Reklama

Nie umrze z miłości, nawet gdyby chciał

Monolith Films zaprasza na film "Wiecznie żywy".

Wydawać by się mogło, że w świecie, w którym umarli powstają z grobów a słowa "życie" i "śmierć" tracą swoje znaczenie, nie ma już miejsca na miłość. Nic bardziej mylnego! Pewnego dnia córka wojskowego odpowiedzialnego za likwidację nieumarłych spotyka niezwykle przystojnego R. Między obojgiem od razu zaczyna iskrzyć. Nie ma tu żadnego znaczenia, że serce chłopaka już od dawna... nie bije. Aby nikt nie zauważył, że R to zombie, w jednej ze scen Julie wraz z przyjaciółką (Analeig Tipton) postanawiają ucharakteryzować go na śmiertelnika. Wykonują mu dość groteskowy makijaż, dzięki któremu zaczyna bardziej przypominać porcelanową lalkę niż normalnego człowieka.

Reklama

Scena, w której bohater przechodzi metamorfozę wizualną jest dość powszechna w komediach romantycznych, jednak w filmach o zombie stanowi prawdziwy ewenement.  - Daliśmy dziewczynom wszystkie przyrządy do makijażu jakie mieliśmy pod ręką i po prostu zaczęliśmy kręcić ich poczynania - robiły z Nickiem to, co im się tylko podobało - wspomina Levine. Nad ostatecznym wizerunkiem R czuwał jednak Morot. - Zajęło nam to dwa razy więcej czasu niż zazwyczaj - opowiada charakteryzator. - W dni, kiedy kręcone były sceny z ludzkim R, najpierw rankami nakładaliśmy aktorowi charakteryzację zombie, a później robiliśmy wszystko, ażeby odwzorować to, co mogły zrobić z nim filmowe dziewczyny, by wyglądał jak człowiek. Istotą tej sceny jest fakt, że R stara się zbyt mocno przekonać, że jest człowiekiem, stąd jego przerysowany wizerunek.  

Reżyseria: Jonathan Levine

Obsada: Teresa Palmer ("Jestem numerem cztery", "Uczeń czarnoksiężnika"), Nicholas Hoult ("X-men: Pierwsza klasa", "Starcie tytanów") i John Malkovich ("RED", "Tajne przez poufne", "Być jak John Malkovich").

W kinach od 1 marca.


materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: film | premiera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy