Miasto otwarte
Rzym to nie tylko warstwy nakładającej się na siebie odwiecznej historii. Z niczym nie da się porównać bezpretensjonalnej i wybitnej kuchni dostępnej na każdym rogu, wesołego nocnego życia i spaceru przez park pełen kwitnących pomarańczy.
Kawa na start
Rzymianin budzi się każdego dnia dwa razy. Po raz pierwszy w swoim łóżku, a drugi - w lokalnym barze, pijąc kawę. Zamawiając espresso lub cappuccino i rogalika (po włosku cornetto), nie siada się samemu przy stoliku, tylko stoi przy zatłoczonym barze i prowadzi ożywione rozmowy z barmanami, sąsiadami i obcymi. Rzymskim zwyczajem za kawę najpierw płacimy w kasie, a potem przedstawiając rachunek, zamawiamy ją u baristy. Moje ulubione miejsce to Caffetteria Valentini (Piazza Tuscolo 8).
Republika Zatybrza
Jeżeli lubisz klimaty warszawskiej Pragi, berlińskiego Kreuzbergu czy nowojorskiego Brooklynu, w Rzymie skup się na Zatybrzu. Artystyczna dzielnica, niezależna, ma nawet własną komunikację miejską - ze względu na ciasne uliczki tutejsze autobusy są wielkości minibusa! Spacerując po Trastevere, odwiedzam filmową księgarnię Libreria del Cinema (Via dei Fienaroli 31; www.libreriadelcinema.roma.it) z bogatym programem kulturalnym. Okazuje się, że często wpada tu Roberto Benigni.
Getto
Ciasne uliczki między synagogą a teatrem Marcello w piątek oszałamiają zapachem świeżego chleba. Wśród odrapanych kamieniczek natykamy się co chwila na piekarnię z szabasowymi macami i innymi tradycyjnymi rodzajami pieczywa. W koszernych knajpkach, np. Antico Forno Cordella (Piazza Costaguti 30), podaje się przysmak rzymskiej kuchni żydowskiej, czyli smażone karczochy alla giudia. W okolicy jest niezliczona ilość kawiarni oraz bistro.
Handlowa niedziela
Pchli targ przy Porta Portese (Via Portuense-Via Ippolito Nievo) to jeden z symboli miasta. W niedzielne przedpołudnie spaceruję pomiędzy stoiskami pełnymi zarówno staroci, jak i chińskich podróbek. Luca, architekt wnętrz, który mi towarzyszy, wspomina czasy świetności bazaru z lat 80. i 90., kiedy kupował tam amerykańskie lewisy czy radzieckie militaria. Wizytę na targu kończymy typową tutejszą przekąską - kanapką z porchettą, czyli mięsem z pieczonego w całości prosiaka nadzianego własnymi podrobami oraz sporą ilością ziół.
Za miasto
Późną wiosną rozpoczyna się sezon niedzielnych wyjazdów za miasto do Castelli Romani. To zespół niewielkich i malowniczych miasteczek oddalonych od Rzymu o pół godziny jazdy samochodem. Najpopularniejsze z nich to znane z papieskiej rezydencji Castel Gandolfo. Ja z moimi rzymskimi przyjaciółmi jadę do Arrici. Celem eskapady jest uczta składająca się z prosciutto, salami, parmezanu, marynowanych papryczek, karczochów i suszonych pomidorów w oliwie, popijana sporą ilością produkowanego lokalnie lekkiego wina. Restauracje w Arrici są oblężone.
Odwieczne smaki
Przed wyjazdem chcę zrobić małe zakupy. Idę po parmezan do delikatesów Antyczne smaki - La bottega degli Antichi Sapori (Piazza Tuscolo 1). Sympatyczny właściciel z namaszczeniem prezentuje mi różne gatunki sera, poleca odmiany salami i ogromne szynki parmeńskie. Potem pakuje każdy kawałeczek parmezanu w przepiękny firmowy papier i wiąże kolorowe wstążeczki...
Kwiaty pomarańczy
Najpiękniejszą panoramę antycznego Rzymu podziwiałam z tarasu ogrodu pomarańczowego, będącego częścią parku Savello przy bazylice Świętej Sabiny (Piazza Pietro d’Illiria). Wieczorami odbywają się tu przedstawienia teatralne, a w ciągu dnia - schadzki młodych rzymian. Zaciszne alejki, ruiny budowli z różnych okresów, kwitnące drzewa pomarańczy i niezwykłe widoki. W pobliżu znajduje się siedziba Zakonu Kawalerów Maltańskich (Piazza dei Cavalieri di Malta 4). Przez dziurkę od klucza w bramie widać kopułę Bazyliki Świętego Piotra.
Nie tylko butiki
Elegancka dzielnica Monti, mieszcząca się nieopodal Koloseum (metro Cavour), to modne miejsce. Moim przewodnikiem jest Giovanni, który prowadzi tu concept store pod nieskromną nazwą SUPER (Via Leonina 42). Można w nim znaleźć ubrania, dodatki, designerskie gadżety. W sobotę, kiedy odwiedzam butik pierwszy raz, bary z Via Urbana urządzają lokalną fiestę. W ramach święta każdy miejscowy bar serwuje na ulicy darmowe drinki. Rzymskim zwyczajem po spotkaniu ze znajomymi w barze zawsze czeka nas późna kolacja.
Nocą
Piero, który wprowadza mnie w nocne życie Rzymu, nie umawia się przed godziną 23. W objazd barów w imprezowej dzielnicy Testaccio ruszamy na jego skuterze około północy i jesteśmy jednymi z pierwszych. W każdym z odwiedzanych miejsc muzyka na żywo, choć dopiero czwartek! W Conte Statio (Via di Monte Testaccio 65) i innych barach średnia wieku to 30 plus, więc nie czujemy się jak na studniówce.
Pasta i deser
Kuchnię w stylu rzymskim wyróżnia czystość smaku i szlachetna prostota dań. Gaetano mieszkający w Rzymie od 10 lat zabiera mnie do Osterii Zi’mberto (Piazza di San Giovanni della Malva 14). Karta dań to jedna pognieciona kartka. Są tu typowe rzymskie pasty: alla matriciana z sosem pomidorowym i specjalnym rodzajem boczku oraz carbonara z jajkami, boczkiem i parmezanem. Świetne. Na deser migdałowe biscotti maczane w słodkim muszkacie.
Maja Włodarczyk