Reklama

Olga Frycz poddała się tajskim torturom?

Aktorka korzysta z uroków tajskiego życia. Nienaganna figura Olgi Frycz wzbudza podziw wśród fanek, które nie szczędzą aktorce komplementów.

Masaż. Właśnie o nim marzyła aktorka, która na co dzień nie ma zbyt wiele czasu na przyjemności. Odkąd została mamą, jej życie znacząco się zmieniło. Olga Frycz postanowiła się zrelaksować. Swoimi wrażeniami podzieliła się z fanami na Instagramie. 

"Drobniutka Tajka przez godzinę wbijała mi łokcie pod łopatkę, naciągała szyje, strzelała palcami, stopami ugniatała łydki, smarowała uszy, kark, wszystko, na koniec kazała usiąść, położyła się na mnie całym ciałem, podniosłam ręce i jak mnie wzięła... jak mnie powykręcała na wszystkie strony... oż ty w w życiu. I na nic były moje tłumaczenia, że zależy mi żeby było "soft soft no hard like łu, łu, łu". To było dziwne przeżycie muszę przyznać. Lecz oczywiście nie narzekam" - napisała na swoim profilu Olga Frycz.  

Reklama

Okazuje się, że wiele osób miało podobne odczucia. "Po dwóch tygodniach thai massage wróciłam z 4 ogromnymi siniakami! Ale bardzo zrelaksowana"- czytamy w komentarzu.

"Jestem zachwycona Pani urodą"- napisała jedna z fanek aktorki. Trzeba przyznać, że Frycz w bikini prezentuje się bardzo zmysłowo. 

Zobacz także: 

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy