, uczniowie mają siedzieć i słuchać. Chłopcy nie lubią siedzieć i słuchać, lubią ruch! Jeśli jednak zaczynają się wiercić, są karceni. Pojawia się w nich przekonanie, że szkoła jest zła, nudna. Rezygnują z niej więc tak szybko, jak tylko się da, ale... nie ma dziś pracy dla młodych, niewykwalifikowanych mężczyzn!

- Po trzecie, wpływ środowiska. Na skutek zanieczyszczenia u mężczyzn obniża się poziom testosteronu. Mają więc problemy z erekcją, zaczynają tyć. Po czwarte, oczarowanie nowymi technologiami. Skoro chłopcy nie odnajdują się w szkole, uciekają w światy wirtualne. Najpierw w gry online, w których mogą zostać bohaterami. Sztuczka, która raczej nie udaje im się w życiu. A potem w pornografię, która jest bezpieczniejszym sposobem rozładowania pobudzenia niż spotkanie z prawdziwą kobietą. Może się coś nie udać, na przykład nie pojawi się wzwód. Wytrysk będzie przedwczesny. Co za stres! A przed ekranem napięcie znika, zostaje tylko przyjemność.

Uzależniająca...

- Niestety. Po piąte, mężczyznom trudno pogodzić się z faktem, że dziś nic już im się nie należy tylko z tego prostego faktu, że urodzili się sobą. Czyli mężczyznami. Posiadanie penisa było kiedyś jak przynależność do elitarnego klubu. Można było pić alkohol w miejscach publicznych, swobodnie się zachowywać, iść do pracy i awansować na dyrektora. Kobiety musiały być ciche, skromne i zostawały co najwyżej sekretarkami. Ale to wszystko się skończyło. Żyjemy w erze kobiet. I to jest kolejny, szósty powód, dla którego męskość znalazła się w najpoważniejszym kryzysie od setek lat. Może od początku istnienia naszej cywilizacji?

Jest jakiś ratunek? Czy mężczyźni skazani są na wymarcie?

- Mam nadzieję, że nie! Natura wielokrotnie udowodniła, że jeśli jakieś ogniwo ewolucji przestaje być potrzebne, znika zastępowane przez lepszy model. Nie chciałbym, by tak stało się z mężczyznami, bo intuicyjnie czuję, że są nam jednak do czegoś potrzebni. Może po prostu chodzi o inność? Różnorodność? Warto więc mężczyzn ratować. Zacznijmy od tego, co mogą zrobić rodzice, zwłaszcza ci, którzy wychowują synów. Radziłbym, by pozwalali im na więcej swobody, wymyślanie zabaw, nawet takich, które czasem wydają się odrobinę niebezpieczne.

- W Wielkiej Brytanii stworzono ciekawy plac zabaw, The Land, nazywany też przygodowym. Większość dobrych rodziców w życiu by tam nie puściła dziecka, bo The Land wygląda jak składowisko śmieci! Stare opony, betonowe profile kanalizacyjne, rów z błotem. Dzieci bawią się tu między innymi z ogniem. Oczywiście plac jest pod obserwacją dorosłych opiekunów, ale ich misją jest interweniować tak rzadko, jak to tylko możliwe. Podoba mi się ta idea. Dzieci przekonują się, że są bardziej wytrzymałe, odważne i pewne siebie, niż im się wydawało. Stają się odporne, a to ważne zwłaszcza dla chłopców.

Dlaczego?

- W istotę męskości wpisane jest ryzyko bycia niewystarczająco dobrym. Psycholog Roy Baumeister w książce "Is There Anything Good about Men?" ("Czy w mężczyznach jest coś dobrego?") przytacza rezultaty badań, z których wynika, że przodkami ludzkości było około 67 procent kobiet i 33 procent mężczyzn. To znaczy, że niektórzy mężczyźni mieli dzieci z wieloma kobietami, ale większość w ogóle nie doczekała się potomków. Wniosek? Jesteś mężczyzną, to znaczy akceptujesz ryzyko bycia niewystarczająco silnym, by wygrać rywalizację z innymi, niewystarczająco dobrym, by być szanowanym, a nawet by spłodzić potomka.

Można się załamać!

- I właśnie dlatego mężczyźnie potrzebna jest odporność, żeby pomimo porażek wiedział, że jego życie i tak ma sens. A odporność nierozerwalnie wiąże się z odpowiedzialnością, cechą, której - zgodnie z moimi badaniami, przeprowadzonymi wraz z Nikitą Coulombe - najbardziej brakuje młodym pokoleniom mężczyzn. Jeden z uczestników naszej ankiety tak tę kwestię podsumował: "Trzeba uczyć nastoletnich synów o finansach i polityce. Uczyć dzieciaki korzystania z komunikacji, żeby wracały ze szkoły autobusem lub pociągiem. Niech będą za coś odpowiedzialne".

- Ważny jest też kontakt z naturą. Jako dziecko wiele miesięcy spędziłem w szpitalu. Potem lekarze kazali mi co tydzień chodzić na spacery poza miasto. Dorastałem w nowojorskiej dzielnicy Bronx, to było okropne, betonowe getto. Wyruszałem w sobotę rano wraz z przyjacielem. Te wędrówki wiele mnie nauczyły. Dowiedziałem się o sobie, że mogę maszerować wiele kilometrów, pić wodę ze strumienia. I że mogę mieć kumpla. To coś, czego mężczyzna może się nauczyć tylko w dzieciństwie.

A co mogą zrobić kobiety, żeby pomóc mężczyznom odnaleźć się w nowej rzeczywistości?

- Wróćmy do pubu, w którym blondynka ignoruje wrażliwca, a nagradza swoją uwagą szpanera. Chciałbym, żeby kobiety nie dawały się nabrać na show. Żeby nie wybierały mężczyzn, którzy są podrywaczami. OK, rozumiem, że uprzejmy wrażliwiec może się kobiecie nie spodobać z innych powodów. Może źle się ubrał? Jest nudny? Nie musisz iść z nim na randkę, ale okaż mu sympatię, porozmawiaj z nim. Kobiety, poświęćcie trochę czasu mężczyznom wokół: braciom, kuzynom, znajomym. Powiedzcie im, jakie błędy robią, adorując kobiety, a co w nich jest fajnego i wartego wyeksponowania. Jeśli kobieta ma już partnera, powinna starać się być dla niego inspiracją. Wymagać. W domu: by on pomagał. W sypialni: by spełniał jej potrzeby. W relacji: by jej słuchał, był dobrym ojcem ich dzieci.

Mówiliśmy o wzorcach męskości - siła fizyczna, ekonomiczna - które dzisiaj już nie działają. Nie każdy mężczyzna może być Jamesem Bondem, silnym, w drogim aucie, z emocjonującą misją zbawienia świata. Ale każdy może być bohaterem i... segregować śmieci.

- Chociażby to! Tak, właśnie każdy mężczyzna może być bohaterem dnia codziennego. Pomagać partnerce w codziennych obowiązkach, dbać o środowisko, być uprzejmym. Ja sam staram się być takim właśnie supermanem: nigdy nikomu nie odmówię zrobienia wspólnego selfie, staram się każdemu powiedzieć coś miłego. Na przykład: "Słuchaj, jak pięknie ci w tym swetrze!". Drobiazg. Jednak od takiego drobiazgu zaczyna się udany dzień, z takich drobiazgów składa się przyjemne życie! I mężczyźni, wszyscy, mogą być bohaterami takich właśnie dni dla kobiet, które ich otaczają. Pod jednym warunkiem: że one będą to doceniały i nagradzały. Drogie panie! Mężczyźni mogą się zmienić, ale tylko dla was. Macie więc wspaniałe narzędzie w rękach. Wykorzystajcie je albo wszyscy wyginiemy!

7 grzechów głównych mężczyzn

Prawie połowa Polek zgadza się, że na świecie, a zwłaszcza w Polsce, trwa kryzys... męskości. My szukamy u mężczyzn odwagi, odpowiedzialności, lojalności (aż 90 procent z nas oczekuje tych cech od partnera). Uważamy też, że on powinien być nie tylko szarmancki, ale też sprawny i silny. Tyle z koncertu życzeń. A co dostajemy? Co najbardziej nas irytuje, rozczarowuje u mężczyzn?

1. Brak higieny - 50 procent Polek za największy grzech polskich mężczyzn uważa nieświeży oddech, a aż 49 procent z nas jest zdania, że panowie zbyt rzadko biorą prysznic i używają dezodorantów.

2. Bezguście - wystarczy przejść się w długi majowy weekend po rynku w Kazimierzu, sopockim molo, by nabrać przekonania, że moda to dla mężczyzn w Polsce pojęcie abstrakcyjne. Aż 30 procent Polek uważa, że opadające spodnie dyskwalifikują mężczyznę, dla 14 procent męskim strzałem w stopę są sandały włożone na skarpetki. Nie tylko białe!

3. Zrzucanie odpowiedzialności na kobiety - aż 36 procent z nas za najbardziej niemęskie zachowanie uważa... obarczanie nas przez mężczyzn obowiązkami, które kiedyś należały do nich: jak zarabianie pieniędzy na utrzymanie, tankowanie auta, wykonywanie drobnych napraw domowych.

4. Egoizm - 34 procent z nas nie może znieść męskiego narcyzmu i nadmiernego skoncentrowania na sobie.

5. Nadmierna dbałość o wygląd - jest odpychająca dla 30 procent Polek. No bo oczywiście on musi o siebie dbać, mieć zdrowe zęby, schludną fryzurę (inaczej patrz punkt 1 i 2). Ale już puder? Krem pod oczy? Kosmetyki do pielęgnacji... brody (o wąsach - niżej)? To przesada!

6. Duży brzuch - bo choć mówi się, że kochanego ciała nigdy dosyć, aż 15 procent Polek za największy męski grzech uważa otyłość.

7. Wąsy - Jan III Sobieski, Lech Wałęsa, a nawet Marcin Dorociński? W historii może być, w filmie też ujdzie. W codziennym życiu jednak nie.

Źródło: wyjątki z badań TNS OBOP dla Discovery Science i TNS OBOP dla Maximus Vodka

Rozmawiała: Jagna Kaczanowska, psycholog

-----

Prof. Philip Zimbardo jest jednym z najbardziej znanych psychologów. Na stałe współpracuje z Krakowską Akademią im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Akademia stała się pierwszą akredytowaną uczelnią Projektu Bohaterskiej Wyobraźni (HIP - działa na całym świecie). Trenerzy HIP będą - korzystając z opracowanego przez prof. Zimbardo programu - uczyć dzieci i młodzież radzenia sobie z negatywnymi emocjami i sposobów reagowania na zło.

Twój STYL 5/2016

Zobacz także:


Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy