Reklama

Dark tourism, mroczna turystyka. Być blisko cudzego nieszczęścia

Mroczna turystyka, czyli tzw. dark tourism, określana jest jako zarabianie na fascynacji śmiercią. Znudzeni rajskimi plażami turyści coraz częściej decydują się na poszukiwania ekstremalnych doznań. Zapewniają sobie odpowiednią dawkę adrenaliny zwiedzając miejsca, które można bezpośrednio określić jako najbliższe cudzemu nieszczęściu. Na szczycie listy dark tourism znajduje się Czarnobyl. Rocznie to miejsce odwiedza ponad 100 tysięcy osób.

Winston Churchill stwierdził niegdyś, że nie istnieje nic bardziej ekscytującego, niż być postrzelonym i przeżyć. Coraz więcej osób bierze sobie te słowa do serca. Podróż do miejsc, dotkniętych ludzkim cierpieniem, staje się obecnie pomysłem coraz popularniejszym, niż spędzenie wakacji na rajskiej plaży.

Luksusowe kurorty są dziś dla wielu niewystarczającą atrakcją turystyczną. W czasach, kiedy świat nie ma przed nami żadnych tajemnic, podążamy za chęcią dotarcia w każde jego miejsce - bez względu na niebezpieczeństwo. Znudzeni rajskimi plażami turyści pragną wyzwolić adrenalinę, poszukując ekstremalnych doznań. Stąd też rosnąca popularność mrocznej turystyki. Dark tourism to już prawdziwy trend.

Reklama

Czym jest mroczna turystyka?

John Lennon, profesor Glasgow Caledonian University tłumaczy fascynację miejscami o mrocznej historii specyfiką ludzkiej natury, która charakteryzuje się skłonnością do podglądactwa i fascynacją śmiercią i okrucieństwem. "Świadomość, że właśnie celuje do ciebie snajper, jest elektryzująca" - stwierdza.

Dark tourism nie ma nic wspólnego z relaksem. Zgodnie z oficjalną definicją, mroczna turystyka to odwiedzanie przez turystów miejsc bezpośrednio związanych ze śmiercią, przemocą i okrucieństwem. Zapaleni poszukiwacze przygód i osoby uwielbiające adrenalinę mogą w ten sposób zafundować sobie emocje rodem z horroru. "Mrocznych" turystów stale przybywa. Wydarzenia z przeszłości mocno ich bowiem fascynują, przyprawiając o dreszcz.

Do tanatoturystyki, jak inaczej określa się dark tourism, zaliczyć można również obiekty turystyczne na mapie naszego kraju. Wśród nich między innymi obóz koncentracyjny Auschwitz. W tym przypadku głównym magnesem, który przyciąga turystów, jest walor historyczny. Ale turystów kuszą również innymi atrakcjami. Na szczycie listy znajduje się Czarnobyl Tour.

Zwiedzanie terenów dawnej elektrowni atomowej w Czarnobylu

26 kwietnia przypada rocznica katastrofy w Czarnobylu. Tego dnia, w 1986 roku, w oddalonej o 100 km od Kijowa czarnobylskiej elektrowni doszło do awarii, a w jej następstwie do wybuchu czwartego reaktora siłowni. Skażeniem zostały dotknięte przede wszystkim tereny Ukrainy, Białorusi i Rosji, a także Skandynawii, Europy Środkowej, a chwilowym cała kula ziemska.

Obecnie elektrownia w Czarnobylu jest wyłączona z eksploatacji. Dostęp do bloków energetycznych elektrowni mają tylko pracownicy całą dobę czuwający nad wygaszonymi już reaktorami oraz okazjonalnie delegacje naukowe i niektóre specjalne wycieczki. A tych nie brakuje. Rocznie do Czarnobyla docierają setki tysięcy osób, które chcą zobaczyć miejsce tragedii. W 2019 roku, przed wybuchem pandemii, a po premierze filmu "Czarnobyl" na HBO dotarło tam 110 tysięcy turystów.

Co ciągnie ludzi do tego miejsca?

"Jedno z najbardziej tajemniczych i niedostępnych miejsc na świecie, z nami całkowicie bezpieczne i legalne, pod opieką przewodnika, z dojazdem" - czytamy w ofercie wyjazdu w ramach cyklu fotowarsztatów.

W planie wycieczki "kompleksowe zwiedzanie najciekawszych i najbardziej spektakularnych miejsc w Strefie Wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej".

"Wyprawa zapewnia zobaczenie wszystkich głównych budynków w Prypeci (szpital, szkoły, przedszkole, basen, dom kultury czy Cafe Pripyat), Czarnobylu i Czarnobylu-2. Będzie również okazja zobaczyć panoramę opuszczonego miasta z wysokości" - czytamy.

Co więcej, w planie znajduje się również pozahoryzontalny strategiczny radar “Duga", zwany także “Okiem Moskwy". Dla wielu brzmi niezwykle zachęcająco.

"Ludzi przyciąga otoczka apokaliptycznego miejsca"

"Ludzi przyciąga najczęściej otoczka opuszczonego, apokaliptycznego miejsca. Wielu z nich podchodzi do tego tematu z wielkimi emocjami. Na mnie osobiście, a bywałem w tym miejscu wielokrotnie z różnymi grupami, największe wrażenie robi opuszczone przedszkole, opuszczona szkoła, ze wszystkimi zabawkami i ubrankami. Zniszczonymi, ale będącymi prawdziwymi artefaktami przeszłości" - tłumaczy Paweł Brzozowski, organizator wypraw fotograficznych do elektrowni atomowej w Czarnobylu.

Spektrum jest jednak szerokie. Niektórzy omijają Miasto Widmo - Prypeć - szerokim łukiem, koncentrując się na zwiedzaniu samej elektrowni. W ciągu kilku ostatnich lat wiele osób jeździ właśnie do tego miejsca. "Można ją teraz zwiedzać. Można wejść do sterowni 4 bloku, czyli miejsca, gdzie dokonała się ta tragedia, gdzie została wykreowana, tam zapadały decyzje, które to spowodowały" - dodaje nasz rozmówca.

Czarnobyl po katastrofie

Za niewiele ponad 2 tys. złotych turyści mogą zwiedzić Czarnobyl po katastrofie. Zainteresowanie jest ogromne. "Żeby tam w ogóle wejść trzeba mieć przewodnika, który dba o nasze bezpieczeństwo i wie, gdzie nas może zaprowadzić. Żeby zwiedzać strefę trzeba mieć przepustkę na określony teren. Na standardowej przepustce nie można zwiedzać na przykład wnętrza sterowni 4 reaktora. Ale można jeździć po strefie, odwiedzać opuszczone wsie" - dodaje Paweł Brzozowski.

Niektóre biura zaznaczają, że turysta, który zdecyduje się na taką "atrakcję" proszony jest o podpisanie oświadczenia, w którym zrzeka się jakichkolwiek roszczeń wobec rządu ukraińskiego w przypadku zachorowania.

Miasto Prypeć, opuszczone po wybuchu reaktora, można zwiedzać wyłącznie z przewodnikiem. Wszyscy zainteresowani zostają wyposażeni w kontrolujący poziom promieniowania licznik Geigera oraz sprzęt ochronny. Żądni przygód turyści są pod niemałym wrażeniem.

Czy można mówić o przyjemności płynącej ze zwiedzania elektrowni w Czarnobylu? Teoretycznie nie. Praktycznie podobną ofertę posiada coraz więcej biur podróży.

Dark tourism to dziś prawdziwy trend

Ludzie lubią oglądać miejsca tragedii. Dark tourism jest dziś prawdziwym trendem. W Mexico City turystów żądnych wrażeń przyciąga przerażająca "Wyspa Lalek". Niezliczone, okaleczone i upiorne lalki zwisają tam drzew, wyglądając rodem z horroru. Jak wyjaśnia legenda, lalki mają odganiać ducha dziewczynki, która utonęła w pobliżu wyspy.

Równie znany na całym świecie jest japoński Las Samobójców. Jego nazwa wzięła się od licznych samobójstw, które miały miejsce na jego terenie. Turyści chętnie odwiedzają również Strefy Zero, czyli określane w ten sposób miejsca wybuchu bomby atomowej lub pocisku. Do nich należy między innymi Los Alamos w USA, World Trade Center w Nowym Jorku oraz Hiroshima i Nagasaki w Japonii.

W Polsce przykładem mrocznej destynacji jest największy obóz koncentracyjny i zagłady II wojny światowej - Auschwitz. Miejsce wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO przyciąga turystów, którzy mogą dowiedzieć się więcej o okropnych wydarzeniach, które miały miejsce na tym terenie. W tym przypadku mroczna turystyka posiada również aspekt edukacyjny i historyczny. W większości jednak celem takich wycieczek jest zapewnienie sobie dozy emocji i adrenaliny.

***

Zobacz również:

"Druga Chorwacja". Albania jest równie piękna, a co najważniejsze tańsza

Tegoroczne lato Polacy planują spędzić w Turcji, Egipcie i Grecji

Rosjanie wyprzedają majątki w Bułgarii. Nie mają wyjścia!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy